Taki mi głupi pomysł przychodzi do głowy...
Ludzie, zwłaszcza starsi, ale nie tylko, uważają, że do wożenia grzecznych koteczków służą takie wiklinowe koszyki z klapką. Te koszyki nie mają żadnego zamka, grzeczny (strachliwy) kot nie wylezie, a niegrzecznemu można spróbować obwiązać jakoś taki koszyk.
Koszyk ogólnie jest ciężki (znam jeden taki model osobiście, choć to nie mój). A ta kicia wygląda na drobną i lekką.
I tak mi przychodzi do głowy: właściciel, albo jeszcze prawdopodobniej osoba, która niedawno znalazła kicię, włożył ją do koszyka i pojechał z nią tramwajem. N.p. do lecznicy. Postawiła koszyk pod siedzeniem, żeby nikt go nie kopnął. Kotu się koszyk nie podobał, więc się z niego wyślizgnął, a potem spanikowany zamarł pod siedzeniem. Osoba wzięła koszyk i wysiadła na właściwym przystanku. Po dojściu do weta koszyk otworzyła i z przerażeniem stwierdziła, że jest pusty. Ale tramwaj już odjechał...
A to wygolenie może być chociażby spowodowane tym, że ktoś chciał usunąć z kota kołtuny, pchły lub cokolwiek innego, stwierdził, że sobie nie radzi i postanowił skorzystać z pomocy fachowca.
Ja bym rozwiesiła ogłoszenia na przystankach 26, po kilka przystanków w każdą stronę od miejsca, gdzie została znaleziona. I w lecznicach na linii...
Natomiast te jej ruchy brzydko mi się kojarzą z urazem kręgosłupa.
Sorki, że strzelam pomysłami, a sama nie pomogę - ale się uczę do obrony magisterki. I w zasadzie to nie powinnam włazić na forum 