Z Luniaczkiem..dobrnelismy do kresu wspolnej Drogi [`]

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 28, 2004 19:48

Biedulek - no to trzymam za poprawe! O rutinoscorbienie ktos kiedys pisal zdaje mi sie, ale pewna nie jestem, wiec tylko wspominam - trzeba by sie dopytac.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87694
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Czw lip 29, 2004 13:57

Sama nie wiem...Lunek nie ma goraczki, mniej kicha zdecydowanie, ale spi caly czas, jakis taki malo przytomny ogolem :roll:
Martwie sie...Jesli do jutra nie poczuje sie lepiej, zabiore go do jakiegos polecanego weta chyba...
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Pt lip 30, 2004 17:40

Luneczek wciaz zaziebiony, kicha mniej ale w tchawicy i krtani wciaz szmerzy :evil: Badal dzis go wet, dzwonilam tez wczoraj do dr Beaty, moge mu dac Rutinoscorbin i Echinacee, mam tez przyjechac ewentualnie w weekend. Nie czuje sie bezpiecznie kiedy dr Ania nie jest dostepna :? Jeszcze dwa tygodnie ponad...Ale nie smiem nawet nic mowic, w koncu zasluguje w pelni na odpoczymek, naprawde baaardzo baaardzo duzo pacjentow przyjmuje i dla Lunka robi ogromnie wiele :D
No nic, teraz na szczescie temperatura juz odpowiednia (no, moze jeszcze ze 2 stopnie mniej :twisted: ) kocurek ma lepszy apetyt- poprawi sie wkrotce, musi :wink:
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Pt lip 30, 2004 21:28

Dobrze, że temperatura się normuje. Niech Luneczek szybciutko wraca do zdrowia :)
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5234
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Śro sie 04, 2004 9:40

Hmmm :evil: Mialam wczoraj z Luneczkiem strachu co nie miara :?
Zaczelo sie od tego, ze Kocio z niewiadomych przyczyn caly dzien spal, nawet na jedzonko i siusiu nie bardzo chcialo mu sie wstawac :(
Zmartwilam sie bardzo, bo apatycznosc to zwykle cos powaznego zapowiada u mojego nerkowca, pogorszenie czy co :evil:
Z drugiej strony winowajczynia mogla byc pogoda, choc nie wiemczy to lepsze- cisnienie bylo niskie, dzien senny a Lunek na Fortekorze- przestaszylam sie, czy przypadkiem nie spadlo za bardzo... :!:
Nio i tak to juz, zdenerwowana i zaniepokojona, dotrwalam jakos do wieczora. Poznym wieczorem natomiast, niezaleznie z moja przyjaciolka-wspollokatorka, zauwazylysmy, ze Luneczkowi cos wisi na spodzie, ze ma spuchniety brzuszek :!: :!: :!: Po dluzszym przygladaniu widac bylo gule raczej po jednej stronie, troche asymetrycznie, Kocio odmowis bardzo szybko macania i ogladania, nie dawal sie do siebie zblizyc tak sie wsciekl :twisted: Coz, chyba nie musze mowic, ze panika totalna :roll: Bo moze plyn- FIP, ktorego nie wykluczyla dr Dominika, albo watroba, ktora on ma uszkodzona :?: Byla tez opcja przepukliny, z powodu ktorej omal nie zszedl kilka lat temu, a ktora wciaz jest :?
Kocurka wsciekniety totalnie, nie zdradzal wyraznych objawow zlego samopoczucia, byl dzien po kroplowce, zegar wskazywal 01.30...
Chcialam go wiezc do weta, ale nie mialam kasy na taxi :? ani koncepcji gdzie i co oni mu poradzic moga :?
Postanowilysmy czekac do rana....Mila noc, nie powiem :wink: Spalysmy z Mati na przemian, ( w teorii, jakos zadna z nas nie zmruzyla oka :roll: ) czuwajac przy Lunku, ktory dla odmiany spal w najlepsze :wink:

dzis od rana szybciutko do Lecznicy, nawet w poczekalni trzeba bylo sie "przepchnac" :wink: i co? Lunia zostal obejrzany, obmacany, obbadany :wink: a my...nazwane panikarami, co to sie strasznych rzeczy doszukuja :roll: Wyglada na to, ze naszego Kocia lekko wzdelo :? a poza tym....przytyl chyba, a przy przepuklinie i szwach na brzuniu moze mu sie tluszczyk odkladac nierownomiernie :D
Ojej, wciaz nie mozemy sie uspokoic i uwierzyc, ze to jednak nic strasznego (po calej nocy juz nie przyjmowalysmy zadnej pozytywnej opcji :oops: ) ale to chyba naprawde zaden dramat :D
Kiciulka wyprzytulany, wymiziany, nakarmiony szykuje sie do spania :? znowu... :? No coz, chyba pojdziemy z nim :wink:
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Śro sie 04, 2004 10:16

Nan biedactwo :strach: rzeczywiscie chwile grozy
a on tylko mial wzdecie, no :ryk:

milych snow zycze :D

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Śro sie 04, 2004 11:00

nan pisze:A Lunek sie drapie. Niby nie jest to tak powazne, jak wszystko inne u niego, ale Skarb sie meczy no i nie wiadomo co to jest. Na rzecz pasozytow jednak przemawialoby to, ze Kicius potrafi sobie spac i zaerwac sie nagle, gwaltownie wylizujac cos na grzbiecie czy na ogonie.
Czemu jednak ten lek nie pomogl? Te preparaty sa nefrotoksyczne, boje sie nadmiaru...Ktos mial podobne problemy?


Wygląda na to, że ja właśnie mam ten sam problem z Luckiem. Od kilku dni ma dokładnie te same objawy "jakby go pchły oblazły". Leczymy się u dr Beaty w 4 Łapach. Skonsultowałam sie z nia przedwczoraj.

Lucek był od 2 miesięcy leczony na lamblie (to niewiarygodne, ale omal przez nie nie umarł, bo wysiadły mu nerki). 27 lipca miał robione wszystkie badania - krew, nerki, watroba - wszystko ok, kwasochłonne 1, zero lambli w kale.
A jednak dr Beata powiedziała że "falująca skóra" wskazuje na kolejny wysyp tych cholerstw. Wydzielają jakieś drażniące toksyny, które powodują swędzenie. Od 2 dni mały bierze Zentel i widzę poprawę. Jest dużo spokojniejszy, prawie się nie liże. Też się trochę martwię, bo to już 3 kuracja Zentelem. Ale cóż zrobić.

Może w przypadku Lunka przyczyna jest inna, ale opisuje nasze doświadczenia żebyś ewentualnie spytała o to lekarza.
Życzę wszystkiego najlepszego.

Pzdr,
Lui & Obrazek & Obrazek Obrazek
Wszędzie dobrze, ale z kotem najlepiej !

Lui

 
Posty: 50
Od: Czw cze 03, 2004 6:17
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sie 10, 2004 16:22

