Wieczorkiem pewnie zagadka rozwiąże się sama, myślcie, myślcie.
Nagroda w świetnej formie
Tymczasem opowiem, jak wygląda ogród wariatów, bo dom wariatów to jest od dawna. Fotki wstawię potem.
Ogród wariatów jest ogrodzony 70-cioma metrami siatki o wysokości 2.5 m, zagietej zgodnie z sugestiami do środka pod kątem X. Furtka nawet jest dodatkowa wstawiona, a co! Wariaci na ten cel wydali kwotę równą wartości używanego samochodu na chodzie marki zachodniej.
Dodatkowo zburzyli komórkę, w której można było zrobić tymczas na 100 kotów lub mały gabinecik dla weta. W rozpędzie chcieli wyciachać poniemieckie jabłonki owocujące pięknie, ale im przeszło.
Z zewnątrz, od strony ulicy, ludzie się dziwują, a to przystaną, a to palcem pokażą dzieciom, nikt w zadumie nie odważył się zapytać.
Wygląda to jak spacernik więzienny, albo gorzej.
Może kiedyś obrośnie, a że będą wariaci już wtedy w mocno podeszłym wieku, to i lepiej, bo nikt nie będzie ich oglądał.
I co? Cośka pokonywała punkt newralgiczny koło komórki już pierwszego dnia, a po jego dodatkowym uszczelnieniu i zabzpieczeniu, znalazła sobie inne miejsce do przechodzenia.
Teraz wróciłam z ogrodu i widziałam jak nasza beznadziejna kota znajduje sobie już nie inne miejsce, a dowolne miejsce!
Ja to sfilmuję jak mi się uda, ku przestrodze innych potencjalnych wariatów.
Otóż ta mała maupa wydaje z siebie takie hrrrr..., kręci się w kółko, rozkręca, jeszcze głosniejsze hrrrr..... i w dowolnym punkcie hyc na siatkę, kilka ruchów i jest gdzie chce! A jak zgrabnie!
Niemój już nawet się nie kręci, dla niego to po prostu topografia terenu.
Myślę, że dla Balbuni to tylko kwestia czasu, a Tuta zaskoczy nas najszybciej, to intyligentna kota.
Ale nic to, dzisiaj siejemy dodatkowo trawę i wprowadzamy się do komórki nowej z całym ogrodowym bałaganem. Byle do wiosny!