Hejka
Zostalam dzisiaj w domu bo ani reka ani noga... myslalam ze jak wracam z pracy ide prosto do lozka i spie prawie non stop ze jakos sie wybronie... blad....
Obudzilam sie "Zatkana". GArdlo boli, nos i zatoki zawalone. Koszmar... dawno mnie tak nie rozwalilo...
Zwykle udalo mi sie przechodzic jakos...
Ale zapowiadaja sie dwa dni pracy z domu... jak opanuje gardlo i katar bedzie z gorki.
PIxiasty dzisiaj zabawowy. Od rana lata za piorkiem. Nie pozwalal sobie odebrac zabawki choc Coco chetnie by sie pobawila... zamiast niego albo z nim. Ale nie. Herszt jest tylko jeden i jak on sie bawi reszta ma patrzec...
Coco o godzinie 7 szukala skarbow pod moja poduszka... mowie kocie moge pospac do 8 z hakiem bo nie jade do biura... ale nei ... szukala skarbow... ja nie wiem ... nic tam nie znalazla ale wsdzala lapy pod poduszki, ciagla za wlosy... no cudowny poranek. Biorac pod uwage ze jestem chora to sobie wyobrazcie jaka bylam szczesliwa z takiej podbudki.
Jestem rozdrazniona czyt. zmierzła

Nienawidze miec zatkanego nosa. Czuje sie jak zombie wtedy.