Nie wymawiaj przy mnie imienia tego burego szatana!
Mówiłam, że boję się o mój telewizor, mieszkanie i w ogóle? Tosia z upodobaniem skacze z niego na regały z książkami. Obudowę już porysowała, a dzisiaj widziałam, co się dzieje z elsidikiem, kiedy odbija się od niego sześć kilo kota...
I to w chwili, kiedy miałam pisać, że na linii Tosia - reszta nic się nie zmienia, a poza tym wieje, leje i jest ogólnie do d... yni.
Bure wlazło na tv, wskoczyło na regał, przeleciało po książkach (kolekcja Jacqa i Tolkiena przypominała klocki domina: sssssrrrruuuuu! sru! srrrru!), przemknęło po futrynie, musnęło drzwi i wylądowało na szafie. Za książkami. Kto był, wie, jak to wygląda.
W tym miejscu zrodziło się pytanie: jak matołka z szafy jednak ściągnać? Tym bardziej, że zgodnie z zasadami współżycia w jednym lokum z kotem, im bardziej zależy ci na tym, by zwierz coś zrobił, tym głębiej "chcenie" owo ma czworołap pod ogonem.
Wspominałam kiedyś, że moje sierściuchy reagują na hasło: kto jest głodny? Biegną wtedy na złamanie karku do kuchni i siadają na swoich miejscach.
Tośka, zwabiona wizją kolacji, wylazła zza książek, nie dała jednak rady przeskoczyć z szafy na regał: tył został na szafie, przód opierał sie o drzwi.
MAAAAAUUU!
Ta! Mauuu!
W ... nerkę mnie możesz ... klepnąć, a nie MAAAUUU! Namierzyłam jedyny taboret, jakim dysponuję, podstawiłam pod drzwi i słodziutkim głosikiem zaczęłam zachęcać kota,
by z łaski swej sierściuch durnowaty ruszył swój szanowny bury kuper i wlazł na stołek, bo nie będę stała jak idiotka z taboretem wzniesionym nad głową! Nie, wróć... Ta wersja (powiedzmy, że na potrzeby blogu poddana ostrej cenzurze) rozbrzmiewała w mojej głowie, natomiast kotulec usłyszał grzeczne,
"No chooodź, Tosieńko! Nie bój się... No, jeszcze dwie łapki... "(we łbie:
"Kuźwano! Kot! Właź, bo mi zara łapy odpadną! Debilu bury!")...
No widzisz! Dzielna dziewczynka (w domyśle:
jak mi teraz, paprochu jeden, spanikujesz i wskoczysz na twarz, to będzie to ostatnia rzecz, jaką w życiu zrobisz!)!
Ostatecznie operację zakończono sukcesem: i kot, i moja twarz nadal występują w liczbie pojedynczej.