Quazimodo, czyli jak Najbrzydszy z Pięknych Dużą prowadza...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 01, 2008 23:03

Ciszy medialnej nie będzie :twisted: Qua dzisiaj jest podejrzanie grzeczny tzn. może ja też się trochę przyzwyczaiłam bo nie robi już na mnie wrażenia, że trzymając książkę w jednym ręku drugim wymachuję wściekle we wszystkich kierunkach trzymając w niej wyciągnięte przez Grubego ze śmieci słuchawki do telefonu (najlepsza zabawka ever). Ale teraz Pan Beza leży sobie na łóżku... a że tak leżał to podeszłam do niego śpiewając mu kołysankę i zaczęłam miętolić brzuszek. O ile miętolenie wywołało niezwykle głośne mruczenie to śpiew wywołał szok. Qua się na mnie patrzył zaskoczony aż umilkłam mówiąc "prima aprilis nie idziemy spać", odetchnął z ulgą i aprobująco miauknął... może powinnam tonacje zmienić ;) a poważnie to muszę przestać tak podśpiewywać ale czasami tak to jest, że dusza sama do śpiewu się wyrywa i nic na to się nie poradzi.

W czwartek chcę pojechać do naszego pana weta i powoli zbieram siły na zrobienie pełnej diagnostyki Qua, bo pomimo wszystkich szaleństw choroba cały czas jest z nami tzn. niby niewiele ale nos jest cały czas zapchany czy raczej jak Qua biega to oddycha tak ciężko jak przy katarze, dużo (bardzo dużo) pije i robi sobie coś takiego z łapami, że robi mi się słabo na widok tego, a jeszcze bardziej na dźwięk!*

*może coś co przekona go żeby tego nie robił, bo ja kiedyś zawału dostanę słuchając tego.. wygląda tak jakby chciał sobie złamać kość. Obrzydliwe!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 02, 2008 0:55

Godzina pierwsza w nocy to godzina Qua... znajomy mnie zaczepił pytając się co robię na co stoicko odpowiedziałam "ganiam się z kotem".... a co mu będę tłumaczyć, że tłumaczę przy okazji kołysanki ukraińskie :twisted: może uśpią Grubego, który o ile mnie słuch nie myli zwiedził jakiś czas temu wannę, chociaż niemal już ślepa jestem widziałam też jak wbiegał na fotel a później badał ramę lustra... niestety wrócił kaszel, próbkę miałam przed chwilą. Nic to... Qua za wszelką cenę próbuje dostać się na plac zabaw, a plac zabaw zamknięty co go wkurza. W ogóle zauważyłam, że on nienawidzi jak są zamknięte drzwi w nocy, a jak ja jestem za zamkniętymi drzwiami to już w ogóle profanacja. Idę do toalety, nawet zaspany zrywa się i zaraz biegnie pod drzwi miakuląc, otwieram drzwi to już się nie wtrynia tylko siedzi przed nimi czekając aż wyjdę (to psychol, zresztą ja chyba nie powinnam o takich rzeczach pisać, to niesmaczne ech), idę do łazienki to samo.... mam do wyboru albo narazić się, że ktoś z domowników jednak wstanie i na mnie się natknie albo wreszcie ich Qua obudzi, a Qua co chwilę biega i sprawdza czy plac zabaw nie otworzył się... a tam nic. Za to została opatentowana nowa metoda polowania na podkołdrowe potwory. Teraz Pan Beza testuje techniki sumowe (albo jakieś inne, może to jujitsu) i robi pady z przyduszeniem potworów. Przy okazji ugryzł też mnie w łokieć :roll:


A tak w ramach przemyśleń to do jakiej postaci literackiej przyrównałybyście swoje futra?

ja Qua nieodłocznie do Dr. Jekkyla i Mr. Hyde`a


PS. Najgorsze ze wszystkiego jest to, ze jak Qua stoi to wydaje mi się chudy pomimo bimbającej się przy każdym jego kroku bimbałki.
PS2. Bo to ważne a bym zapomniała robiłyście kiedyś za windę? Bo ja tak. Qua rozbrykany stanął przed łóżkiem jak za nim szłam, obejrzał się na mnie łapiąc moje spojrzenie, niemal uśmiechnął się i z błogością spojrzał na górę łóżka. Ponieważ nie wykonałam polecenia wystarczająco szybko miauknął pospieszająco, a jak znalazł się na górze mruknął.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 02, 2008 7:41

