Po czwartej na d ranem obudziło mnie miauczenie. Pobiegłam do Maćka, ale to nie on! To Bruno bluzgał przez szybę na dzikiego kota, który przyszedł do nas się najeść.
Maciek wstał, zrobił siku i ruszył do kuchni. I co?
Zjadł 2 lub 3 psi chrupki!! Kocich nie chciał. Ani żadnego mokrego. NIC. Tylko te 2-3 chrupki psie.
A ja zaczęłam mu podsuwać różne mokre...
W końcu zabrałam go do łóżka i poszliśmy spać. Jak to dobrze się przytulić do mruczącego Maciusia...
Rano dostał lek na żołądek. Potem go nakarmiłam. Patent z rozwierconą strzykawką jest genialny. Zjadł min. 25 ml

i się cieszę z tego. Teraz sobie śpi na parapecie. Ten nowy antybiotyk wyraźnie mu służy.