No pewnie!
Choć dziś, jak dowiedziałam się, co zrobił Lukier (mój były tymczasik, brat Liptonka), to już nie wiem, czy nie lepiej mieć wybredne koty....
Jego Pańcia Magda wstawiła do piekarnika kilogramową pieczeń. Przed świetami. Pieczeń się upiekła. Magda, chcąc, by pieczeń ostygła, uchyliła drzwiczki od piekarnika i poszła na ostatnie przedświąteczne zakupy.
Gdy wróciła do domu, pieczeni nie było! Nigdzie! Jeno na podłodze tłuste ślady jakby walki...?
A Lukier objedzony jak bąk spał pod choinką...
Aż nie do wiary, ale zjadł wszystko! Magda mówiła, że szukała kilka razy jakichś pozostałości... Nic nie znalazła!
