Ależ wy się gęsto tłumaczycie

ale, cieszę się, że zaglądacie...w końcu kończymy kolejny wątek naszych kociastych.
Co do zmian Soni...właśnie na kanapie siedzi Justysia, na kolanach Tysi siedział Otis, Sonia zlazła z drapaka i wyłożła się Otisowi do toalety...wylizuje jej dokładnie uszka i całe pysio...Otis ma wielki jęzor, jak chlaśnie, to całe pysio mokre...pamiętacie, jak marzyłam, żeby się tylko tolerowały? Wspólne mycie? Nawet w głębokiej podświadomości nie wierzyłam w taki cud...
Co do lustra...mam w sypialni toaletkę z ruchomym lustrem, między lustrem a ścianą jest szczelina szerokości niecałych 10 cm. I Sonia, kiedy była jeszcze drobniutką koteczką, pakowała się za to lustro. W celu wyciągnięcia jest stamtąd - zdejmowałam całe lustro z zawiasów. Przypadek Soni pokazuje tylko, jak wiele cierpliwości trzeba mieć dla kota. W końcu zwycięży chęć bycia blisko
