ezynka pisze:Qrcze może być problem z adopcjąa wiadomo co wywołuje u kotki agresję lub co wywołało? Jakieś info o jej przeszłości, warunków życia traktowania. Może to są jakieś skrzywienia psychiczne nie do odbudowania- odpukać oczywiście. Faktycznie tylko odpowiedzialny, znający się na rzeczy i b. cierpliwy opiekun jest potrzebny. Ktoś kiedyś pisał na forum o syjamie(jak dobrze sobie przypominam), ze kot był do uśpienia z powodu rzekomej agresji, jak się później okazało kot był OK.
Może jakieś fotki by sie przydały.
albo ten syjam był oddany do schronu z powodu agresji- teraz nie mogę sobie dobrze przypomnieć
to było chyba nie o syjamie tylko o moim Oskim z podpisu. Był wzięty od weterynarza do którego go przyniesiono w celu uśpienia.
Kocurek żyje i ma się dobrze, jednak jego agresja nie była kwestią braku kontaktu z ludźmi lub złego traktowania ( o czym byłam przekonana gdy go adoptowałam ) lecz zaburzeń psychiki ( nie wiem jak to inaczej nazwać ).
Ważący ok 5 kg oski był zagrożeniem nie tylko dla zdrowia lecz również dla życia człowieka - każde spotkanie "bliskiego stopnia" kończyło się dla ludzi pobytem na chirurgii. Ja zresztą również dostąpiłam zaszczytu.
Aby Oskar mógł żyć podjęłam decyzję o wyrwaniu mu kłów i była to najmądrzejsza w życiu decyzja. Bez kłów Oskar miał ataki agresji lecz niegroźne. Ugryzienia mimo że wkładał w nie całe swoje serce były "ciumkaniem". Gdy ja parę razy go ugryzłam w odwecie dał za wygraną

A potem Oski stał się najbardziej kochanym kocurkiem na świecie.
Ma torbielowatość nerek więc regularnie chodzimy na badania do weta. Ostatnio wet zauważył, że kot którego przy pierwszej wizycie musiało trzymać 3 ludzi zabezpieczonych w rękawice siedzi sobie spokojnie podczas pobierania krwi, bez problemu połyka tabletki.
Nadziwić się nie mógł jaka odmiana w kocie zaszła.
to tak na marginesie

Jak kicia bardzo pogryzła opiekuna ?