Hmmm nie powiem, przerazilam sie czytajac watki o chorobach kociakow i tylu "niezawinionych smierciach" :cry:
Wiec postanowilam wreszcie zasiegnac rady w sprawie, ktora dreczy mnie od dluzszego czasu- szczepienia...
Wstyd sie przyznac, ale niewiele wiedzialam o kotkach ich zdrowiu, leczeniu... Lunek przyszedl jak mialam 12 lat...Weci z osiedlowej Lecznicy i moi rodzice mowili, ze nie szczepi sie domowych kotow- to nic ze rok w rok wyjezdzal na 2 miesiace na wies i biegal samopas, nie mam pojecia gdzie :? Jako maluch mial podstawowe szczepienia, potem kilka razy wscieklizne...ale generalnie szczepiony nigdy nie byl.
Teraz jestem madrzejsza, chcialam go zaszczepic juz jakis czas temu...Ale...te jego nerki...Wciaz ktos mi mowil, ze to przeciwwskazane, ze nerki, ze oslabienie, ze stany zapalne...Faktycznie Lunek czesto "cos" ma, walczymy z lambliami, leukocyty wciaz obnizone i morfologia zla- w zasadzie nie wiadomo dlaczego...I tak jest juz 10 miesiecy, Lunek nigdy nie byl szczepiony na bialaczke np. a na panleukopenie tylko raz 8 lat temu... Wciaz drze, ze cos przyniose, nie dotykam obcych kotow (ale wiecie jak to jest...czasem sie lamie :oops: ) buty od razu do szafy...ale boje sie, boje, w koncu on na klatke wychodzi na spacery no i ostatnio...no zaczelam sie bac, ze w Lecznicy moglby cos zlapac :oops:
Niezreczne to pytania w tej sytuacji ale jesli ktos moglby sie wypowiedziec na temat szczepien w ogole i w naszej sytuacji w szczegolnosci...
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Wto sie 10, 2004 16:57

Z kimkolwiek gadam wypowiada sie z rezerwa na temat szczepionek u nerkowcow, szczegolnie u tych mniej stabilnych :? . Szczegolnie, jesli nieznana jest przyczyna niewydolnosci. Czesto bowiem przyczyna moze lezec wlasnie w systemie odpornosciowym zwierzaka, ktory z jakichs przyczyn nie dziala najlepiej i atakuje nerki. Uderzenie w taki wadliwy system immunologiczny szczepionka mogloby poczynic wiecej szkody niz pozytku :?
Jesli jednak przyczyny sa znane (pozwole sobie posluzyc Hrupka dla przykladu :wink: ) a kocio w dobrej formie (znowu Hrupka jako wdzieczny przyklad :wink: ) to chyba nie ma przeciwwskazan.
Wydaje mi sie, ze przypadku Lunieczka musi wypowiedziec sie wet.
Moim zdaniem, skoro kocio nie jest teraz w najlepszej formie aplikowanie mu szczepionki mogloby go za bardzo oslabic. Jesli jednak jest duze zagrozenie zarazenia sie jakas choroba to moze trzeba szczepienie jednak wziac pod uwage :?

Daga

 
Posty: 25458
Od: Pon lut 04, 2002 15:46
Lokalizacja: Mysiadło

Post » Wto sie 10, 2004 17:07

Nan, ja na temat szczepien w ogole - a jakbym sie gdzies pomylila, to poprawcie drodzy forumowicze - w koncu nie jestem wetem :wink: .

Jesli mial podstawowe szczepienia jako kociak, to pewnie panleukopenia i koci katar byly zaszczepione. Teraz sie mowi i pisze, ze wiekszosc szczepionek chroni dluzej niz przez rok, i zeby szczepienia powtarzac nie co roku, ale na przyklad co 3 lata. Wynika jednak z tego, ze to jego "kociece" szczepienie na pewno w zaden sposob go nie chroni.

Szczepienie przeciw bialaczce, zeby bylo efektywne, musi byc:
1) przeprowadzone na kocie, ktory na pewno nie nosi w sobie wirusa bialaczki - tutaj potrzebny jest wiarygodny negatywny test najpierw
2) musi byc powtorzone dwukrotnie
Czyli: jesli chcialabys zaszczepic go na bialaczke, to zrob najpierw test. Jesli wyjdzie negatywnie, zaszczep dwa razy. Jesli wyjdzie "niepewny" lub "pozytywny", powtorz test po 10-12 tygodniach... az do skutku czyli do dwoch testow negatywnych nastepujacych po sobie.

