Cześć Wszystkim!
Izka, my jeszcze nie jesteśmy gotowi

najgrosze jest to, że szykuje nam się wyjazd za granicę, bo tu ledwo wiążemy koniec z końcem, a tam mamy szansę na lepsze zarobki. W związku z tym zastanawiamy się czy nie dokocić naszego domu dopiero za granicą. (Łatwiej w podróż wziąć jednego kotka niż dwa, bo pakując się na kilkuletni wyjazd będziemy mieć załadowane auto po brzegi...). Zobaczymy co życie przyniesie.
Ja wciąż myślę o moich kocich aniołkach. Śnią mi się czasami, jeszcze chwilami łzy polecą. Ciężko, naprawdę okropnie ciężko mi się z tym wszystkim pogodzić...
Presia jest przecudowna. Aż z niecierpliwością czekam kiedy będzie kontrola ze schroniska, bo chcę zaprezentować jak ten początkowo wycofany, przestraszony, znerwicowany i w pewnym stopniu agresywny kotek zmienił się nie do poznania! Ona jest przeurocza, naprawdę. Już sobie owinęła nas wokół palca- prześlicznie grucha do nas z taką radością. Czasami zaczyna gruchać w nocy, bo lubi spać w salonie. Wtedy wołam ją i przychodzi do łóżka, poskacze na mnie 5 min (tylną nóżką skacze) i domaga się głaskania. Nie usiądzie, nie położy się dopóki nie otrzyma wystarczającej ilości pieszczot. Wszystko byłoby super gdyby nie był środek nocy

Ale kocham ją, to i głaszczę nawet jeśli mnie zbudzi. Naprawdę muszę koniecznie zrobić filmik! Preśka wie też doskonale, że w lodówce jest coś pysznego więc gdy mój mąż wstaje do pracy (Presia wie już, że budzik=wstanie), to ona zrywa się i pędzi najpierw na dywan= przystanek dla męża i głaskanie rozciągniętej kici, a potem pyszne żarełko. Gdy ja wstaję, najczęściej 1,5h później gdy mam dzień wolny to ona powtarza schemat tak jakby w ogóle nie dostała wcześniej jeść

Spryciula! Już dawno ją przejrzałam, ale daję jej tą satysfakcję, że osiągnęła cel.
Presia to prawdziwa przeagentka! Wszędzie wejdzie- do mojej szafy, pod łóżko, pod kredens. Potem chodzi z wąsami pokrytymi pajęczynami

, ale za to mam czysto za szafkami
Tak robimy racuchy z jabłkami: (Presia wlazła mi nawet na deskę do krojenia, bo musiała powąchać ciasto...)

A tu księżniczka na swoim (moim) kocyku:
