Jeśli chodzi o zachowania kotki - rozmawiałam z behawiorystką i wczoraj z wetami. Takie zachowania są normalne. Służą przede wszystkim pokazaniu, że nie zawsze jest miło, że życie to też stresy, potrzeba walki i znoszenie frustracji. To nie jest często i to nie jest tak, że one jakoś piszczą, to raczej jest gonienie, przekomarzanie, aż wreszcie sprowadza je do parteru i chwilę podtrzyma. One wtedy piskną i ona je puszcza. Przy czym nierzadko same ją atakują i się na nią rzucają z wygiętym grzbietem. Potem się wszyscy liżą i znów jest dobrze. Mama cały czas potrzebuje z nimi kontaktu, musi je mieć na oczach lub przynajmniej wiedzieć gdzie są. Dzisiaj cała trójka przyszła na górę do sypialni.

Najpierw mama, położyła się pod oknem. Potem przyszedł Puchacz i się uwalił na nas, zaczął mruczeć, aż wreszcie zasnął i potem Pumcia zaczęła miałczeć, nie wiedząc gdzie cała rodzina. Zawołaliśmy ją przybiegła na górę i też się przyszła pomiziać, i zaczęła mruczeć jak braciszek.

W tym czasie mama weszła pod łóżko i tam się położyła. W ten sposób wszyscy byli na miejscu, tak jak lubią najbardziej.

Mama wciąż troszczy się o młode, liże je, pilnuje i reaguje na miałczenie, więc nie ma tu żadnych niepokojących objawów.

Wczoraj u weta było szaleństwo - Puchacz, który jest niby miziasty podczas kroplówki i zastrzyków pokazał nowe oblicze - podrapał wetkę do krwi.

Maluchy nie mają żadnych zakaźnych chorób, niestety muszę pobrać jeszcze raz kupkę do badania, bo musi być więcej. Dzisiaj będę polować.

Maluchy dostały kroplówkę (bo były trochę odwodnione przez biegunkę), antybiotyk o długim działaniu, wit. B i coś przeciwzapalnego. Do podawania do karmy dostałam coś na biegunkę i probiotyk. Muszę zacząć kontrolować jedzenie - jego nadmiar też może być przyczyną wzdętych brzuszków. Czyli teraz dostają 4 razy dziennie, a nie że cały czas pełna miska.

Pod koniec lutego jedziemy na kolejne szczepienia.

Mama ma chyba grzybice na uchu.

Dostałam spray do pryskania. Dzisiaj zostanie cała spryskana, wszędzie. Mam to robić raz na tydzień. Poza tym kończy już laktację, więc z początkiem marca jedziemy z nią na sterylizację. Mama ma 2 lata, więc to gówniara jeszcze

Poza tym towarzystwo zdrowe, osłuchane, przebadane i generalnie w dobrej kondycji.
A teraz patent na miałczące w aucie kotki. Mój TŻ opracował wczoraj następujący system uspokajania - drapanie w kontener. Całą drogę drapał dość szybko w kontener i był cała drogę święty spokój! Nikt nie miałczał i wszystkie! zasnęły!

Tymczasem daję im royal canin dla mamy i dzieci. Polecała to Bastet i wet wczoraj też powiedział, że choć zna różne opinie o royalu, to koty na tej karmie zawsze są najzdrowsze. Pamiętam, że mojej Brumci, kiedy była kociakiem, bardzo ta karma służyła. Na razie nic nie zmieniam dopóki kupki się nie ustabilizują. Kotce dałam przedwczoraj surowego kurczaka, myślałam, że oszaleje.

Nie wiem czy dawać jej nieraz mięsko?
