Amberka szylkretowa Lady[`],Rudiś[`] Szejna,James,Shilla

w ramach poprawy nastroju, przekazuję pozdrowienia od Tego, Co Ma Wiatr w Uszach

w ubiegłym tygodniu na drzwi balkonowe założyliśmy moskitiery. cała zadowolona mogę teraz sobie otwierać balkon i mieć dopływ świeżego powietrza... szczęście moje jest jednak cały czas "burzone" przez te podłe kocie kreatury, które próbują sforsować przeszkodę i wyjść do ogródka :evil:

dżizas... wykończą mnie te koty nerwowo. jak się uprą, to na zmianę je przeganiam - James, Szejna, James, Shilla, Szejna... oszszszszss... no takie już mam nerwy, że jak boga kocham, coś któremuś w końcu zrobię :evil:

albo łapki połamię, albo pazury powyrywam, albo obedrę ze skóry...
czy Was też czasami koty doprowadzają do takiego wkurw...nia? no sorki za słownictwo, ale zdenerwowaniem tego nazwać nie mogę :twisted:

jedynie Rudiś jest grzeczny :1luvu:

kiche_wilczyca pisze:w ramach poprawy nastroju, przekazuję pozdrowienia od Tego, Co Ma Wiatr w Uszach

od razu mi lepiej

Joanna KA pisze:
kiche_wilczyca pisze:w ramach poprawy nastroju, przekazuję pozdrowienia od Tego, Co Ma Wiatr w Uszach

od razu mi lepiej

Joanna KA pisze:w ubiegłym tygodniu na drzwi balkonowe założyliśmy moskitiery. cała zadowolona mogę teraz sobie otwierać balkon i mieć dopływ świeżego powietrza... szczęście moje jest jednak cały czas "burzone" przez te podłe kocie kreatury, które próbują sforsować przeszkodę i wyjść do ogródka
dżizas... wykończą mnie te koty nerwowo. jak się uprą, to na zmianę je przeganiam - James, Szejna, James, Shilla, Szejna... oszszszszss... no takie już mam nerwy, że jak boga kocham, coś któremuś w końcu zrobię albo łapki połamię, albo pazury powyrywam, albo obedrę ze skóry...
czy Was też czasami koty doprowadzają do takiego wkurw...nia? no sorki za słownictwo, ale zdenerwowaniem tego nazwać nie mogę

mnie jak wkurzą, to im mówię, że łebki pourywam :ryk:

Joanna KA pisze: jedynie Rudiś jest grzeczny

moje śliczne :love:

zuzia96 pisze:mnie jak wkurzą, to im mówię, że łebki pourywam
Joanna KA pisze: jedynie Rudiś jest grzeczny

moje śliczne

no tak, też im muszę zagrozić pourywaniem łbów... na łebki nie zasłużyły podlizny :wink:

a Rudiś normalnie cudofnym koteckiem jest... :ok:

nie drapie moskitier :ok:

nie próbuje zwiać z ogródka :ok:

nie odstawia arii operowych żeby go wypuścić na "wolność" :ok:

w sumie, to Shilla-Liliana też za mocno nie "podpada", ale to pewnie dlatego, że ciągle jeszcze się boi... :wink:

jak mnie obserwuje któryś z sąsiadów, to jak nic myśli, że baba jakaś nawiedzona czy cóś w tym rodzaju... :roll:

koty w ogródku na smyczach przywiązane do foteli ogrodowych, a paniusia chodzi i non-stop fotele przestawia... no bo jak się kotecek znudzi siedzieć w jednym miejscu, to trzeba fotelik przestawić, coby sobie pozwiedzał nowy kawałek ogródka... :wink:

Wybacz, ale oczyma wyobraźni widzę ten widok. Koty na smyczkach uwiązane każdy do innego fotela. :lol:

Już bez Twojego udziału jest całkiem zabawnie. :lol:

dobrze, że nie na sznurkach :ryk:

ale widok musi być powalający

no wiecie co Cioteczki... śmiechy sobie urządzacie :mrgreen:

a ja myślałam, że podziw ogólny wzbudzi moja odpowiedzialność, mądrość, zapobiegliwość i poświęcenie...

na sznurku też były kiedyś przywiązywane, żeby miały więcej "swobody", ale za bardzo kombinowały i się robił węzeł, który trzeba było odplątywać :roll:

i było większe prawdopodobieństwo, że się "spotkają", a u mnie w przypadku Szejny i Jamesa, to może oznaczać tylko jedno = łapoczyny :mrgreen:

a tak, foteliki oddalone i nikt nikomu nie przeszkadza...
to znaczy koty sobie nie przeszkadzają, za to ja muszę chodzić i przestawiać :roll:

wielkimi krokami zbliża się godzina "P" znaczy się POWROTU do fabryki :roll:

Wiesz, ja mam dwa pewniki w życiu. Pierwszego można się domyśleć, a drugi to, że na chleb trzeba zarobić.
Nie przeżywaj tak bardzo. :wink:

Praca, to praca. Moja nie jest dla mnie sensem życia, ale za coś trzeba żyć. :roll:

Wyluzuj, nie stresuj się, będzie dobrze. :mrgreen:

Joanna KA pisze:wielkimi krokami zbliża się godzina "P" znaczy się POWROTU do fabryki

Asiu, za jutrzejszy dzień :ok:

a wczoraj przed pójściem do łóżeczka oplułam sobie monitor, tak się śmiałam, bo wyobraziłam sobie 4 koty przywiązane do 4 foteli i Ciebie przesuwającą te fotele, coby koteckom się nie nudziło w jednym miejscu :ryk:

aż tak bardzo, to ja tego powrotu do pracy nie przeżywam... też uważam, że praca to praca. nie żyje się po to żeby pracować, tylko pracuje po to żeby mieć za co żyć... :wink:

ale po 3 latach przerwy, to jest dość duża zmiana jakby nie patrzeć :mrgreen:

a ja tak średnio zmiany lubię

a "fotele z kotami" przestawiam na szczęście tylko dwa :mrgreen:

z Szejną i Jamesem
Rudiś jest grzeczny i mało skaczący, więc nie zwieje przez siatkę, a Shilla-Liliana na razie nie wychodzi, bo się boi :ok:

no! to idę spać :kotek:

No to kolorowych snów Asiu :1luvu:

A Rudiś to w ogóle chce wychodzić do ogródka czy woli w domeczku? bo jak go znam, to pewnie woli domeczek

i tutaj Cię zaskoczę Wiesiu... Rudiś siedzi w ogródku i jest bardzo zadowolony

tylko zmienia krzaczki jak mu słońca zaczyna za bardzo świecić. wczoraj to wszystkie kociaste - oprócz Liliany - leżały w ogródku jak placki przez pół dnia...

to pierwszy dzień pracy za mną. na razie jestem mocno skołowana, bo się dużo pozmieniało, ale będzie dobrze... :ok:

Amberka szylkretowa Lady[`],Rudiś[`] Szejna,James,Shilla

Kto przegląda forum