Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro paź 14, 2009 16:11 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

A ja już nie wiem... Co chwilę mamy zwrot - jest lepiej i zaraz potem sra się od nowa. Teraz też dwie opcje - jedna super, druga... Nie radzę sobie ze stresem. Z jego stresem i własnym spowodowanym jego chorobą i jeszcze innymi przyczynami. To nie jest zdrowe.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro paź 14, 2009 16:25 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Nawet mi atonia do głowy nie przyszła. O wpływie grawitacji powie każda pielęgniarka, która kiedykolwiek w życiu miała kontakt z pacjentem zacewnikowanym. Worek z moczem na dół: mocz swobodnie spływa. Worek do góry. Chory nie sika. Kłaczek był "wyszywany". Rozumiem, że wpływ grawitacji u niego może działać na tej samej zasadzie.
ObrazekObrazek
Obrazek

dora750

Avatar użytkownika
 
Posty: 6854
Od: Wto cze 25, 2002 21:30
Lokalizacja: Wielka Brytania

Post » Śro paź 14, 2009 16:30 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Tak, Kłak jest wyszyty, tzn. ma wyszytą cewkę moczową & amputowany penis. W tym wszystkim powinien funkcjonować jakis zwieracz który pozwalałby kotu sikać wtedy kiedy chce, a nie kiedy staje na dwóch łapach chcąc zajrzeć na szafkę. :x Z atonia pęcherza to mi wet wyskoczył. No, na razie kocisko spi w najlepsze, czyli objawów żadnych - ani posikiwania co chwilkę zgodnie z zapaleniem pęcherza, ani polewania "grawitacyjnego".
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro paź 14, 2009 16:32 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Kinga - MATKO BANDY CZWORGA _ nie peniaj :wink:

:ok: :ok:
:ok: :ok:

Dora - z ta grawitacją to "faktyczny-fakt", tak było z cewnikowaną moją Babcią.
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Śro paź 14, 2009 17:03 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Jak spuszczałam wodę z akwarium to też tak było, ale wężyk nie miał zwieracza. Cewnik blokuje zwieracz w stanie otwartym, prawda? Kłaczek nie ma cewnika, a zwieracz jakiś ma, tyle że może być uszkodzony.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro paź 14, 2009 17:43 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

kinga w. pisze:A niech żre ile chce, byle nie rzygał! Szwów się trzeba pozbyć a wet nie chce ładować ogłupiaczy w półżywego stwora. Się nie dziwię.

Przeniosłam z wątku zbiórkowego rozliczenie - tamten wątek buja gdzieś w odmętach forum, ten jest w miarę na wierzchu i tu się w zasadzie buja Kłaczkowa rzeczywistość, więc chyba będzie ok jak będzie wszystko w kupie. A więc c.d począwszy od ostatniego na ten temat postu w tamtym wątku:

Piszę w tym wątku bo... Wdepnęłam dziś z głupia frant na moje konto i są tam jeszcze pieniądze dla Kłaczka - trzy przelewy od... Ciotek co nie napisały swoich nicków. :evil:
Czyli do 1238zł o których meldowałam jest:
50zł od Joanny M.
50zł od Moniki K. (po odtajnieniu wiem że to Monika! :piwa: )
20zł od Doroty R.
Co daje nam w sumie 1358zł.

Koszt do tej pory:
670zł operacja - jestem w szoku, tę kwotę lekarz podał jako koszt wyszycia pierwotnego cewki, czyli wyszycia "niegrzebanego" organu i bez "zabawy" z pęcherzem. Przy rozmowie o stanie Kłaka padła kwota 960zł w zw. z "rozgrzebanym" pęcherzem i "strzeloną" cewką.

A więc:
670zł operacja
126zł paliwo do Warszawy i z powrotem - 670km + cudne korki w Warszawie. :roll:
40zł transport klatki dla Kłaczka
19,40 podkłady & wit.C
Co daje nam w sumie 855,40zł, czyli w Kłaczkowej kasie mamy jeszcze 502,60zł, a w perspektywie jak już pisałam, 10 dni zastrzyków, wyjęcie szwów, leczenie.
Z optymistycznych wieści - wet do którego teraz chodzimy na zastrzyki powiedział że finalnie będzie nas to kosztowało po 2 zł za wizytę. Nie powiem, opadła mi szczęka. 10 dni po dwa zastrzyki daje... 20zł? 8O

C.D.
Dziś kupiłam Uro-pet. Wet zalecił wobec Kłaczkowego wstrętu do karm urinary.
Kosztował 43zł.
Piszę rozliczenia na bieżąco, chcę żeby wszyscy którzy przyczynili sie do operacji, do ratowania Kłaczkowego doopska, wiedzieli jak pieniądze są wydawane. Proszę, w razie zastrzeżeń o uwagi, rzecz jasna.

