
Nie dam rady w ty momencie pisac o moim kochanym chlopczyku.
Dziekuje Wam za wsparcie, ze opisalyscie co Was tak bardzo smuci mimo uplywu wielu lat.
Przepraszam Cie najukochanszy Fredziu, ze Cie nie ochronilam tak jak powinnam.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
aga66 pisze:pibon a ile Freddy miał lat? Moja Kitka jak zginęła pod kołami miała 1,5 roku. Była cudną charakterną trikolorką. Była kotem którego znalazłam w lesie w pudełku pod gałęziami jak byłam z psami na spacerze. Cichutko zamiaułczała i psy się zainteresowały. To był mój pierwszy kot. Kocham ją bardzo do dziś i to piętno, że ja skazałam ja na śmierć będzie mi towarzyszyć do konca życia. Ale człowiek jest głupi. Myslałam, że duży ogród, w sumie odludzie, łąki i pola wokoło to nic się nie stanie. A tu jednak pach i kota zbierałam o 7 rano przed pracą z drogi. Biegła do domu bo jak wychodziliśmy do pracy to zawsze wracała. Jak widać do czasu... i to krótkiego. Była cieplutka jeszcze i w całości. Auto musiało ją uderzyć z boku (?) bo ciekł z niej mocz. Jeszcze pachniała moim kremem bo spała ze mną. Od tamtej pory zaczęły się u mnie jazdy psychiczne, lęki i trwa to do dziś. Teraz mam w domu 5 kotów i wychodzą do woliery. I żyją choć każdy ma feler zdrowotny. Rozpisałam się ale wiem, że znajdę tu zrozumienie
MalgWroclaw pisze:aga66 pisze:Rozpisałam się ale wiem, że znajdę tu zrozumienie
Bardzo Ci współczuję
Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 40 gości