No, co Ty?
Puć jest jedyny w swoim rodzaju
W Błędowie same dziwy.
Taka sikorka nam się ulęgła i przylatuje do karmnika...

Dziwów błędowskiej przyrody ciąg dalszy.
Myszołów to pikuś.
Oto Słoń Nadrzewny!

...i Słoń Podkrzaczny

W czwartek zajechałam na działkowisko, zaparkowałam.
Wysiadłam z auta witana straszliwymi obelgami miotanymi zza furtki.
Że kotek głodny, że kto to widział, że skandal!
SłońBP chyba u mnie rezyduje.
W budzie podstołowej jest pięknie wygniecione gniazdo.
Zajechałam do sąsiadów widujących WyrodnąKociąMać.
Okazało się, że kociczkę z gapinderowego miotu zabrała ich córka.
Wyleczyła, w kit kasy na to wydała i wyadoptowała.
Drugi rudalek rezyduje u nich w szopce z drewnem.
Musiał chyba złamać łapinę, bo kuleje na przednią łapkę.
Zostawiłam im stachołapkę.
Plan jest taki...
1. Łapią WKM.
Babsko jedzie na wycięcie obciążających mi od trzech sezonów portfel części kotki.
Po wycięciu siedzi w nich w klatce w chłodnym garażu.
Po stosownym okresie rekonwalescencji dostaje kopa w szylkretową rzyć.
I idzie, gdzie ją oczy poniosą
2. Łapią Rudalka Kulawka.
Mały jedzie na urżnięcie jaj.
Na drugi dzień zostaje wypuszczony.
Ewentualnie zostanie zakwaterowany w pożyczonej ode mnie klatce na tydzień w domu.
Może się oswoi.
Jak nie - po tygodniu zostanie zaszczepiony i wypuszczony.
Michę i budkę u nich szopce ma.
Budka została obejrzana.
Bardzo elegancka. Ocieplana styropianem. Dla psa
Wydano zalecenie wymiany wsadu z kocyka na pocięte polary.
Z gorszych wiadomości, u innych sąsiadów -osobiście mi nieznanych- jest podobno kocica z jesiennym miotem.
Pięć, w mordę sztuk.
Kobita przyjeżdża co drugi dzień je karmić.
Pozwoliłam dać jej mój numer telefonu.
Kiedy wyjeżdżałam z działkowiska musiałam przepuścić na drodze przechodzące stadko pięciu młodych bażantów.