FIP - jest szczepionka "do nosa" ale chyba jeszcze niedostepna w Polsce i w ogole nadal dosc kontrowersyjna, mozna wiec przyjac, ze nie istnieje na razie dobra szczepionka na te chorobe. Podobnie jak testy - sa niby dwa wiarygodne testy (PCR i immunoperoksydazowy) ale moga byc przeprowadzane tylko w warunkach laboratoryjnych, w bardzo dobrze wyposazonych laboratoriach. Pytalam dzis moja wetke o nie - powiedziala, ze sie dowie, ale w Warszawie chyba zadne laboratorium nie jest jeszcze odpowiednio przygotowane do poprawnego ich przeprowadzenia. Mozna jeszcze badac wysokosc miana czyli ilosc przeciwcial koronawirusow w osoczu krwi, ale to chyba robi sie tylko we Wroclawiu, no i potrzebne jest przeprowadzanie tego badania co kilka miesiecy przez dluzszy czas...

FIV - jest test, gorzej z leczeniem. Niewiele wiem na ten temat, wiec niewiele moge powiedziec oprocz tego, co doczytalam - wydaje sie, ze jest przenoszony glownie przez zakazanie otwartych ran, wiec najbardziej zagrozone sa koty wychodzace.

Pozostale "wirusowki" - wskielizna i choroba Aujeszky'ego - sa znacznie rzadsze. Przeciwko wsciekliznie mozna zaszczepic, ale to szczepienie trzeba regularnie powtarzac. Choroba Aujeszky'ego podobno nie wystepuje w Polsce.

FIP, bialaczka i koci katar - przeniesc mozna poprzez wydzieliny i odchody kota - czyli ubrania, kuwete, miseczki, etc. Bialaczka uznawana jest za najmniej odporna, podobno potrzebny jest dlugotrwaly bliski kontakt zwierzat, zeby sie zarazily, poniewaz konieczna jest bardzo duza dawka wirusa. Przy wszystkich przydaje sie dezynfekcja mieszkania ogolnodeostepnymi srodkami dezynfekujacymi, pranie ubran w wysokiej temperaturze, itd.

Panleukopenia - jej wirusy sa bardzo odporne na czynniki zewnetrzne, w tym temperature. Bardzo latwo ja wobec tego przeniesc niechcacy. Konieczna jest dezynfekcja specjalnym preparatem, naswietlanie specjalna lampa, kwarantanna - w rozumieniu nie przyjmowania innych kotow - nawet do 12 m-cy.

Jesli kot jest wychodzacy, to oczywiscie jest na nie wszystkie narazony, szczeglonie jesli nie jest zaszczepiony. W lecznicy - najgrozniejsza jest panleukopenia, poniewaz przy kotach z FIPem, bialaczka, kocim katarem - wystarczy je izolowac i zdezynfekowac pomieszczenia, z panleukopenia jest duuuzo gorzej... Przyklad - glownym miejscem "kontaktowym" jest stol i rece weta. Ja zawsze pilnuje, zeby stol byl przetarty srodkiem dezynfekujacym zanim postawie tam kontenerek. I wiem, ze dr Dominika na przyklad dba, zeby zawsze nosic rekawiczki jednorazowe przy kotach chorych na wirusowki lub kaze uzywac speclajnego srodka dezynfekujacego. Zlapanie czegos innego poza panleukopenia jest w tych warunkach mozliwe, ale malo prawdopodobne.

Podkreslam przy okazji, ze FIP jest ciezki do zdiagnozowania. Mowi sie wrecz, ze jest to mozliwe w 100% tylko podczas sekcji zwierzecia.