Wczoraj, czyli we wtorek, zapłaciliśmy wetowi za wizyty od powrotu z Warszawy:
- zastrzyki (5x Metacam, 10x Baytril i chyba Tolfedyna) i jedno cewnikowanie = 70zł
- opakowanie No-spy w zastrzykach - 4,80zł
- 3 saszetki RC convalescence'a = 12,30zł
Dziś:
- cewnikowanie i antybiotyk na tydzień - 40zł


Rozliczenia c.d.- chcę w miarę na bieżąco...
Wczoraj:
Wizyta i badanie u wetki - 20zł
USG - 50zł
w bak poszło za 50zł (i raczej poszło bo i tam i z powrotem i po KRK)

Dziś:
Wet sprawdził pęcherz, zrobił powtórkę z usg, dał antybiotyk na 6 dni - 40zł.

Czyli mamy jeszcze w "Kłaczej kasie" 172 i pół złotego.
Nie jest to porządne i przejrzyste rozliczenie, ale staram się jak umiem - dokładnie po prostu.
Uzasadnienie dzisiejszego usg skoro było robione wczoraj - wczoraj pęcherz był duży, dziś malutki. Okazało się że istotnie między stanem wczorajszym a dzisiejszym jest duża różnica.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro paź 14, 2009 18:56 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

wielkie ogromniaste kciuki :ok: :ok: :ok:
żeby już lepiej było i lepiej :1luvu:

alus1

 
Posty: 13699
Od: Śro wrz 03, 2008 16:26
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Śro paź 14, 2009 20:00 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

mocne kciuki za Kłaczka :ok:

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Śro paź 14, 2009 20:05 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Dzięki. Ma żreć urinarki, właśnie dałam mu gourmeta. Kurcze, urinarki też jadł. Rano. Dalej waży 3,3kg. Wet mówi że wygląda lepiej ale waga tego nie potwierdza. Żre z apetytem - smakuje mu. Ciekawe - normalnie jak puszki jadły to w kawałkach i najlepiej w sosiku. Gourmecika musik - kawałeczki są nie teges.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro paź 14, 2009 20:06 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

:ok: :ok: :ok: :ok: musi być już dobrze i będzie dobrze ale małymi kroczkami, nie poddawaj się

Tyzma

 
Posty: 4557
Od: Sob wrz 20, 2008 21:44

Post » Śro paź 14, 2009 20:20 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Staram się. Dziś mnie trochę dzień rozwalił. Czasem... Czasem coś nie wychodzi mimo że już się wydawało że jest ok. Czasem wydaje się że jesteśmy na prostej a to tylko długi łuk przed następnym zakrętem.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro paź 14, 2009 20:26 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Kinuś :ok: :ok: :ok:
Kłaczuś dobrzej po troszku, będzie dobrze na pewno :ok: :ok: :ok:

alus1

 
Posty: 13699
Od: Śro wrz 03, 2008 16:26
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Śro paź 14, 2009 20:39 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Mogę tylko trzymać kciuki :ok: :ok: :ok:
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 14, 2009 22:38 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

kinga w. pisze:Staram się. Dziś mnie trochę dzień rozwalił. Czasem... Czasem coś nie wychodzi mimo że już się wydawało że jest ok. Czasem wydaje się że jesteśmy na prostej a to tylko długi łuk przed następnym zakrętem.

optymizmu Ci trochę wysyłam
będzie dobrze Kinga :)

bazylica

 
Posty: 3351
Od: Wto mar 03, 2009 0:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw paź 15, 2009 5:52 Re: Mój Pięciokot cz.9 Po operacji. Nadziejo, nie opuszczaj...

Dzień dobry w środku nocy. Mam dziś wariacki dzień - Sącz, Kraków i dopiero do domu. Musze nadrobić załatwienia "odpuszczone" z racji latania z Kłakiem. Delikwent dziś do podziwiania dosłownie. Noc przespał na łóżku (nie było kleksa - albo zaczął sikać albo zbiera zapasy), rano rzucił się na michę (entuzjazm opadł jak zobaczył urinarkę), upolował moją noge pod kołdrą (daaawno tego nie robił) :twisted: i w ogóle sprawia wrażenie kota zadowolonego z życia. No, po prostu strach się cieszyć - ostatnio jak się z czegoś ucieszę to natychmiast okazuje się to radością zbędną, więc... WCALE SIĘ NIE CIESZĘ! Wcale a wcale!!
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 62 gości