Jesień... teraz domowy...czyli Kroniki Złociejowskie

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 26, 2008 17:57

Rozklekotany autobus wypuścił ze swego wnętrza uśmiechnięte, zaczerwienione z podniecenia maluchy. Za nimi, z grubą książką pod pachą wyszła Michasia i spojrzała w lśniące, błękitne niby wiosenne niebo okna domu.
Zamyślona, byłaby przeszła obok tabliczki nie zwracając na nią najmniejszej uwagi, gdyby nie kucharka, która trąciła ją w ramię.
- Nasz Dom – przeczytała z niedowierzaniem Michasia.
- To pan kierownik wymyślił – rzekła z dumą kucharka.
Michasia ustawiła maluchy w pary i poprowadziła je na piętro, skąd po chwili poczęły dochodzić radosne piski i śmiechy.
W jadalni zabrzęczały kubki , a starszy pan osobiście nalał do nich czereśniowego kompotu. Kucharka krzątała się obok szeleszcząc białym fartuchem, a gdy dzieci usiadły na swoich miejscach sprawdziła, czy mają czyste ręce.
Starszy pan spacerował między stolikami spoglądając na karteczki z imionami dzieci, które sporządziła specjalnie dla niego Michasia i uśmiechał się ciepło.
- To jest nasz nowy pan kierownik – wyjaśniła dzieciom Michasia.
Po podwieczorku Michasia sprowadziła maluchy do ogrodu, tam, gdzie na konarze starego kasztana stróż zawiesił huśtawkę, i każde z dzieci mogło pohuśtać się chwilę.
Patrzyłem na to, co działo się wokół mnie z niedowierzaniem – dotychczas byłem przekonany, że tylko baśniowy lud potrafi czarować, tymczasem jednak napotkałem kogoś, kto umiał zmienić ponure gmaszysko w zakątek wypełniony słońcem i śmiechem, i nie mogłem się nadziwić jak coś takiego mogło się udać…Ale sam byłem niewidzialnym świadkiem tego zdarzenia i wszystko działo się na moich oczach – bez pomocy czarów, zaklęć, ba, nawet bez pomocy…domowego.
Wstyd mi było, że nie przyłączyłem się do pracy, tylko śledziłem wszystko z bezpiecznej kryjówki. Ale czasu na rozmyślania i rozpamiętywanie tego, co czego nie zrobiłem było niewiele, bowiem na schodach rozległy się głosy starszych dzieci.
- O jery !
- Popatrz tutaj !
- Jak rany !
rozlegało się z każdej sypialni. Trzeszczały sprężyny łóżek, szeleściły sienniki, szurały stołki , skrzypiały drzwi szafek.
- Ale bo to tyle hałasu robić nie potrzeba – skarciła podopiecznych Michasia, ale jej niebieskie oczy śmiały się radośnie.
- Do odrabiania lekcji jest świetlica – rzekł starszy pan i poprowadził starsze dzieci do gabinetu pani Leokadii, który odmalowano na jasno żółty kolor. W gabinecie stało kilka stolików, a na każdym z nich stała lampa. Lampy co prawda nie były ani nowe, ani jednakowe, kupione na targu staroci przez stróża, ale dawały miłe, pomarańczowe światło, a odmalowane drewniane krzesła wprost zapraszały, aby na nich usiąść.
Starszy pan wskazał dzieciom niedużą szafkę, w której równym rzędem, jedna obok drugiej stały książki.
- Tu są encyklopedie i słowniki – powiedział – a tutaj…
Uchylił drzwiczki i oczom dzieci ukazało się przedziwne urządzenie. Szczęściem widziałem coś podobnego wcześniej, w domu na skraju parku.
- …tutaj jest mikroskop – dokończył.
- Wiem, wiem ! – zakrzyknął rudzielec. – Przez to widać to wszystko czego nie widać !
- Czego nie widać gołym okiem – sprostował starszy pan.
Tymczasem kucharka wraz z Michasią usmażyły ziemniaczane placki , a żona stróża pomogła nakryć stoły.
- Nie to, co chleb z marmoladą – zachłysnął się z zachwytu wielkooki chłopiec. – Moja mama… - zaczął i urwał..
- Twoja mama na pewno piekła dobre placki – rzekł starszy pan.
Chłopiec kiwnął głową.
- Mamy już nie ma – powiedział cicho.
- Ależ skąd ! – Starszy pan błysnął szkłami okularów. – Usiądź, jedz, pomyśl o niej. Ile razy będziesz jadł placki ziemniaczane…
Chłopiec uśmiechnął się , sięgnął po placek i przymknął oczy.
- To jest nasz nowy pan kierownik – oznajmiła kucharka widząc, że przy stołach zasiadły wszystkie dzieci.
- Pan tata – szepnęło najmniejsze z dzieci i zawstydzone, schowało się pod stolik.
Ukryty w kącie roześmiałem się, a Michasia drgnęła.
- Słyszał pan to, co ja ? – zapytała spoglądając w stronę wzruszonego starszego pana.
- Słyszałem – odparł – i wiem, co pomyślała sobie Michasia od bajek. Że…
Michasia zaczerwieniła się.
- Że to domowy się śmieje – dokończył i usiadł przy stole, który dotąd stał na uboczu.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Czw cze 26, 2008 21:36

