Najprawdopodobniej podawanie antybiotyku uaktywniło grzybka, którego kocia miała na sobie i ten zlokalizował się na tej łapce.
Byłam dziś u weta, patrzeć nie mogłam na tę łapkę. Dostałyśmy maść do smarowania i przykazanie by łapkę chronić przed lizaniem, więc Maleństwo zawinę tym elastycznym bandażem (co..cośtam) by podkurczyć tę łapkę wcześniej posmarowaną maścią i zabezpieczoną gazą. Mam nadzieje, że to pomoże.
Kicia znowu nabrała kilka dag na siebie, ale nie wiem ile, bo strasznie kręciła się na tej wadze.
Je jak smok, saszetki od tanity wciągała błyskawicznie.
Jeszce raz dzięki za te saszetki, okazały się przydatne też przy Gracji, która w sobotę miała kryzys. Znowu zwinęla się w kłebek:
nie ruszaj , nie dotykaj, nawet do mnie nie mów :evil: . Oczywiście nic nie zjadła, katar się nasilił.
W niedzielę przyszła Pako a Gracja leży zwinięta i wciśnięta w stolik rtv, na wideo, tyłek tylko wystaje i dalej :
zostawcie mnie, dajcie mi umrzeć w spokoju 
i olśniło mnie Convalescense. I zadziałało, zjadła trochę przy Pako (ta mogła iść spokojnie do domu), potem jeszcze troche późnym wieczorem i rano...
Dzisiaj jeszce puszcza banieczki nosem, ale zjadła już zwykłą karmę i przytuliła się do mnie
Jutro lub pojutrze będą kolejne zdjęcia.
A teraz, kiedy jest już więcej kota w kocie, możemy zacząć myśleć , co zrobić z łapką. Wkrótce prześwietlenie i konsultacje u weta, który specjalizuje sie w takich przypadkach.