Pusia uratowała życie dla swojej nowej koleżanki. Lusia wymknęła się na podwórko . No i poszła z całym tym opatrunkiem. Po jakimś czasie poszłam wołać dziewczyny na jedzonko. I ani jedna ani druga nie biegły. Tylko Pusia miauczała. Rozglądałam się ale nie widziałam jej. Obeszłam podwórko i nic. Dalej wołam i przybiegła Pusia z sąsiedniego podwórka - stary sypiący się dom i krzaki. Poszłam więc na ten plac a tam Lusia...zaplątała się bandażem o drzewko, bandaż zacisną się na szyi....

. Dzięki Bogu, że tak się to skończyło. Wystarczy chwila nieuwagi i nieszczęście gotowe.

Ostatnio edytowano Pt lip 09, 2010 9:17 przez
gagga, łącznie edytowano 1 raz