Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 23, 2014 18:07 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Nie dziwię się, że Mieczu pluł, bo No-Spa jest potwornie gorzka :201444 .
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Nie lis 23, 2014 19:02 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Teoretycznie też mu się nie dziwię, ale mógł skubaniec docenić, że to dla jego dobra, a nie marudzić :D O zmarnowanej saszetce wetyerynaryjnego Royala (która niestety też za darmo nie była :D) nawet nie wspomnę. Szkoda, że no-spy nie robią w spot-onie, tak jak odrobaczenia, było by prościej. Z odrobaczeniem też przeżyłam takie hity. Wcisnęłam mu tabletkę w pysio - wypluł. Wsadziłam w gardło tak że już nie miał wyboru - zwymiotował. Rozgniotłam i wymieszałam z mokrym - nie zjadł. W końcu któraś z klientek poradziła mi żebym rozgniotła tabletkę, wymieszała z masełkiem i posmarowała mu tym łapki, bo kot nie znosi mieć brudnych łap i zaraz zliże. Cóż, Mieczysław wytarł o dywan. Bardzo starannie. Ech :D

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Pon lis 24, 2014 12:20 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Znam to :roll: , też miałam takie przejścia, dlatego postanowiłam, że od teraz tabletki będzie podawała tylko weterynarz.
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Sob gru 06, 2014 12:13 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Odcinek VII Jak to się stało, że się (nie) zes...

Nadeszły Mikołajki. Radosny czas otrzymywania mniej lub bardziej wymarzonych prezentów. Jako dzieciak chciałam dostać furę słodyczy, jako nastolatka i młoda dorosła (pomimo że niewierząca już w Mikołaja) stawiałam na kasę, a obecnie... Obecnie marzyłam żeby w prezencie dostać wielką, piękną kałużę kociego moczu do kuwety. Niestety, Mikołaj chyba naprawdę nie istnieje.
Wyskoczył mi nieciekawy okres w pracy, ponad tydzień pod rząd dzień w dzień, czyli okres zmniejszonego czasu na okazywanie kotu tyle uczuć, na ile zasługuje. Bywa. Mieczysław co prawda wydaje się być bardziej ospały niż jeszcze miesiąc temu, ale jest z nim coraz lepiej - suchą karmę weterynaryjną wcina ze smakiem (chociaż saszetkami weterynaryjnego Royala dalej uparcie gardzi, mądra bestia :D), udało mu się nawet zrzucić trochę tyłeczka, wrócił do spania ze mną w łóżku (na pewien czas zamienił to na samotny sen na kanapie), sikał normalnie i pięknie (w życiu bym nie uwierzyła gdyby mi ktoś rok temu powiedział, że struga kociego moczu może być najpiękniejszą melodią na świecie), słowem wszystko wracało do normy. Wracało.
W czwartek rano jeszcze sikał, potem, przyznam bez bicia, nie pamiętam. Późnym wieczorem zmieniłam mu żwirek, wlazł do kuwety, posiedział, ale efektu nie było. Czerwona lampka się zapaliła. W piątek rano - pustka w kuwecie. Wracam z pracy - znowu pustka, chociaż kot zachowuje się stosunkowo normalnie. Tylko z upływem czasu coraz bardziej biedaczyna próbował się załatwić, a wciąż nie mógł. Oczywiście no-spą wzgardził. Decyzja - jak w sobotę po powrocie z pracy nie będzie nic w kuwecie (albo jakimkolwiek innym miejscu w domu, przestałam być wybredna) to jedziemy do weterynarza. Jakoś tam nam się udało pójść spać, o dziwo Mietek całkiem spokojnie zasnął. Obudziło mnie skrobanie po kuwecie, gdzieś tak przed 4. Biedne zwierzę się męczyło, to się kładło, to próbowało sikać i tak w kółko. Udało mu się wmusić mu tą nieszczęsną no-spę (podstępnie opiplaną w maltpaście), ale po niedługim czasie i tak ją zwymiotował. Klinika w której byłam poprzednio czynna od 10, a ja znowu na 9 do pracy. I jakoś naszły mnie bardzo poważne wątpliwości, czy aby czekanie, aż z niej wrócę, miało sens. W końcu w internecie wynalazłam że poliklinika jest czynna całą dobę. Zadzwoniłam, opisałam sytuację, babeczka powiedziała, żeby przyjeżdżać, bo tyle czasu bez sikania to rzeczywiście za wesoło nie jest. No to cóż, gacie na zad, Miecio w transporter i fru w taksówkę.
Na miejscu pani go wymacała, wypytała (już mnie) i podjęła decyzję o cewnikowaniu. Jako że przytrzymywanie biedaka (chociaż i tak zgłupiojasiowanego) mi nie szło, przyszedł drugi weterynarz. Po sama nie wiem jakim czasie takiego czekania wypadało się zbierać do pracy, zresztą nie da się ukryć że szczególnie przydatna to tam nie byłam. Lekarze powiedzieli mi że niestety ale to cewnikowanie im nijak nie idzie, prawdopodobnie ma zatkaną cewkę moczową. Cóż było robić, postanowiłam że on zostaje, ja jadę. Pani weterynarz obiecała że zrobi co będzie mogła (a zgodziłam się totalnie na wszystko, byle by mu ulżyło w tym sikaniu).
Dzwoniłam do nich po 9, nie udało się go w pełni zacewnikować a dalsze pchanie na siłę mogło by uszkodzić cewkę, ale też sporo piasku przez cewnik wyleciało. Akurat był na etapie "wybudzania się", dostał mocny lek rozkurczowy, przeciwzapalny i jakiś steryd, żeby się zapalenie cewki od tego cewnika nie zrobiło. Dzwoniłam też po 10 (i bardzo się gryzę w palce, żeby znowu nie zadzwonić :D) poprosić żeby jeszcze zrobili badanie moczu i biochemię. Po południu mają próbować znowu go cewnikować, jak się uda mocz do badań pobrać to zrobią, biochemia niestety najwcześniej w poniedziałek, bo w weekendy nieczynna. I teraz siedzę w pracy jak na szpilkach, czekam co będzie dalej. I mam wielką, olbrzymią nadzieję, że Mikołaj jednak istnieje...
Mały edit, jeszcze przed wysłaniem - jest po 12 a ja jestem z siebie bardzo dumna, bo nie zadzwoniłam po raz kolejny. Chociaż bardzo bym chciała...

