Erich Fromm -
Ucieczka od wolności. Ta książka tłumaczy to wszystko w zakresie "niech ktoś pomyśli i zdecyduje za mnie". Tylko po co później narzekania, że świat taki, że ludzie oszukują itp.?
Z melisą dobry pomysł - tylko muszę gdzieś znaleźć (ale już kiedyś w jakimś markecie widziałam w dziale warzywno-owocowym) - jak Magnolka nie będzie chciała, to mi się na pewno przyda dla mnie

; miętą się zaciąga, kocimiętka ją delikatnie uspokaja (a ponoć pobudzacz?) i czasami jakiś listek skubnie; zapach bazylii uwielbia jak Mokate - co przechodzi, to musi potrącić.
Magnolcia śpi... i - odpukać / nie chwalić kota - dzisiaj apetyt po staremu (rano była taka żarłoczna, jakby chciała narobić za inne dni). I więcej chodzi po domu. Wczoraj zrobiła zabójczy numer: weszła do kuchni, a na moim miejscu siedziała bratanica (ja na przeciw) - weszła, spojrzała jakby zrobiła wytrzeszcz oczu (jakby chciała powiedzieć
a to niby co ma znaczyć?), zerknęła na mnie, miauknęła z przekąsem i wyszła. Ale wyglądało to przekomicznie - mama jeszcze dzisiaj pęka ze śmiechu.
Cieszę się, że ze mną mieszka to moje czarne diablątko, choć nieraz mnie doprowadzana na skraj rozpaczy... no ale cóż -
miłość wymaga poświęceń jak to mawiają kociaste
--- EDIT ---
Oralade niestety jej nie podeszło (smak kurczaka - pachnie jak mocny rosół, ale raczej jakiś z dodaną kostką czy vegetą, a nie taki 100% domowy bez chemii; dla kotów kurczakolubnych, czyli większości świetne, ale dla niej musiałby być indyk), więc zostanie mi to na wypadek znowu strajku głodowego podczas choroby / wymiotów czy czegoś takiego (skoro i tak trzeba wtedy poić siłowo, to przynajmniej będzie coś konkretnego dostawać. Śmietankę czy mleko lub rosołek pije jak ma dzień; wypróbowałam już wszystko (zmiany naczyń, fontanny, różne rodzaje wody; dużo misek, przestawianie misek plus sposoby z różnych forów - łącznie z rozlewaniem wody na podłodze, spryskiwaniem liści roślin, które może jeść itd.) i nic - czasami trochę pochlipie, ale dalej szału nie ma; jedynie sosiki z gourmet perle lub rafine soup w rozcieńczeniu 1 do 3-4 części wody zwykle przechodzą - wtedy spokojnie ponad 100ml na raz potrafi wychlipać i za kilka minut jeszcze trochę dopić, bo też nie zawsze, ale jak pomyślę o taj całej chemii, to chyba lepiej nie za często dawać. Wet mi powiedziała, że mam ją po prostu karmić głównie mokrym i się nie martwić, bo skoro u Fifi piła, to znaczy, że pić umie tylko z jedzeniem dostaje dość wody. No nic - może jak się przeprowadzimy i będzie panią na włościach w całym mieszkaniu dzień i noc bez zamkniętych jakichkolwiek drzwi i chodzących ludzi, to dopadnie kran w łazience lub kuchni czy coś; teraz nie mogę porozstawiać misek w łazience i kuchni na blatach, bo by mnie chyba zamarudzili na śmierć (pomijając, że powylewali by to - celowo lub nie). A znowu bez sensu dawać jej dwa razy tyle jedzenia, co potrzebuje, żeby wodę dostała w ilości 60ml na kg m.c. jak niektórzy zalecają; w BARF liczą tylko 75% wody średnio w żywności - im więcej kot je, tym więcej wypije; u mnie tyle spokojnie wychodzi średnio; w BARF liczą 130g mieszanki na kota jak Magnolcia (małe/średni, mało aktywny, dorosły), a jak przeliczę wodę i suchą masę, to właśnie mi tak wychodzi ze 118/133g mokrego (zależnie od składu) + 14g chrupek + sosik/rosół. I jej tyle wystarczy - przy mniej zapewne byłaby głodna, a przy więcej - po prostu zostawi dobrą (składem) karmę; chyba, że fast food z atraktorami itp. - tego by zjadła chyba nawet dwa razy tyle.
...