najlepsza wróżba, jaka może być... :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt cze 27, 2008 6:52

I stuknęła setka!
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt cze 27, 2008 7:35

Ja też zdążyłam doczytać :D
Dziekuje Ci Caty z całego serca :1luvu:

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Pt cze 27, 2008 11:06

Ja nie chcę, żeby się bajka kończyła .... :placz::crying::placz::placz::crying::placz::placz::crying::placz::placz::crying::placz::placz::crying::placz:

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt cze 27, 2008 17:07

Pan tata- piękne!
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Pt cze 27, 2008 18:20

Ja nie wpadalam dawno, ale na wszystkie ksiazki z gory sie zapisuje !!!!
pozdrowienia !! :)
zo
PS Caty wpadnij do watku Smoczka, na stronach 33-44 sa niespodzianki ..

Zowisia

 
Posty: 6607
Od: Śro sty 10, 2007 19:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt cze 27, 2008 18:33

Kiedy w sypialniach ucichły ciche śmiechy i szepty, gdy przestała szeleścić w siennikach słoma zdjąłem buty i na palcach, najciszej, jak tylko mogłem wyszedłem ze swego kąta. Z satysfakcją dostrzegłem, że ze ścian poznikały makatki, na których pani Leokadia wyhaftowała swe złote myśli – kto śpi, ten nie grzeszy, sen mara bóg wiara, milczenie jest złotem i wiele, wiele innych, z których każda przyprawiała mnie o mdłości…
Na końcu korytarza świeciła jedna jedyna, malutka lampka, ale dawała na tyle światła, że nie błądziłem po omacku.
Rozejrzałem się wokół siebie i gdy ujrzałem wiszące na ścianach obrazki poczułem jak moje serce zadzwoniło, niby srebrny dzwonek.
Na obrazkach były leśne zwierzęta i brodate krasnale, czerwone muchomory, na których odpoczywały polne myszy…słowem wszystko to, co w wolnych chwilach kreśliła na kartkach pani mego serca… musiała widać odnaleźć owe kartki na dnie swojej szuflady, albo w kącie pracowni , a przesłanie ich tutaj było najwłaściwsza rzeczą, jaka mogła zrobić…
Pan Tata – pomyślałem ciepło mijając pokój starszego pana. Starszy pan widać jeszcze nie spał, bowiem spod drzwi sączyła się smuga światła, i gdy podszedłem nieco bliżej usłyszałem stłumione głosy.
Pierwszy należał do właściciela pokoju, a drugi do Michasi.
- I przez to pani Leokadia zwoływała dzieci na apel, tak ?
Przysunąłem nos do szpary w podłodze, ale mogłem zobaczyć tylko buciki Michasi i nogi starego, ciężkiego, dębowego biurka.
- Głośnik był w każdej sypialni – tłumaczyła Michasia – ale widać do remontu pościągali…
- Aha. – starszy pan zamyślił się. – To jutro poszukamy i sprawdzimy, jak to działa.
Buciki Michasi poruszyły się.
- To jakże, znowu będą…
- Nie, nie, nie – przerwał jej starszy pan. – Będziesz wieczorami czytać bajki, Michasiu.
Wyobraziłem sobie jak oczy Michasi robią się okrągłe ze zdziwienia, a na policzkach pojawia się rumieniec.
- Dzieci potrzebują bajek – dodał, a ja pomyślałem sobie, że nie tylko dzieci…
Za oknami zasypiało miasto. Korzystając z tego, że wejściowe drzwi były lekko uchylone – farba na nich nie zdążyła jeszcze obeschnąć – a stróż drzemał na starym fotelu tuż obok nich – wymknąłem się ,aby obejrzeć ogród.
Dokoła pachniało świeżo skopaną ziemią, w trawie szeleściły myszy, a środkiem ścieżki powoli, dostojnie wędrowała ropucha.
Przez szparę w prętach ogrodzenia wydostałem się na ulicę i poszedłem w stronę osiedla szarych domów.
Domy stały skulone niby psy na deszczu, okna ich były ciemne, a głosy, które zza nich dobiegały były smutne i zgaszone.
- No i poznali prawo – rzekł ktoś za mną.
Odwróciłem się i dostrzegłem psa.