:D koty w ogóle nie lubią zamkniętych drzwi. Jakichkolwiek. Ale wpuszczanie kota do kibelka to ewidentne brak jakichkolwiek zasad wychowawczych. Przysłać Wam Supernianię? :twisted: ;)

co do postaci literackich to w moich kotach jest przynajmniej 1/4 literatury powszechnej, więc się nie wypowiadam :D

ad PS) wszystkie koty jak stoją, to wyglądają na szczupłe (oprócz Niuńka, ale to wyjątek potwierdzający regułę :roll:) Georg widziany z góry jest cienki jak niteczka, boczki ma wręcz zapadnięte. Waży prawie 6 kg. 8)

ad PS2) za windę robię codziennie rano. Taki zwyczaj mamy, że jak wstaję, to Georg włazi na łóżko, ja się pochylam, a on mi się wskrabuje na ramię: opiera przednie łapki, leciutko się podciąga, ja łapię pod tyłek i tak sobie potem idziemy do kuchni. Po drodze mruczymy i całujemy w czółko (śmierdziel to uwielbia i sie nadstawia normalnie :oops:). Potem stawiam go na parapecie i tam grzecznie czeka na śniadanie. Tylko... hm.. nie wiem, czy to winda... raczej chyba pociąg, bo w końcu przesuwamy się w poziomie :roll: :D
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 02, 2008 8:20

Supernianie? Do Qua?!?! O mamma mia nigdy w życiu! Albo by mi kota wychowała i o czym ja bym tutaj opowiadała? Dzisiaj odczepiłam z lodówki jedną rybkę bo Qua był niegrzeczny, albo przyczepiłam bo był grzeczny. Albo co gorsza ogłoszono by, że mam w domu stan klęski żywiołowej i nikt nie pomoże nawet Superniania, jeszcze jakieś odszkodowania musielibyśmy płacić. A tka to mogę sobie teraz popatrzeć jak słodziak śpi.

Inga wypowiadaj się, wypowiadaj, to może być ciekawe ]:-> No w Qua też jest więcej ale ograniczyłam je do minimum.

ad PS) uffff czyli nie tylko ja mam problemy ze wzrokiem... a każdemu kotu jak biega brzuch wisi jakby to był conajmniej amerykański kot?

ad PS2) od razu pociąg! Inga toż Ty taka ogromna jak pociąg nie jesteś... no i wiesz jeszcze szybkość do tego dochodzi, tak na poziomie winy to chyba wózek golfowy może być :lol:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 02, 2008 10:07

Malati pisze:ad PS) uffff czyli nie tylko ja mam problemy ze wzrokiem... a każdemu kotu jak biega brzuch wisi jakby to był conajmniej amerykański kot?

ad PS2) od razu pociąg! Inga toż Ty taka ogromna jak pociąg nie jesteś... no i wiesz jeszcze szybkość do tego dochodzi, tak na poziomie winy to chyba wózek golfowy może być :lol:


:lol: Georgowi wisi brzuch, a raczej nie wisi, tylko się majta na boki :D jemu się to zrobiło dopiero po operacji, ale dużo kotów (kocurków) ma tzw. kil. Taki odpowiednik bęca u mężczyzn, a że kot czterołapny, to to brzuszysko nie sterczy (no bo jak?) tylko wisi :D Klemcio nie ma kilu (kila? :? ) no tego brzuszka nie ma i nic mu się nie majta :D

Ty mnie nie widziałaś, to skąd wiesz, czy nie wyglądam jak pociąg? :P a z szybkością no to ok. Intercity to to nie jest, najwyżej bieszczadzka ciuchcia :D

Przyczepianie na lodówce rybek mogłoby być fajne. Zwłaszcza wędzonych :D
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 02, 2008 10:11