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Sob gru 06, 2014 22:12 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

W krótkim czasie może zdarzyć się tyle rzeczy. Po 17 odebrałam Mietka z polikliniki. Nie dali rady go zacewnikować, nie dał rady się wysikać. Babeczka powiedziała, że najlepszą metodą byłoby otworzenie pęcherza, ale ona się nie podejmie, bo nie jest chirurgiem. Zadzwoniłam do tego weta, do którego powinnam iść od początku. Może nie jest "specjalistą od urologii i nefrologii", ale jest niesamowitym fachowcem. Kazał przyjechać.
Na miejscu zrobili mu badania krwi, wyniki niestety bardzo złe. Zaczęli próbować zacewnikować - w zasadzie tam był jeden wielki kamień (a nie żaden piasek, jak pani specjalistka twierdziła). Po bardzo długim czasie zdecydowali, że dalej nie dopchną i trzeba w narkozę i od strony pęcherza. A tu nery osłabione. Podjęli ryzyko, udało się go zacewnikować. Wyczyścili pęcherz z całego kamienia. Niestety, nie jest on w dobrym stanie.
Na chwilę obecną jest cewnik, są antybiotyki do podawania, nadzieja też jest. W sumie wiele mi nie pozostało - wysikać go co jakiś czas (cewnik z koreczkiem) i wierzyć, że się uda.
To tyle.

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Nie gru 07, 2014 13:39 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Ściskam mocno kciuki za Miecia :ok: :ok: :ok: .

