Trochę się stresuję przed jutrzejszym, no ale cóż...
Pati jeszcze nie powiedziała, jak się czuje. Wypytuję ją co chwilę, chcę wiedzieć, że Bandi jej nie nadwyręża, że wszystko jest ok. Wiem, że zbliża się moment, kiedy będę go musiała stamtąd zabrać...

Nie wiem jeszcze co dalej

Maja miała dzisiaj krew w kupie. Kupa taka se... i śmierdząca.
Jutro po drodze do pracy wejdę do przychodni. Może rano uda mi się złapać kupę do badania. Pewnie będę musiała z nią podjechać na pobranie krwi.
Nie mam pomysłów na tę krew.
Coś Wam przychodzi do głowy?
Martwi mnie to...
Do tego Kropka od wczoraj ma biegunkę...
Paskudną, lejącą, śmierdzącą.
Tę pannę też jutro czeka wizyta.
Ja pieprzę, coś nas niedobry czas dopadł.
Na koniec tego posta narzekająco-marudząco-przygnębiającego przypomnę, że kończy się pojutrze bazarek dla tymczasowych puchaczy, kudłaczy i Bandiego również.
Kto jeszcze nie był, niech zajrzy i wypatrzy coś dla siebie:
viewtopic.php?f=20&t=162777