Mój Boże, to ja sobie żyłam od niedzieli w błogim przeświadczeniu, że Malati się uczy, zajmuje kotem, ewentualnie trenuje w zwiększonej ilości biegi, a tu się okazuje, że mi powiadomienia na maila nie przychodziły :twisted:
No ale się przekopałam przez 3 dni Quazkowych harców i mam taką konkluzję: tak narzekasz na tego swego kota, tak na niego brzydko mówisz (psychol :roll:), ale prawda jest taka, moja droga, że kochasz go nad życie i on Cię za nos prowadza jak chce :) Jak się Pani miewa, Pani Prezes Klubu Wiernych Poddanych Swoich Jaśnie Państwa ArysKOTratów... :twisted:
Wychował Cię sobie kot, oj wychował... :lol:

tufcio

 
Posty: 1691
Od: Nie paź 01, 2006 13:21
Lokalizacja: dzieciństwo-Biłgoraj, młodość-Wrocław, aktualnie-Warszawa, docelowo-...?

Post » Śro kwi 02, 2008 18:12

Inga widziałam Twoje zdjęcie :twisted: nie wyglądasz jak ciuchcia! Zdecydowanie nie! ;) Poza tym pociągi są długie, chyba, że nosząc ślicznotę robisz to ruchem dżdżownicowym :P

Nazwę kil biorę i używać będę jako własną! Jest piękna! I jaka pasująca, chociaż u nas to chyba jakaś amfibia jest :D Inga i zaraz idę do Ciebie na wątek oglądać Klemcia, to niemożliwe, żeby nic mu się nie majtało, przecież to kot sławnej hodowczyni kocich pućków!


Tufcio ja mojego kota wielbię, uwielbiam, całuję, jestem całkiem już wytresowana, wychowana, podatna na sugestie. Dzisiaj biegłam przez pół pokoju, bo Gruby miał pustą miskę, Gruby nawet nie musiał się tym interesować. To wszystko jednak nie zmienia faktu, że to zwyczajny koci psychopata jest! Psychol jakich mało, dzisiaj na przykład koniecznie chciał oglądać jak woda wpada do wanny Mikołaja, oczywiście Mikołaj był w środku i na owe oględziny ochoty nie miał. Prawie się na brata mojego obraziłam, że nie chce spełnić żądania Qua, w ogóle jak ktoś robi coś co Qua się nie podoba to dla mnie jest MEGA szok! Nie mówiąc, że druga część filmiku o kocie nie wydała mi się śmieszna, bo przecież po najwyżej drugim miauknięciu drzwi powinny być otwarte. Stałam, otwierałam szeroko oczy i byłam zszokowana, że coś tak nierealnego pokazują :roll:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro kwi 02, 2008 18:20

Malati pisze:
Tufcio ja mojego kota wielbię, uwielbiam, całuję, jestem całkiem już wytresowana, wychowana, podatna na sugestie. Dzisiaj biegłam przez pół pokoju, bo Gruby miał pustą miskę, Gruby nawet nie musiał się tym interesować. To wszystko jednak nie zmienia faktu, że to zwyczajny koci psychopata jest! Psychol jakich mało, dzisiaj na przykład koniecznie chciał oglądać jak woda wpada do wanny Mikołaja, oczywiście Mikołaj był w środku i na owe oględziny ochoty nie miał. Prawie się na brata mojego obraziłam, że nie chce spełnić żądania Qua, w ogóle jak ktoś robi coś co Qua się nie podoba to dla mnie jest MEGA szok! Nie mówiąc, że druga część filmiku o kocie nie wydała mi się śmieszna, bo przecież po najwyżej drugim miauknięciu drzwi powinny być otwarte. Stałam, otwierałam szeroko oczy i byłam zszokowana, że coś tak nierealnego pokazują :roll:


Dokładnie cię rozumiem, z podobnych powodów codziennie się rozwodzę z TŻem :twisted: . No bo oni...ci śreednio zakoceni...głównie mężczyźni... :roll: oni nie rozumieją....

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Śro kwi 02, 2008 18:27

:D hehe biedny TŻ może on jest zazdrosny... w sumie o Rudego to każdy facet powinien być zazdrosny, o taaakiego przystojniaka ach :)


A Qua właśnie upolował moją nową torebkę, wiedziałam co sobie kupić, żeby sprawić mu radość....

