Słomka wczoraj miała kryzys, straciła apetyt i ledwo dziabnęła mokrego w południe. Leżała zwinięta w kłębek na moim łóżku calutki dzień z otwartą paszczą, tak ma nosek zabetonowany


Dostaje Unidox i Rutinoscorbin, ale leki działają powoli...
Mam też Sterimar, ale wzdragam się przed podaniem - Rodzynek przeraził się, że jest podtapiany
Małe zostały nietknięte chorobą, prawdopodobnie mają jeszcze odporność po matce.
Zdziwienie i ulga, że ani Leoś, ani Dorcia nie złapały wirusa
Co do Smilki, oprócz lekko zmienionego miauku nie ma żadnych innych objawów, nawet w badaniu weterynaryjnym, zatem ograniczam się do Rutinoscorbinu i Beta-glucanu.
U Rodzynka choroba wygasa, nawet nie ma już zatkanego nosa. Musiała nastąpić poprawa po potrójnej dawce Zylexisu.
Czekam na podobna ulgę w przypadku Słomeczki, ale nie byłam w stanie zakupić i dla niej Zylexisu

Pytają mnie niektórzy (retorycznie bardziej) skąd przywlokłam kk.
Nie mam pewności, może z kociarni, bo byłam tam dwukrotnie tuż przed chorobą Rodzynka (tam właśnie zaczynała się mini epidemia), tyle że po przyjściu do domu wrzuciłam wszystkie ubrania do pralki i dokładnie się umyłam.
Ale buty zostały w przedpokoju, a to ulubiona zabawka Rodzynka...