Mała została dziś zaszczepiona.

Miałyśmy (ja, Sonia i mała) ciężki dzień. Ładnie było i dosyć ciepło, zapakowałam kocice (do oddzielnych toreb) i poszłam do lecznicy. Z zaszczepieniem Summer nie było żadnego problemu, nawet nie poczuła ukłucia, ale potem - horror. Pod spodem tylnej łapki mała miała przyschniętą chyba smołę, nie mogłam tego usunąć i doktor powiedziała, że najprościej będzie wygolić. Summer tak się przelękła, że mnie pogryzła - trzymałam trzy łapki, zabrakło mi rąk do unieruchomienia łebka

Po powrocie poszła spać, nie chciała jeść, ale skorzystała z kuwety. Potem zjadła trochę Bielucha z żółtkiem przepiórczym (nic innego nie chciała, nie ruszyła nawet mięsa), pobawiła się piłeczką, umyła i dalej śpi. Mam nadzieję, że do jutra jej przejdzie, że to reakcja na szczepionkę plus mega stres.
Po Summer przyszła kolej na Sońkę (ma problem z zębem), która odstawiła niezły cyrk udając tygrysa, ale udało się jej obejrzeć paszczę (rozdziawiała ją sama aż było widać migdałki). Po powrocie do domu miotała się jak szalona, rozstawiała wszystkie koty po kątach, jeszcze teraz posykuje profilaktycznie.