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 03, 2008 0:57

Niektórzy przed snem czytają książki, inni medytują, a jeszcze inni piszą na forum udając, że nie widzą i nie słyszą hipopotama szarżującego po ich pokoju.
W sumie wiadomość mogłabym określić "wróciłam do domu" to był dziwny powrót ale wbrew wszystkiemu miły. Jeszcze do suwaka od buta nie sięgnęłam a już przywitała mnie Mała Biała Beza wrzeszcząca potępieńczo... no to sobie myślę wszystko ok. Weszłam do pokoju, wycałowałam Bezę i krótki przegląd sytuacji dał mi pogląd, że wieczór jak to wieczór, godzina szaleństwa i może iść spać będę mogła (no może nawet trochę szybciej, bo łóżko przezornie przed wyjściem z domu posłałam)... a tu zonk, czy raczej może brak zonka... cisza i spokój. Nic się nie dzieje. No to spoglądam na Grubego w szoku, a on merda ogonem i czasem przemówi, a wiecie to dziwne, że on nie gadał. On zawsze gada i przynajmniej biega. A tu cisza i spokój.... przy włączonym kompie. No to myślę sobie ok, kiedy nagle Qua się zaktywizował, upolował potwora podkołdrowego, poprzytulał się do mnie i ruszył na łowy. On na łowy ja do łazienki co go wielce zaciekawiło. Postanowiłam być twarda i niezwykle wychowawcza. Pogadaliśmy sobie przez drzwi i nagle cisza... jak makiem zasiał, nic się nie dzieje. No i niestety zapomniałam o tej wychowawczości myśląc czy to przypadkiem kosmici mi kota nie porwali (mogło tak być, że chcieli najdziwniejszą z ziemskim form życia bliżej poznać) no i wyglądam gotowa do walki z kosmitami, kiedy zza drzwi słyszę słodkie mrrru, mrrru, mruu i widzę zaraz pojawiającą się Białą Bezę z wielce zadowoloną minką. Super nianią to ja nie będę. Byśmy pewnie biegali teraz sobie razem, ale ja jednak chcę iść spać więc czekam aż Dziwadło upoluje wszystko co się da pisząc tutaj. Brak atencji zazwyczaj powodował, że się wreszcie uspokajał (podkreślam zazwyczaj)... może super niania teraz wspiera Grubego?

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 03, 2008 6:43

:ryk:

Ja się jeszcze zastanawiam, czy jesteś w tym MEGA szoku, jak miziasz Qua wbrew jego woli :twisted: :?:

No a mój TŻ oczywiście, że zazdrosny, na początku Rudy wogóle miał zakaz wstepu do łóżka, a jak już się położył miedzy mną a TŻem to już nabierało głebokiego negatywnego znaczenia :lol: . Ot i wychowuję - oswajam TŻa a nie kota.

Ale cię Qua z tą łazienką porobił :lol: , cwaniak.

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Czw kwi 03, 2008 10:33

Ja Qua zawsze miziam zgodnie z jego wolą! A to, że czasem się wyrywa to takie no końskie zaloty. Na przykład dzisiaj wyciągnęłam po obudzeniu się kota spod kocyka, przytuliłam, pocałowałam, powiedziałam, że muszę się z nim poprzytulać, po czym odstawiłam pod kocyk spod którego było już słychać mruczenie :evil: Qua przez cały czas lał się przez ręce i miał minę taką jakby świat i to co się w nim dzieje omijały go szerokim łukiem. Za to teraz jak się zaktywizował to mam cudowne polowanie po pokoju. Nawet nie sądziłam, że mam takie ciekawe przejścia i możliwości ćwiczeń. Ech Qua to jest taki mój słodki elek melek kartofelek, czasami jest taki rozbrajająco nieporadny, że mam ochotę go schrupać. Strasznie lubię takie momenty jak podchodzę do niego, biorą na kolana a on się wtula, zaczyna mruczeć i z zadowolenia mruży oczy.

Czasami ta sama istota jest tak różnie postrzegana. Dla mnie Qua jaki jest to widać, a moja mama powiedziała, że szkoda, że on jest takim dzikusem. Tak zaczęłam się nad tym zastanawiać i może być w tym trochę racji. Bo Qua jest mocno wybiórczy, jak chce to wyjdzie jak nie chce to nie wychodzi, śpi pod tym kocykiem masę czasu, z gośćmi się wita niektórymi, większość jednak skutecznie ignoruje. Z mamą się nie wita. Całkiem inny kociak niż dla mnie... no więc pewnie kotek dzikusek. Trudno.