- Jeżeli to ma tak wyglądać…- zacząłem.
Pies smętnie machnął puszystym ogonem.
- To zazwyczaj tak wygląda. Jeśli już o prawie mowa… Czy udało ci się odnaleźć swego przyjaciela ? To znaczy tego dziwacznego kota ?
Pokręciłem głową.
- To dziwne – odpowiedział pies. – Powiadają, że kręcił się tu i ówdzie ... Więc na pewno poszedł do domu.
Pomyślałem przez chwilę o dziwnych atakach kichania Michasi i postanowiłem, że będę musiał sprawdzić ich przyczynę…
- A tutaj, co właściwie dzieje się tutaj ? - zapytałem ruchem głowy wskazując pogrążone w mroku osiedle.
Pies oblizał nos.
- Źle się dzieje - powiedział . – Zupełnie jakby jakieś licho się wdało…
Nie wiedzieć czemu pomyślałem o starej studni przysypanej kamieniami. Mój towarzysz orzekł, że spadło na samo dno, a kamienie, którymi rankiem studnię zasypano z pewnością nie wypuściłyby licha…choć zdążyłem się już nauczyć, że rzeczy pewnych na świecie było naprawdę niewiele.
Posiedziałem jeszcze chwilę, a potem pożegnałem psa i ruszyłem w stronę domu. Stróż chrapał głośno na swoim fotelu, a u stóp schodów siedziały trzy szare, ogoniaste cienie i cicho rozmawiały między sobą.
Od razu rozpoznałem Wyskrobka i jego braci, którzy wprost nie mogli nadziwić się zmianom, jakie zaszły dokoła.
- Znaczy się można wracać – orzekł Wyskrobek.
- Tym bardziej, że przed chwilą wyniosło się kocisko – dodał jego brat.
- Kocisko ? – zawołałem.
Trzeci ze szczurów pokiwał głową.
- Takie dziwne, popanisko prawdę mówiąc…wstążeczka, kokardka…pewnie polowac nie umie, ale co kot, to kot.
Podskoczyłem z radości i uściskałem po kolei Wyskrobka i jego braci.
- To na skrzaty też polują ? – zapytał trochę głupawo jeden z braci.
Zawstydzony Wyskrobek rozłożył łapy.
- Nie polują – powiedziałem – ale szukałem go tyle czasu…
- To go pewnie nie znajdziesz – mruknął trzeci ze szczurów spoglądając w ginącą w mroku uliczkę.
- Tyle zamieszania z powodu jednego kota – pisnął drugi.
Uniosłem w górę dłoń nakazując ciszę.
- Zaraz wszystko wam wyjaśnię – powiedziałem.
Najciszej jak się dało weszliśmy do środka i zasiedliśmy w schowku na szczotki. Szczury słuchały mojej opowieści z otwartymi mordkami od czasu do czasu przerywając ją okrzykiem „ nie do wiary ” lub „ niemożliwe ”
Tak zastał nas świt.

cdn
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt cze 27, 2008 18:37

MaryLux pisze:Ja nie chcę, żeby się bajka kończyła .... :placz::crying::placz::placz::crying::placz::placz::crying::placz::placz::crying::placz::placz::crying::placz:



to otworzymy drugą seteczke i juz
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt cze 27, 2008 19:11

no to za drugą setkę :P
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob cze 28, 2008 14:01

No to :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: za sto następnych seteczek :) Czy nowa zacznie się już dziś?

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob cze 28, 2008 23:05

miała się zacząć...ale moje zycie odwiedziło Licho i przeszkodziło. więc dopiero jutro...
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob cze 28, 2008 23:23

Licho niech idzie won !!!

usciski
zo

Zowisia

 
Posty: 6607
Od: Śro sty 10, 2007 19:58
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie cze 29, 2008 13:16

Licho do studni! :twisted:
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie cze 29, 2008 13:19

I zasypać Licho całą stertą kamieni, a potem zacementować, żeby nie wyszło :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!: :!:

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 38 gości