Niunia i Tigra - Niunia od wczoraj za Tęczowym Mostem :(

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 27, 2006 10:40

Gosiu dałaś dom kotce, która tego potrzebowała. Nie skrzywdziłaś ani Niuni, ani Tigry, docenisz to jak już dziewczynki się dogadają. A dogadają się na pewno. Uwierz mi nie jesteś pierwszą osobą, która przeżywa dokocenie, musisz uzbroić się w cierpliwość. Niunia jest zaborcza, to jest jej teren, traktuje Tigrę jako zagrożenie, to zupełnie naturalne, ale przyzwyczai się :!:
Trzymam za Was bardzo mocno :ok:
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Pt sty 27, 2006 12:12

Klaudia pisze:Gosiu dałaś dom kotce, która tego potrzebowała. Nie skrzywdziłaś ani Niuni, ani Tigry, docenisz to jak już dziewczynki się dogadają. A dogadają się na pewno.

Absolutnie zgadzam się z Klaudią. Pamiętam, że też byłam bliska płaczu przy pierwszej próbie dokacania, ale nie było wyjścia i przetrwałam a dziewczyny się dogadały. :lol: Myślę, że trzeba próbować przyzwyczajać kotki do siebie - oczywiście cały czas kontrolować sytuację. To może trochę potrwać, ale też uważam, że będzie dobrze. Koty to w gruncie bardzo towarzyskie zwierzaki i wierzę, że wkrótce się zorientują, że towarzystwo drugiego kota to fajna sprawa. :lol: A te wymioty Tigry to może na tle nerwowym? Chyba że to kłaczki - na szczęście zasmakowała w paście. Trzymam kciuki za dziewczynki.
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt sty 27, 2006 19:04

Noc miałam kiepską, nerwy mi zupełnie puściły, tak więc wśród nocnej ciszy ja szlochałam, a Niunia lizała mnie po twarzy i mościła się na moich nogach :roll:

TŻ i Tigra noc mieli w miarę spokojną, Tigra zwiedzała, co jakiś czas znowu markowała pawia, ale nic z niej nie wyłaziło.

Rano znowu Tigra do łazienki, a Niunia na resztę terenu. Teraz to głównie Tigra syczała przez drzwi, nawet jak Niuni nie było za nimi, a Niunka jeden wielki luz. Czas przysiadła pod drzwiami, pogapiła się na Tigrę przez otwory, szła dalej.

Nie podobało mi się to Tigrowe krztuszenie się. W ogóle, jakaś taka... hmmm, nie wiem, wydawała mi się dziwna. Co prawda apetyt dopisuje, barankowanie też, ale nie zachowuje się jak zdrowy kot. Według mnie, oczywiście, a że laikiem jestem w tym temacie, to sobie nie dowierzam :wink: W każdym razie pojechałam do dr Dąbrowskiego zameldować się z drugą kocicą i zapytać o te odruchy wymiotne. Pastę Tigra łyka już bez problemów i z wielkim apetytem, tak na marginesie :twisted:

Okazało się, że Tigra ma zapalenie górnych dróg oddechowych. Podobno od dłuższego czasu. Nie wiem, może wśród tylu kotów u p. Danusi trudno było zauważyć, że tak się krztusi, a może dopiero od 2 dni jej się nasiliło... Nie wiem. Temperatura 39, więc chyba nie tak źle... Dostała 2 zastrzyki, jeden antybiotyk i drugi na odporność. I tak będzie przez kilka następnych dni, będę z nią jeździć do weta codziennie. A że Tigra nie znosi być zamknięta w transporterku i za wszelką cenę próbuje się desperacko z niego wydostać, to czekają nas mocne przeżycia.

To co znalazłam na prześcieradle, a wczoraj i dzisiaj w zlewie kuchennym i wannie, to nie siuśki, ale wydzielina którą mała odkrztusza z trudem. A ja myślałam, że ona pawie z kłakami puszcza i robi sioo do wanny na zmianę z kuwetą... :roll:

Jak wróciłyśmy, od razu poczuła się znów jak u siebie w łazience. Leży na pralce na ręczniku, obok kaloryfera, i jest słodka, miziankowa. Ale niestety godzinę temu, jak niosłam kuwetę Niuńki do czyszczenia, wymknęła mi się z łazienki (chociaż próbowałam ją zatrzymać - nie da się, jest megaciekawska :evil: ) i było kolejne darcie pysków i bijatyka. Jazgot milion decybeli, zakotłowało się, w końcu udało mi się przekonać Niuńkę krzykiem, żeby dała spokój, więc odeszła, co pozwoliło Tigrze pomknąć z sykiem do łazienki. Zostawiła za sobą kupę i zasikaną ze strachu lodówke i podłogę...