Marcia powodzenia w tresowaniu TŻta, oni są czasem rozbrajająco uparci ale postępy już widać! Niedługo będzie super!


Wiecie co jest najgorsze? Odchudzanie Qua... bo no dobra on jest Panem Bezą w pełnej bezowatości... no ale jak go odchudziłam to dzisiaj wpadłam w panikę, że mi kot choruje, że jest taki spokojny, że nie ma sił i że dlatego na pewno schudł, że z nerkami jest masakra (zaraz wszystkie te hektolitry wody stanęły mi przed oczami. Teraz to straszliwie chore stworzenie biega jak mała fryga po moim pokoju, przed chwilą zrobił coś co mnie zszokowało, bo wskoczył na oparcie łóżka i zaraz znikł za nim (teraz to możliwe, bo w ramach tego co Qua lubi łóżko jest odsunięte znacznie od ściany)

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 03, 2008 13:34

Qua dzisiaj jest niesamowity. Wcielił się w rolę lokalnego błazna. Biega, skacze, szaleje, domaga się atencji. Co chwila przychodzi do mnie i miaukoli na to co robię spoglądając na mnie miażdżącym wzrokiem. Kiedy wstaję np. nadstawia dupkę do gładzenia :roll: albo pakuje mi się na kolana i wielce zadowolony kokosi się na nich, żeby zaraz zrobić dziki skok na przeciwnika. Próbowałam dzisiaj nagrać co wyczynia na moim łóżku ale się nie udało. A skoki są niesamowite np. skacze tak po oparciu, wczepiony w nie pazurami. Przed chwilą wszedł pod kocyk i zaczął miaukoleć, w zasadzie nie do końca jestem pewna co chciał osiągnąć i co go wkurzyło, bo nie leżał zrelaksowany tylko był tam taki mega przyczajony.

I spłakałam się dzisiaj pierwszy raz czytając co napisałam. Tzn. bo ostatnio założyłam sobie bloxa gdzie wrzucam jakieś fragmenty tego co napisałam (rozwaga.blox.pl) i wrzuciłam kawałek o kocie, bo znając mnie to zgubię i to szybko. No i się spłakałam czytając i wspominając.

Poza tym myślę, żeby zrobić Quaziemu paszport, chip wszczepić itd. Jestem strasznie zestresowana tym wyjazdem na Ukrainę i że maluch tu zostanie... tzn. mama z Mikiem wiem, że zadbają o niego ale.. mogą przeoczyć jak coś będzie nie tak. I jeszcze Maleństwo o mnie zapomni i będzie do bani. No stresuję się tym wyjazdem i to wielce. Dlatego tak się zastanawiam, że może jakbym jechała na 3 miesiące to bym go wzięła ze sobą. Bo teraz to na pewno nie... ale...

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 04, 2008 2:53

Pisałam już kiedyś, że uwielbiam tego Gargamela co przejął mój pokój? Bo jak nie to chciałabym to wyznać, że go uwielbiam, jednak to nie zmienia faktu, że jest on psycholem i czasem to zastanawiam się, że lepiej bym wyszła mając hodowlę winniczków czy czegoś podobnego.

Wróciłam do domu dość późno (ech ostatnio to stały numer) i przed snem jeszcze popiszę tutaj. Oczywiście jak weszłam do domu to Biała Mała Beza się zmaterializowała, spojrzała na mnie z wyższością? I wiecie co zrobiła? Ano zignorowała mnie totalnie stając ostentacyjnie na środku korytarza i podziwiając z niezwykłym zapałem plastykową torebkę, niech co chce będzie mi świadkiem ale jestem pewna, że Gałgan zrobił to specjalnie, żebym go widziała ale jednocześnie dezaprobatę swojego postępowania mogła dostrzec. Oczywiście jak tylko podeszłam to usłyszałam miaukomruknięcie i całe 4,3 kg na mnie naparło wtulając się mocno (jak tylko przebiło się przez psuki moje), a później krok krok za mną łaził z wielką dezaprobatą patrząc, że do toalety nie poszłam. Ewidentnie kierował tam moimi krokami, jednak zainteresowana tymi odwiedzinami nie byłam, co kotu się nie spodobało. Teraz gdzieś pobiegł to popisać mogę... a w międzyczasie jak siedziałam na łóżku to podszedł i wyciągnął łapki chcąc jego róg drapać (tak moje łóżko robi też za drapak) ale leżała kołdra co zniechęciło Grubego do drapania... co zrobiłam? Zgadujcie... nie, nie uśmiechnęłam się i nie powiedziałam "grzeczne kizi mizi", nie spojrzałam też na Grubego z wyższością... właśnie tak, to zrobiłam... podniosłam róg kołdry, zadowolone Kizi Mizi zrobiło nawrót i podrapało z zadowoleniem przeogromnym rysującym się na płaskim pysiu (płaskim, bo ma dzisiaj stwierdziła, że on ma taką płaską głowę).

