Bolkowa pisze:W czasach, gdy miałam psa nauczyłam się zapraszać ludzi zwierzęcolubnych. Mój cocker kłaczył jak przystało na długowłosego futrzaka. Nie zapomnę jak gość smarował zamaszyscie masłem kawiorkę a na końcu tego noża wisiał pięękny włos. Czekałam czy wsmaruje go czy zobaczy. To był jedyny, który nie miał zwierza w domu. Okazało sie potem, że nie tylko ja ten włos widziałam, kilka osób również. No w końcu ktoś się miłosierny znalazł i mu ten "paproch" zdjął. Facet wyciągnął z tego właściwe wnioski - w domu ze zwierzakiem smaruj wolno i uważnie
Na wigilię w pracy nie da się dobierać towarzystwa.
No wląsnie apropo wigilli
Niedawno sie dowiedizalam ,dlaczego mój tato , nie chce do nas na wigilię już pzryjeżdzać

.Bywał .kiedy mielismy tylko jednego kota ,zdzierzył go. Ale gdy sie dowiedzial, że mamy cztery , to nagle sto roznych wymówek usłyszalam

. Zyczliwy mi doniósl