Trzymajcie się, będzie dobrze...musi być dobrze...
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Nie gru 07, 2014 18:33 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Wielkie dzięki Dziak Ruto :)

Mieczysław... żyje, póki co to już dobra informacja. Jako że jest ciągle straszliwie ospały to nie miał siły jeść ani nawet pić (chociaż postęp już jest, doczłapał do swojej miseczki z wodą, bo tą którą mu położyłam obok legowiska wzgardził, ale napić się nie dał rady) więc zawiozłam go do weterynarza na nawadnianie. Od razu dostał antybiotyk i lek przeciwbólowy. Po powrocie do domu go odkorkowałam - jakieś 3/4 podkładu Seni, aż nie chciało się dalej wchłaniać. Wet mówi, że to bardzo dobrze i żeby go otwierać jak najczęściej.
Jutro niestety muszę już iść do pracy, chociaż i tak wpadnę w połowie żeby go wysikać. Wet mówił że ewentualnie mogę go zamknąć w łazience z otwartym cewnikiem, jeszcze nie zdecydowałam, czy tak aby nie zrobię.
I cóż więcej, pozostaje czekać.

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Nie gru 07, 2014 18:37 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Przekaż Mieciowi, że jest mega dzielnym męcizną i przytul go mocno ode mnie.
:201461
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Wto gru 09, 2014 10:05 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Mieczysław został wymiziany i wyprzytulany, na ile to możliwe i bardzo Ci Ruto dziękuje :)

Niedziela się skończyła moim kolejnym atakiem paniki. Kilka lat temu sterylizowałam psa i weterynarz powiedział że z uwagi na szwy na brzuszku przez kilka dni nie powinna skakać, czy nawet chodzić po schodach (pies gabarytów przypodłogowych). Tymczasem w niecałą dobę po operacji Mieczysławowi znudziły się wszelkie odmiany wylegiwania się na ziemi, skutkiem czego wskoczył na kanapę, niemal przyprawiając mnie o zawał. W nocy sikałam nim co 2-3 godziny, uzyskując już bardziej różowy niż czerwony mocz.
Ale się wystraszyłam że będzie chciał skakać na pralkę, która jest wyższa, jeszcze sobie fizdeusz krzywdę zrobi. Więc na wszelki wypadek zostawiłam go w pokoju i wpadłam w połowie pracy go otworzyć. Zawał numer dwa - wskoczył na parapet. Nie wiem czy to wina tak długiego czekania na otwarcie, ale mocz znowu był bardziej krwawy. Ten całkiem po pracy też. W dodatku Mieczysław sfochany, bo już chcąc nie chcąc założyłam mu kołnierz. Nie taki plastikowy, tylko materiałowy, ale i tak utrudnia mu życie. Pojechaliśmy na kolejną porcję nawadniania (coś czuję, że on znienawidzi swój transporter...). Uspokoili mnie - niech sobie skacze jak lubi. To jeszcze powiedziałam, że w kuwecie była jakaś mała plamka (mam już taki nawyk że za każdym razem jak jestem w łazience zaglądam do kuwety). Ja przerażona, ze może cewnik nieszczelny czy coś, a wet się cieszy, że to dobrze, znaczy, że z tą cewką nie jest tak tragicznie. Ale żaden z lekarzy na moje stwierdzenie że "no jak już zaczął jeść, skakać, jakiś żywotniejszy jest, to chyba już będzie żył" nie odpowiedział że tak...
Noc znowu taka sama - śpimy razem na podłodze, żeby nie spadł z łóżka (zdarzało mi się niechcący go przez sen zepchnąć), co jakieś 2,5 godziny otwieramy cewnik. Powinnam z ciekawości podliczyć, ile podkładów już zasikał. Dobrze, niech leje.
Ach, odkryłam też, co z tym piciem. Bo jak wróciłam z pracy to miseczka z suchym opróżniona (chociaż za wiele mu nie dałam, ot, parę granulek) a wody ile było wlane. Wieczorem się zaczęłam przyglądać, przyglądać aż zrozumiałam - to nie to, że Mietek nie chce pić. To kołnierz go krępuje! Testowo postawiłam miseczkę na odwróconym garnku, żeby się nie musiał pochylać. Dorwał się do niej jak oszalały, po czym z pełnym zadowoleniem zaległ na kanapie (no dobra, może nie pełnym, bo czy można być w pełni szczęśliwym nie mogąc polizać się przez głupi kołnierz po torbie? ;) ). Jak dziś wrócimy od weta to będę testować, czy mokrego nie jadł bo nie sięgał, czy nie smakowało ;]
Dziś wyłożyłam mu łazienkę podkładami, zabezpieczyłam pralkę, wstawiłam michy i tam go zaniosłam. Dorwał się do suchego z takim entuzjazmem że nawet nie zauważył jak wyszłam, kochany koteczek ;]
No i niby jest lepiej, niedługo mają mu ściągać cewnik (ha, pozbędziemy się kołnierza ^^ ). Ale i tak póki weterynarz nie powie, że będzie żył, to się chyba nie uspokoję.