i stresuję się tą Ukrainą coraz mocniej, bo naprawdę nie wiem jak to będzie. Może wyolbrzymiam ale myślę, że Gruby może tęsknić... i nie wiem czy stresować go teraz i robić mu pełne badania, czy jak wrócę. Bo jak jest chory to jak mnie nie będzie i mu się uaktywni to nikt nie będzie tak się roztrząsać nad nim, ale jak zacznę coś robić to boję się, że zaktywizuję jakieś stresy i choroby. Stresuję się innymi słowy, bo tak sobie rozmyślałam nad tym co powiedziała ma o dzikości Qua i o innych różnych rzeczach, bo na przykład Qua podobno rano całe rozprawy filozoficzne prowadzi i udziela mamie rad na cały dzień. Nawet ma się mnie pytała czy czegoś z tym nie można zrobić... co mnie zaskoczyło, bo ostatnio Qua mnie nie budzi, tak jakby zrozumiał, że ja tego nie lubię. On lubi sobie rano pogawędzieć więc idzie do my po czym wraca do słodkiego spania. Tak się też zastanawiałam nad tym momentem po śmierci Kajtusia, kiedy Qua był strasznie chory, a ja w sumie w tamtym momencie jakoś odcięłam się od wszystkich, a najbliższe mi osoby, albo niby przestały być i nawet nie napisały smsa "przykro mi, trzymaj się mała", albo nie mogłam się z nimi spotkać przez chorobę Qua i strach przed przeniesieniem na ich kota. Wtedy ten wieczór jak Qua do mnie przyszedł i położył się na mnie, tak spędzając ze mną czas na prawdę bardzo dużo mi dał. Bardzo dużo takiej wiary i absurdalnie siły do stawienia czołu światu. Wiem, że to dziwnie może brzmieć ale jak patrzę na to z perspektywy czasu to nie wiem czy ze wszystkim uporałabym się tak bez Qua, śmierć Kajtulka dalej mnie straszliwie boli, ale jakoś tak no mniej. I mam wrażenie, że to, że on do mnie wtedy przyszedł wtulając się całym sobą nie tylko spowodowane było chorobą ale też tym, że chciał mi pokazać, że przecież nie jestem sama i że on jest ze mną i tak troszkę dla mnie. Może nadinterpretuję ale myślę, że tak było (i cichutko się przyznam, że jednak z bardziej niesamowitych rzeczy jakie mnie spotkały w życiu, bardzo prosta i bardzo magiczna).

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 04, 2008 7:04

Słodziak z tego twojego Qua :1luvu:

No nie wiem jak by było z tą hodowlą winniczków. Jak ty bys miała im wszystkim brzuchole wycałować 8O no i gdzie taki brzuchol się znajduje 8O :?: , nie mówiąc już o tym, że kot biegnący za tobą do łazienki wygląda o niebo lepiej niż śledzące cię stado winniczków :roll: .

Co do Ukrainy. Nie wiem gdzie jedziesz i jakie tam będą warunki. Kiedy ja kiedyś wyjadę za granicę np. na 3 msc sama, to kociastych nie zabiorę (bo bedą miały TŻa, bo one nasze niby wspólne są, choć będę miała wizję klęski głodowej itp :? ), ale Qua jest jakby bardziej twój niż reszty... No i w sumie, czy będziesz miała daleko do W-wy, co by odwiedzać Qua (no rodzinę też odwiedzać :wink: ).

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot], puszatek i 33 gości