Fobia? Dobre

równie dobrze można nazwać fobią to, że ktoś nie zamiast karmić dziecko chrupkami kukurydzianymi GMO woli dawać mu pełne ziarno orkiszu. Ja bym to nazwała nieco inaczej niż fobia. Po prostu czytam skład i mi się nie podoba jak dla drapieżnika, choć i tak jest to o niebo lepsze niż marketówki. Karm z Azji też nie daję (skład nie ten

).
Po prostu jak nie ufam lekarzom, którzy mają szkolenia w Chorwacji z całą rodziną w zamian za zachwalanie leków, tak samo nie ufam wetom, którzy za remedium na wszystko uważając RC lub jakąkolwiek inna karmę, od której sprzedaży w gabinecie biorą prowizję. Tak samo jak nikt mnie nie przekona, że fervexy i inne wynalazki leczą grypę, choć wiele osób tak twierdzi, bo objawy się zmniejszają.
Odnośnie karm - po to jest ich duży wybór, żeby można sobie wybrać coś ciekawego. RC ponoć było dobre, dopóki nie wykupił tego Marc Inc. (producent whiskasa i innych takich); a jak kochają zwierzęta, można zobaczyć np.
tutaj.
Wiem, jak wyciągałam Magnolię z anemii (weci w szoku, że w takim tempie taka poprawa tylko od jedzenia) i się tą wiedzą podzieliłam; BOZENAWISNIEWA też się nią dzieli (rzucając nieraz słowami jak grochem o ścianę), ale coraz bardziej ma dość gadania w próżno. I kilka innych osób też się nią dzieliło, bo już nie ma ich na tym forum, bo po co tracić czas na pisanie czegoś, czego inni nie chcą usłyszeć (i chyba czas z nich wziąć przykład) - tak jak nie chcą słuchać, że bezpieczne chudnięcie to powolna utrata wagi z dobrym odżywianiem (nie magiczną dietą) i odpowiednią ilością ruchu - wolą szukać magicznej pigułki: łatwo i bez wysiłku. Tylko czy dobrze w dłuższej perspektywie czasu?
Głaski dla kociaczka i kciuki za zdrówko

...