Teraz nie mam siły myśleć o tym, że się nie dogadują. Chcę, żeby Tigra wyzdrowiała. Nie dosypiam, zawalam pewne rzeczy, teraz jeszcze prawie tydzień taksówek do weta i zastrzyków... MUSI być dobrze, cholera.

Szperam oczywiście w wątkach, na necie, weta też z grubsza pytałam - słuchajcie, jakieś zalecenia dla dyletanta kociego? Mam na razie przez te kilka dni w ogóle je odizolować czy dopuszczać do kilku spotkań dziennie? Jeśli Niunia była szczepiona 3 miesiące temu, to nic jej nie grozi? Coś o czym powinnam wiedzieć a mogę ze zmęczenia przegapić?

Z góry dzięki...

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 27, 2006 19:12

Spytaj weta czy to przeziębienie jest zaraźliwe, jeśli tak - izoluj...przechodziłam dokładnie przez to samo, co Ty, furia, ataki i siooo na podłodze i ciągłe myśli po co ja to Soni zrobiłam? Odbierz PW :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt sty 27, 2006 19:37

Możesz pomyśleć o czymś na odporność dla Niuni, np Scanomune, ale myślę, że szczepienia powinny ją zabezpieczyć.
Dobrze, że pojechałaś z Tigrusią do weta, choróbsko mogłoby się bardziej rozwinąć i byłby kłopot.
Zdrówka życzę, mizianki dla obu panienek.
Pozdrawiam Was cieplutko, trzymajcie się :)
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Pt sty 27, 2006 21:15

Mam nadzieję, że kociczka szybko wyzdrowieje i że to nic poważnego. U pani Danusi był przecież wet i ją badał. Być może stress spowodował, że infekcja wróciła. Najważniejsze, że Tigra ma apetyt. Oby tylko dziewczynki w końcu zaczęły się tolerować (takie minimum na początek). Sama już nie wiem co lepsze - izolacja czy kolejne próby zapoznawcze. Może rzeczywiście, póki Tigra źle się czuje dać im narazie spokój - niech dziewczynki oswajają się ze sobą na odległość. :roll: A w końcu muszą się przecież do siebie przyzwyczaić.
Obrazek

kociabanda

 
Posty: 1127
Od: Śro gru 01, 2004 14:35
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Pt sty 27, 2006 22:06

Tak właśnie zrobię na razie. Niech Tigra najpierw wyzdrowieje, potem będziemy myśleć o kolejnych konfrontacjach. Jest taka spięta i nerwowa, nawet kiedy ją tulę - a ona jest taka przytulasta, swoim barankiem to zabić potrafi :lol: - to kończyny sztywne, pazurki się wysuwają, co kilka sekund zmienia pozycję posapując i się krztusząc... :cry:

Mieliśmy problem, bo dzisiaj nagle przestała tolerować TŻ-ta - stwierdziła chyba, że to sojusznik Niuńki czy co? Aresja, syczenie, próby ataku i kąsania... On się podłamał i lekko obraził. Ale na szczęście zaciągnęłam go przed chwilą do Tigry raz jeszcze i spróbowaliśmy biernego przyjmowania baranków na dobry początek :lol: Zadziałało i TŻ miał półgodzinną sesję miziania rozanielonej Tigry 8)

Teraz idziemy do niego pogadać przy winie. Trzeba trochę odpocząć i się zdystansować, nic już nie poradzimy na razie, w każdym razie dzis Tigra śpi w łazience a Niuńka na swoim terenie.

A rano do weta...

Iza, odebralam PW. Jeszcze Ci odpiszę, ale w skrócie powiem, że kurczę, sceptycznie podchodzę do takich rzeczy. Jakoś tak się zawsze odruchowo upieram, żeby rozwiązywać sprawy najprościej i najnaturalniej. Ale przyznam też szczerze, że pewnie się zdecyduję na to rozwiązanie jeśli będzie ciągle agresja. Tyle że najpierw poczekam aż Tigra wydobrzeje. Odezwę się jeszcze na PW, dzięki serdeczne! :D

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob sty 28, 2006 20:35

Dziś rano zastrzyk Tigry, temperatura nieznacznie zmalała, chociaż krztusi się nadal... Rano znalazłam sporo żółtej wydzieliny w wannie i umywalce (cóż za porządna panna, na podłogę i posłanko nigdy nie robi :kotek: ). Największy problem jest z podróżą, Tigra dostaje szału w zamknięciu, rzuca się ma kratkę próbując ją wyważyć, pcha łapki, miauczy przeraźliwie, wali łepkiem o transporterek... A że nie mam samochodu i muszę ciągle wzywać taksówki i na nie czekać, to tracimy przy tym obie sporo nerwów :evil:

Tigra jest przytulasta, baaaaaaaardzo... :D nic tylko by się tuliła, spała w objęciach, barankowała... co prawda były momenty kiedy zaczynała dość mocno gryźć i pazurzyć, wyglądało to na zabawę, chociaż ja nie miałam jeszcze z czymś takim kontaktu, Niunia w zabawie to delikatna dama... :roll:

Dziewczyny na razie tak jakby chciały odpocząć. Wczoraj tylko jak jechałam do weta to Niuńka zaatakowała transporterek sprowokowana syczeniem Tigry i zboksowała transporter :evil: Ale generalnie siedzi już cicho. Jak czasem podejdzie pod drzwi łazienki zwabiona hałasem, to zero dźwięku, żadnego syku, buczenia czy też miauków. Popatrzy przez otwory, zrobi szczotę, przywaruje, po czym odchodzi. Tigra też już mniej syczy (tzn. nie za każdym razem jak jej się WYDAJE że Niuńka czatuje :roll: ), ale to zazwyczaj ona zaczyna. To normalne, cholernie ją musiały te walki z Niunią zestresować, do tego była/jest chora :cry:

Czekam aż wyzdrowieje. Na razie jest tak samo, no może trochę się robi bardziej już "kocia", nerwowość ruchów troszeczkę zmalała, bawiła się też myszką (tak entuzjastycznie, że dwa razy spadła za pralkę i trzeba było ją wyciągać stamtąd :roll: otwór już zabezpieczony :wink: ).

Wiem, że będą się prać. To nieuniknione. Ale nadzieja na happy end nadal się we mnie tli... :?

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob sty 28, 2006 22:30

będzie happy end :ok: ja trzymam za jak najszybszy :ok: :wink:
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Nie sty 29, 2006 19:48 Niunia i Tigra - syki, zastrzyki, impas...

Tigra dośc dobrze znosi codzienne zastrzyki, choć zaraz po nich robi kupę w transporterku, do tego desperacko próbuje się z niego wydostać podczas podróży...

Dziś się przekonałam, że przynajmniej część tego co brałam za wymiociny to jednak sioo. Ona siusia do umywalki lub wanny, dziś zrobiła też kupkę do wanny :? trochę mnie to dziwi, bo jeszcze wczoraj i przedwczoraj korzystała głównie z kuwety... Czy to prawda, że niektóre koty tak mają i nijak nie da się ich przekonać do kuwet...?

Wczoraj i dzisiaj znów je izolowałam, bo chciałam żeby Tigra trochę wydobrzała. Ale zastanawiam się, czy nie pozwolić im zaraz na kolejną konfrontację. Wiem, że Tigra trochę się męczy, łazienka nie jest aż tak maluteńka, ale to na pewno znacznie ograniczona przestrzeń. Może jednak stopniowo pozwalać jej na zdobywanie terenu...?

Może ktoś mi doradzi? Cały czas nie wiem co robić, dużo o tym czytam, ale brak mi pewności, nigdy nie byłam w takiej sytuacji i bardzo mnie to przygnębia. Nie wiem co lepsze. Aha, rozmawiałam z p. Danusią i ona znowu mi radziła wypuścić Tigrę, a w razie walki (to akurat nieuniknione... :cry: ) dać po tyłku zwinięta gazetą tej, która atakuje. To dobry pomysł...? Niby powinnam im dać ustalić hierarchię bez ingerencji, ale może to je też jakoś w ryzach utrzyma?

Będę wdzięczna za szybką odpowiedź, znowu brakuje mi siły psychicznej... :(

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sty 29, 2006 20:12

Czy Ty nie za szybko się zniechęcasz :roll: Większość ludzi przynosząc do domu dorosłego kota, gdzie jest dorosły rezydent ma problemy. Nauczyliśmy się, że potrzeba czasu, czasu i jeszcze raz czasu, oraz cierpliwości i spokoju.
Tigra robiła u p.Danusi do kuwety, więc jest przyuczona. Ta kotka przeszła ostatnio więcej niż dużo stresów, a Twój domek to jej kolejny do czego nie przywykła. U p:Danusi mieszkała w pokoju z przynajmniej 2 kotami, tyle widziałam i przywykła do nich, choć jedna to była dzika i nerwowa kotka.

