AYO pisze:No to już było z grubej rury
Chyba do dzisiaj nie jest Ci do śmiechu?

Najbardziej się wystrachałam, że Małemu czaszkę roztrzaskam i przy okazji zmiażdżę sobą
Cud się zdarzył i udało się przekręcić
Jak już wróciłam z pogotowia, to się poryczałam z ulgi, ze dziecku nic się nie stało
Ale najlepsze było, jak tak leżałam na plecach, dziecko stało obok całe i zdrowe i głaskało mamę, która nie miała się jak podnieść, bo ból był niewyobrażalny - nie mogłam się przekręcic na lewo, żeby się podeprzeć, uklęknąć i wstać.
No to leżałam, patrzyłam w niebo, łzy mi ciekły i liczyłam ile par męskich butów mnie minęło.
NIKT z facetów, którzy przechodzili obok się nie zainteresował.
"No, leży baba, pewnie pijana. Obok dziecko, a to pewnie dziecko pijaczki"
W końcu z drugiej strony jezdni przydreptały dwie starowinki, podtrzymujące się nawzajem i one ciągnąc mnie za tę wyrwaną rękę zdołały mnie spionizować

Potem już było tylko lepiej