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Śro gru 10, 2014 20:56 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Obrazek
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Pt gru 12, 2014 20:44 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Proszę o raport z frontu :pisanie: .
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

Post » Sob gru 13, 2014 18:00 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Przystojny ten Mietek :D

happy tree cat's

Avatar użytkownika
 
Posty: 850
Od: Czw sie 07, 2014 17:21
Lokalizacja: okolice Leszna

Post » Śro gru 17, 2014 21:30 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Raport wojenny nadchodzi :)
W czwartek (11.12) weterynarz wyjął w końcu Mietkowi cewnik. Mocz do tego czasu zrobił się już ładny, tylko lekka domieszka krwi, a nie sama krew. I zaczął koniec końców tego Royala weterynaryjnego jeść, chociaż bez jakiegoś ekstra szczególnego entuzjazmu. Ale już grzyb, grunt, że w ogóle. Weterynarz uprzedzał że pęcherz może w ogóle nie podjąć pracy, a nawet jeśli podejmie, to że bidny kot może trochę posikiwać po domu.
Ale b był dzielny, kochany, żadnych wpadek poza kuwetą. I zaczął sikać imponująco często, na zasadzie poleżałem godzinę na kanapie - to dobry powód, aby iść do kuwety. I rzeczywiście, czasem po ledwie kilka kropelek, ale leciało.
W poniedziałek rano zadowolona dzwoniłam do weterynarza, który powiedział, że wróciliśmy z długiej podróży, ale i tak prosił, żebym go przywiozła do obmacania. I tak też plus minus w poniedziałek kot trochę mi oklapł - zrobił się nieco mniej żywotny, nie wykazuje jakiegoś szczególnego zainteresowania zabawkami. No i dziś pojechaliśmy.
W międzyczasie zauważyłam, ze chyba szew na brzuszku trochę się rozchodzi. Na szczęście to ponoć nic ważnego, strasznego i szkodliwego. Gorzej, że ma temperaturkę za wysoką, prawie 40 stopni. I pęcherz po macaniu jeszcze nie do końca taki, jaki powinien być. macali, badali, pytali, stanęło na tym, że zapalenie pęcherza. Znowu antybiotyki w zastrzykach, w niedzielę do kontroli.
Innymi słowy Mieczysław dba o to, żeby mi się nie nudziło :) Ale i tak jest najcudowniejszym kotem na świecie :)

Altaria

 
Posty: 36
Od: Śro kwi 23, 2014 11:18

Post » Śro gru 17, 2014 21:38 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Przycupnę tu :D
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw gru 18, 2014 15:58 Re: Jego Wysokość Mieczysław I Bez Dywanu

Powiadają: "Co się polepszy, to się popieprzy".

Kciuki za Mietka :ok: .
"...nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem!"

http://diakrytyczne.pl/

dzika ruta

Avatar użytkownika
 
Posty: 1971
Od: Pon mar 17, 2014 12:03

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Lifter, marivel, Silverblue i 84 gości