Niestety nie wiem nic, jak to ( i szczepienia) sie maja do sytuacji zdrowotnej Twojego Lunka. Pozdrawiam :D

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pt sie 13, 2004 19:31

Ostatnio jakos malo pisze o moich zwierzaczkach, wydaje mi sie jakos, ze tak duzo bylo powaznych spraw i smuteczkow na forum, ze moja "zwykla" panika niezbyt na miejscu... martwie sie bardzo o Luneczka- upaly znosi bardzo zle, dzis jest chlodniej na szczescie, ale jakos nie chce myslec, co wyjdzie w EKG w takim ukladzie... :(
W ogole czekamy i dni liczymy (ja licze, Lunek nie :wink: ) do powrotu naszej wetki, w przyszlym tygodniu chyba badania kontrolne.... Sama nie wiem...Kocio spi wiekszosc czasu, ja siedze i sie martwie...ale potem zdarza sie cos takiego, co mnie uspokaja- on chce zyc, bedzie dobrze :) Przychodzi w nocy, ugniata, mruczy z calych sil, czasem za sznureczkiem pogania, za myszka, to na Gini popoluje....Kochany jest, bez dwoch zdan :D
A panienki? Gini sie drapie, ale po Oxycorcie jakby mniej, Twiggy natomiast...coz, ma apetyt, wymioty sie skonczyly chociaz kupki nadal biegunkowe... ale...Hmmm Twigus ma juz pewnie ponad 8 lat, widze ze po prostu bardzo kiepsko trawi...Swierszcze nie, maczniakii nie...na warzywa i owoce kreci nosem...Ale mnie, nie dam rady karmic jej mysimi noworodkami jakies rozwiazanie musi sie znalezc :evil:
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Pt sie 13, 2004 22:32

Nan, rozumiem że się martwisz. Jesteś naprawdę troskliwą mamusią :lol:
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5234
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Pt sie 13, 2004 22:41

Nan, szczerze podziwiam jak walczysz o swoja gromadke. Szczegolnie cieple mysli wysylam Lunieczkowi. Bardzo mocno trzymam za niego kciuki.
Skoro zdarza mu sie bawic i przychodzi na mizianie nie mzoe byc zle.
Jak martwi mnie stan Gapczynskiego, bo na przyklad spi calutki dzien uspokajam sie patrzac na Tosie i Mrowe - tez spia jak nieprzytomne, a sa super zdrowymi dwulatkami :wink:

Daga

 
Posty: 25458
Od: Pon lut 04, 2002 15:46
Lokalizacja: Mysiadło

Post » Sob sie 14, 2004 18:53

Przerazilam sie dzisiaj, ze z Luneczkiem cos nie tak :( Jakos tak dziwny mi sie wydawal, dotknelam do uszek...gorace, chociaz dzis na dworze chlodnawo :!: Zmierzylysmy temperature i....bylo 38.8 Kocio nie miewa takiej temperatury, wprawdzie mowia ze to jeszcze norma, ale on byl rozgrzany i jakis nieswoj...No, ale jak ja juz stwierdze, ze cos nie gra, to potem zaraz najstaszniejsze rzeczy podejrzewam :oops:
Obserwuje go teraz bacznie (moze nawet za bacznie :wink: ), apetyt ladny, troche pogryzl sie z ja_szczurka (moja przyjaciolka- Twiggy sie nie daje :wink: ), nie wyglada to tak zle. Tym niemniej sie zmartwilam- sluchajcie, jaka ta temperatura powinna byc i jakie sa faktyczne normy????
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Sob sie 14, 2004 20:04

Z kotami jest tak ze podczas aktywnosci czy stresu ich temperatura moze szybko sie podniesc i dlatego zawsze temperature kocia nalezy (jesli jest to mozliwe) mierzyc gdy ten sobie spokojnie lezy od conajmniej kilkunastu minut.
Duzo tez zalezy od temperamentu kota. Sa koty bardzo temperamentne ktore w czasie spoczynku maja troszke wyzsza temperature niz koty flegmatyczne z natury.
Ale przyjmuje sie ze u zdrowego, doroslego kota temperatura moze sie wahac miedzy 38 a 39 st. Gdy pomiar wiaze sie ze sprzeciwem kota i walka - wtedy trzeba brac na to poprawke :)

Blue

 
Posty: 23884
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: MB&Ofelia i 47 gości