Kiedys nie przywitała mnie Marysia,która zawsze jest w czołówce witajacych.
Wołam ,wołam,i nic .Na co wychodzi z pokoju mó mąż i patrząc na mnie ,jak na debila,pyta,dlaczego wołam Marysię,jak Ona siedzi na półce ,nad wieszakami ,w przedpokoju,tuz nad moja głową
ale spojrzenie bylo dośc wymowne




