Hmm no cóż, nie jestem zbyt systematyczna...
Co słychać u moich chłopaków? 10 maja Maniuś został pozbawiony męskości

Zniósł to bez problemów, zabieg trwał 15 min, najgorsza dla niego to chyba była tylko podróż do weta. Miesiąc później, z powodu zalegalizowania związku przez mamę i tatę, futra zostały odwiezione do koleżanki na czas podróży poślubnej. I tu się zaczęło... Znajoma ma kota, Robinka, którego Niuniek zna, gdyż spędziły ze sobą 3 dni we wrześniu w zeszłym roku. Nie zdziwiło nas jednak, że Niunio warczał i prychał na niego, jednak obyło się bez rękoczynów (łapoczynów:P), więc myśleliśmy, że w końcu się dogadają. Maniek natomiast wylądował pod fotelem, bo jest bardziej strachliwy. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domu się pakować, gdyż następnego dnia mieliśmy ruszać w drogę (o godz. 15). Rano o 10 zadzwonił mój brat, przez którego poznaliśmy Magdę - opiekunkę, że mamy jechać po koty, bo Magda się boi Niuńka, bo ją pogryzł :/ Myśleli, ze może to przez Robinka, więc brat go wziął do siebie na przechowanie, ale mimo to nadal Niuń był wobec niej agresywny. Muszę powiedzieć, że byłam w szoku... W każdym razie pojechaliśmy do niej, najpierw do jej pracy, a potem do domu. A tam Niunio zaczął się miziać, do nas, do Magdy i w ogóle kot - przytulanka. Magda zdziwiona, stwierdziła cyt. "wyszłam na wariatkę, bo boję się kota, który jest taką c**ą"

Stwierdziła w związku z tym, że przy nas Niunio jest grzeczny, że da mu drugą szansę. W razie czego miał przyjechać mój brat, który zwykle dogląda koty, gdy nie ma nas np. na noc, by zabrać dzieciaki i nocować z nimi u nas w domu. Poradziłam Magdzie, by kupiła jeszcze najlepszą broń na Niunia gdy jest niegrzeczy - spryskiwacz na wodę:) Tak też uczyniła i udało koniec końców im się zaprzyjaźnić:) Maniek też się rozruszał i po 2 dniach zaczął chodzić po mieszkaniu. Zastanawiam się, czy agresja Niunia była spowodowana tylko stresem, czy może to jedno jajko, którego nie znaleziono jednak jest i działa... W każdym razie następnym razem idą do moich teściów, którzy mieszkają w domku. Problemem jest, że mają 3 psy, ale gdyby koty nie chciały się zaprzyjaźnić, to mogą być od nich odseparowane na piętrze.
A żeby nie było nudno, to dzisiaj pojawił się kolejny problem... Byliśmy w Pucku na wystawie kotów i przywieźliśmy kotom genialną zabawkę - teleskopową wędkę z piórkami imitującymi ptaka - czyli jak się nią rusza to fajnie się te piórka kręcą wokół własnej osi. Oczywiście jak przyjechaliśmy do domu od razu poszła w ruch. No szał po prostu:) Ale po jakiś 5 min zabawy Niunio zaczął dyszeć... Oczywiście słyszałam o kardiomiopatii przerostowej u MCO, dlatego jutro zajedziemy do weta i będziemy umawiać się na echo... Może przesadzam, bo jest ciepło, a Niuniek nie grzeszy ruchliwością, a dzisiaj jak na siebie to naprawdę szalał, ale lepiej dmuchać na zimne...
Na koniec najświeższe zdjęcie, Niunio - 15 miesięcy, Manio - 11 miesięcy, oba ważące jakieś 2 tyg temu 6,5 kg:)
