No jeszcze cała nie błyszczy - na tej jej chudej pupci oraz w miejscach, gdzie było ogolone do operacji jeszcze futerko matowe, ale to kwestia czasu... chwilami to się zastanawiam, które to wcielenie Kleopatry, bo robi miny jakby chciała powiedzieć "cieszcie się moi niewolnicy, że możecie mi służyć" - szczególnie jak się ją czesze... no i na razie delikatnie pilniczkiem piłuje jej same końcówki pazurków u przedniej łapki, bo jeszcze nie umie tyle ćwiczyć na drapaku, żeby je porządnie ścierać, a same końcóweczki są potwornie ostre i nawet łapki z ubrań nie umiała wyplątać, ale tylko tak minimalnie - w końcu kot musi mieć pazury

a leżała przy tym bez ruchu i tylko kątem oka patrzyła, czy ładnie wygląda... a, no i delikatne przemywanie uszek wacikiem (takim miękkim kosmetycznym) zwilżonym letnią wodą lub rumiankiem też już toleruje - bez łapki trochę trudno jej pucować prawe uszko, a tylną łapką jak je próbuje czyścić, to sobie je trochę za mocno drapie, więc jej nieco pomagam - chyba jej to pasuje, bo leży spokojnie.
Jeszcze z miesiąc temu robiłam oczy jak przeczytałam reklamę kociego SPA; teraz to rodzice się pytają, co trzeba zrobić, żeby zostać moim kotem

no przecież malutka sama o siebie ze wszystkim nie zadba choćby z tego powodu, że siedzi w domu, więc sobie sama nie pobiegnie poszukać tego, czego jej trzeba. Ale przez nią to ja chyba doktorat na temat kotów zrobię

to forum bardzo się do tego przydaje... dobrze, że jest.
A miny jakie strzela, to historia... tylko mam mały problem, który się dzisiaj pojawił: daję jej 4 razy jeść i to na razie więcej niż powinna, bo jest strasznie chuda, no ale bez przesady... tylko że ona zamiast miauczeć jak kot, który się domaga jedzenia (nie, ona nie prosi tylko żąda sykając i skacząc po meblach) to jak siądzie koło miski i raz syknie, a usłyszy "jeszcze nie pora", to leci i mi na złość gryzie żwirek w kuwecie (zamieniłam drewniany na bentonit i robi to samo - oczywiście pod warunkiem, że widzi, że patrzę - jak mnie nie widzi i nie słyszy, to tego nie robi). To taka mała cwaniara, że szok... ale nakolankowa i słodka jest nadal... i małpa mała czuje, że mam do niej słabość, co skrupulatnie wykorzystuje. Ale jest taka kochana, że nie wiem

nie zamieniłabym jej na żadnego innego kotka

Układa nam się chyba nieźle (dzięki)

wczoraj mi jeździła na plecach (gdzie wskoczyła nie mogąc wspiąć się na kolana) - inteligentna jest nieziemsko. Szok

--- EDIT ---
Już nie gryzie żwirku - chyba miała tylko taki jeden dzień (może to przez ten środek na paskudztwa), ale dla odmiany tak się ożywiła, że staje się takim rozkosznym kotkiem-psotkiem

wczoraj za drapak się brała wiele razy; spryciula mała - najpierw upolowała przymocowaną tam mysz (jakby była żywa, to by ją na 99% ukatrupiła) i przytrzymała sobie pachą (tą, gdzie nie ma łapki), a zdrową łapką polowała na zawieszoną tam piłeczkę. Wieczorem wrzucę jakieś zdjęcia z tej zabawy (trudno ją przy tym uchwycić - coraz szybsza jest). A apetyt ma za dwa koty - tylko teraz jest jak dama: siada w miejscu, gdzie stawiam jej miskę i patrzy wymownym wzrokiem jakby stwierdzała, że w tej restauracji obsługa kelnerska mogła by się bardziej pospieszyć.
No i przejęła już całkiem mój komputer na legowisko - jak pracuję, to śpi na kolanach, a jak sama idę spać, to się kładzie na komputerze i tam drzemie do samego rana (no prawie - bo czasami robi w nocy obchód domu wskakując na wszystkie parapety, szafki i do wanny /tym mnie mocno zaskoczyła/).
...