Dziś z rana Salemisko obudziło mnie nie mizianiem jak co rano a hukiem tłuczonej doniczki. Na całe szczęście nie przepadałam za nią zbytnio, ale ambitnie zamierzam skleić. Oczywiście zaraz po zrzuceniu jej z parapetu namiałczał na nią (bardzo gadatliwy z niego kocurek). Chyba miał jej to spadnięcie za złe.
Ma teraz ambicję zwiedzić wszystkie najwyższe punkty mieszkania. Niestety nadal przeraża go to jakim cudem tam wlazł i jak to wysoko. Miałczy wtedy ze szczytu o pomoc, ale twardo uznaję, że jak wlazło kocię to i zejść musi. I tak namiałczały Salem złazi po dłuższej chwili i przychodzi na mizianie w nagrodę za bycie Dzielnym Kocim Wspinaczem.
Fajnie to wszystko opisujesz.. U nas Dziewczyny wskakują na szafę ze stoliczka nocnego. Za to Juniorzy nawet na wysoką komodę nie potrafią wskoczyć i włażą na nią pomagając sobie niższymi obiektami wokół
Masz jasny podział płci i umiejętności skokowych futrzaków Salem nadal ma punkty, ktorych nie może zdobyć i się na nie czai, ale podejrzewam, że to kwestia czasu.
No, ale Ty masz tylko Salema, a ja mam czarną grubą Helgę, Hansa krawaciarza, Erwinka- pingwinka i Elzę o tygrysim wzorku, tyle tylko, ze w burych odcieniach. I one wszystkie są moje, kochane baaardzo
Salem to już u mnie miał zapędy na wyższe skoki. Ponieważ mój Rysio wskakuje na szafki w kuchni a stamtąd na antresolę i stamtąd zrzuca mi myszki do aportowania, to Salem z ogromnym podziwem i z zazdrością Rysia obserwował i bardzo chciał się tam dostać