Dałam maluchom kolacje, dostały też troszke smietanki z ciepłą wodą,jak stawiałam jedzenie, to one mi się pakowały do domu

serce mi chyba pęknie po prostu.
Idę nakarmić reszte bezdomniaczków i spać, a raczej myśleć nad jakimś rozwiązaniem sytuacji.
Koteczka od mamy będzie miała operacje we wtorek najprawdopodobniej. Mama już jej raczej nie odda. Wet też powiedział mamie, ze to by nie było dobre wyjście, leczenie będzie długie, kicia miała wielki stres, kolejny byłby bardzo niewskazany dla niej. Zresztą raczej marne są szanse na znalezienie domu kotu w takim stanie zdrowia, który zawsze będzie wymagał więcej uwagi. I tak naprawde nie wiadomo ile kicia ma przed sobą życia, nie do końca wycięte zmiany niestety mogły mocno zaszkodzić.
Kocurek zdrowy, odrobaczony, odpchlony, mama szuka domu, na razie wśród znajomych.
Dobranoc!
edit: Małgosia, tylko Mela jest "inna", no cóż poradzić, ze te burasy jakos nam ciągle stają na drodze
Ale z tych małych u mnie, to jeden jest burasek, drugi ma lekko rudawe pręgi na pyszczku, a trzeci jest taki stalowy właściwie, każdy inny.