Co do gazety to nie mam opini, ja stosowałam spryskiwacz do kwiatów, ale p.Danusia "wychowała" już dużo kotów.
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35312
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Nie sty 29, 2006 20:18

gazetą po tyłku 8O
absolutnie nie :?
Kotki muszą same sobie ustalić hierarchię, nie można karać ani jednej ani drugiej, rozdzielać tylko wtedy, gdy na poważnie będą darły koty, a moim zdaniem nie będzie aż takich sytuacji.
I ja bym Gosiu jej nie wypuszczała. Tigrze nie zaszkodzi to, że siedzi w niewielkiej przestrzeni. Ma przynajmniej szanse poczuć się bezpiecznie. Niech sobie tam spokojnie zdrowieje, jasne, że kotki muszą się poznać, ale chyba Wam się nie spiszy aż tak bardzo co? :wink: zdąrzycie, naprawdę. Bez pośpiechu, Tigra nie czuje się najlepiej, po co ma się stresować Niunią? Niech się oswajają ze swoimi zapachami przez drzwi. Niunia przywyknie, że w jej domu jest Tigra, przywyknie do jej zapachu, nie będzie się tak denerwować, pozostanie jej później przywyknąć jeszcze tylko do widoku Tigry :wink:
Co do siusiu i kupki w wannie może to być efekt stresu, jeśli masz miejsce w łazience to możesz spróbować postawić Tigrze dwie kuwety- z czego jedną np w wannie, może ona jest z tych co lubią sioo do jednej, qpka do drugiej? myślę, że to wszystko minie.
Naprawdę tylko pierwsze dokocenie jest takie trudne, potem już zarówno opiekun jak i koty podchodzą do sprawy bardziej na luzie :)
Ściskam Was mocno i pisz w razie wątpliwości. Może masz gg? w razie wątpliwości możesz do mnie pisać wysłucham i doradzę, jeśli tylko będę potrafiła :)
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Nie sty 29, 2006 20:31

Klaudia, jak znam p.Danusię to miała na myśli takie bardzo ostre zwarcie z darciem pierza. U niej w 2 pokoikach mieszka około 20 kotów o bardzo różnych temperamentach i często choprych i znerwicowanych. Potrafią sobie bardzo dokuczać i pewnie stąd ta gazeta.
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35312
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Nie sty 29, 2006 20:33

LimLim, dzięki za odpowiedź.
Nie zniechęcam się, to na pewno nie to uczucie. Gdybym się zniechęcała, miałabym gdzieś to co dzieje się z Tigrą, nie myślałabym o tym co by było dla niej/nich najlepsze, nie udzielałabym się na forum...

Przecież zdaję sobie sprawę z tego, że sytuacja jest skomplikowana, że trzeba czasu, etc. Ja tylko proszę o pomoc, ponieważ oprócz tego, że mam ostatnio zbyt wiele innych spraw na głowie (wiem, jak każdy, to nie jest próba tłumaczenia się z przygnębienia) jestem totalnym kocim debiutantem. Próbuję się dowiedzieć jak najwięcej szukając sama, ale w sytuacji kiedy jest dużo sprzecznych opinii wolę sie Was poradzić. Cenię sobie Wasze uwagi, są często najbardziej przydatnymi jakie można zastosować.

Proszę, nie odbierajcie moich postów jako marudzenia, niecierpliwości, czy właśnie słomianego zapału i zniechęcenia. To co Wam wydaje się oczywiste dla mnie często jest wielką niewiadomą i trudną do zrozumienia sytuacją - ponieważ wiem jeszcze niewiele i ponieważ sie za bardzo przejmuję.

Pytam o kuwetę, bo wiem, że u pani Danusi załatwiała się do pustej miski, u mnie użyła żwirku, a potem przerzuciła się na wannę/umywalkę. Pytam o dopuszczanie do ich starć, bo nie wiem co gorsze - stres izolacji w małym pomieszczeniu czy stres konfrontacji.

WIEM, że nie jesteście w stanie powiedzieć mi co NA PEWNO powinnam zrobić, nie ma jedynej dobrej odpowiedzi. Ja tylko szukam wsparcia w momentach, w których wątpię czy wiem jak postępować. Natomiast nie wątpię w sens bycia Tigry u mnie czy w sens czekania.

W każdym razie wielkie dzięki za szybką reakcję... :)

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie sty 29, 2006 20:40

Klaudia, dziękuję... Mój nr gg to 4075241

A do ich starcia to mi się nie śpieszy, po prostu Tigra w miarę jak czuje się lepiej robi się ruchliwa i ciekawska, i próbuje wydostać się z łazienki. Dziś nawet otworzyła sobie (nie wiem jakim cudem 8O ) wejście pod wannę, takie w kafelku z uchwytem, żeby sprawdzić zapewne czy to może nie tylne wyjście z łazienki... :wink:

No i czasem zagaduje z łazienki, w nocy często skrobie w drzwi żeby ją wypuścic... dlatego pytałam.

No nic, spróbuję ją przetrzymać. Jeszcze raz dzięki za gg.

gocho80

 
Posty: 263
Od: Pon paź 10, 2005 21:16
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 122 gości