
Od września 2013 dokarmiałam go pod blokiem a gdy uderzył na nas Ksawery schronienie znalazł w zakładzie fryzjerskim u mojej koleżanki. Chodziłam do niego dwa razy dziennie dać jeść , wyczyścić kuwetę, wymiziać koteczka bo miziak z niego był wielki oraz zakroplić uszka w których zadomowił się świerzbowiec. Dzięki forumowym przyjaciołom Tygrysek został zaszczepiony i odrobaczony a po Bożym Narodzeniu miałam go wykastrować. Los jednak bywa przewrotny i na kilka dni przed wigilią moja kolezanka kazała mi zabrać kota bo zaczął przeszkadzać. Dzień przed wigilią został wykastrowany i święta spędziliśmy razem - On , ja i dziewczyny.
Zuzia po paru dniach przestała na niego syczeć i nawet były noski, noski ale Pola nie popuszczała . Zachowywała się agresywnie i do niego i nawet do mnie gdy chciałam ja pogłaskać wcześniej głaszcząc Tygryska.Tygrysek za to nic nie robił sobie z jej syków. Wręcz lgnął do dziewczyn. Zawsze kładł się blisko nich tam gdzie one tam i on. Zachowywał się jakby mieszkał z nami od zawsze.
Po tygodniu trafił do mamy mojej drugiej koleżanki a od niej w połowie stycznia pojechał do swojego nowego domku koło Uniejowa. Jest Tygryskiem kanapowym i najlepszym przyjacielem dziewczynki. Kocha ja bezgranicznie jak ona jego i jest szczęśliwy.

