Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 29, 2014 8:36 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

Lifter pisze:
Slonko_Łódź pisze:
casica pisze:O Kochana- tu się cuda działy ! Np pojawiała się marchewka, której nie jadłam wcześniej ;) Widocznie wolne molekuły łączyły się po spożyciu ;) Też się zakładałam o kolejną flaszkę :mrgreen: Ale fakt- farciara :ryk:


jak juz jestemy w takich tematach, to znajomy (jeszcze w liceum) po imprezie jabolowej rzygal - nomen omen - jak kot, po powrocie do domu. A jego ojciec przytrzymywal mu glowe i mowil spokojnym tonem
- Dawaj, dawaj, nie przestawaj... ale jak poczujesz w gardle cos wlochatego, to przestan, bo to juz bedzie twoja dupa.
I znajomy malo autentycznie sie nie przekrecil, bo sie ze smiechu zachlysnal tym, czym rzygal. W sumie to wtedy bylo malo smieszne ale po latach juz tak.



Oj, oj, oj :ryk: Dobrze, że wcześniej tego nie słyszałam ;) Mogłoby mnie zemdlić w trakcie :ryk:
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 29, 2014 14:11 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

Slonko_Łódź pisze:
Lifter pisze:
Slonko_Łódź pisze:
casica pisze:O Kochana- tu się cuda działy ! Np pojawiała się marchewka, której nie jadłam wcześniej ;) Widocznie wolne molekuły łączyły się po spożyciu ;) Też się zakładałam o kolejną flaszkę :mrgreen: Ale fakt- farciara :ryk:


jak juz jestemy w takich tematach, to znajomy (jeszcze w liceum) po imprezie jabolowej rzygal - nomen omen - jak kot, po powrocie do domu. A jego ojciec przytrzymywal mu glowe i mowil spokojnym tonem
- Dawaj, dawaj, nie przestawaj... ale jak poczujesz w gardle cos wlochatego, to przestan, bo to juz bedzie twoja dupa.
I znajomy malo autentycznie sie nie przekrecil, bo sie ze smiechu zachlysnal tym, czym rzygal. W sumie to wtedy bylo malo smieszne ale po latach juz tak.



Oj, oj, oj :ryk: Dobrze, że wcześniej tego nie słyszałam ;) Mogłoby mnie zemdlić w trakcie :ryk:

Ale spoko, jak widzisz bohater historii zachłysnął się ze śmiechu i w spokoju (?) rzygał dalej :lol:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 29, 2014 15:36 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

Ja już od samego czytania tych postów mam kaca :roll:
Obrazek

"Kotom bez trudu udaje się to, co nie jest dane człowiekowi: iść przez życie nie czyniąc hałasu."
Ernest Hemingway

ewan

Avatar użytkownika
 
Posty: 5825
Od: Nie cze 21, 2009 19:19
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie mar 30, 2014 12:18 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

ewan pisze:Ja już od samego czytania tych postów mam kaca :roll:

Bardzoś ekonomiczna :)


A ja w bloczkach startowych, bo dzisiaj koncert chóru Pustowałowa, ciekawa jestem bardzo. Bo poprzednio jakoś zbyt późno się obudziłam i nie było już biletów. Dzisiaj mam, idę, zobaczę jak wypadną w porównaniu z Aleksandrowcami :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 31, 2014 10:50 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

Mam więc kota idiotę, niebezpiecznego idiotę :x Po kim on to ma, że tak sobie zapytam? Ktoś tu się przyznawał do koteczka, o ile pamiętam :twisted:

Przyszła wiosna, balkon został oficjalnie otwarty, ten od podwórka, bo jednak po uszkodzeniu siatki na balkonie od ulicy i prowizorycznym jej naprawieniu, nie wypuszczamy na niego towarzystwa bez kontroli. Zresztą otwarty balkon od ulicy oznacza niemożność usłyszenia własnych myśli. Ale ten od podwórka? Ten bezpieczny i "cichy"?
Wygląda tak:
Obrazek
to ważne. Widoczne są trzy istotne elementy: klimatyzator, barierka oraz siatka.
Jak się bawimy? Wskakujemy na klimatyzator, później na barierkę, następnie opierając się o siatkę wychylamy się maksymalnie na zewnątrz i bujamy się lekko poza barierką. No świetna zabawa, szampańska :evil:
Trzy piętra w dół, na dole beton i słupki uniemożliwiające parkowanie na chodniku, pewna śmierć.

Żegnaj więc otwarty balkonie, będziemy się dusić. Budynek będzie w tym roku miał robioną termoizolację, nie wiem jak to się przełoży na zabezpieczenia balkonów, pewnie kiepsko. Z przeróbkami muszę więc poczekać do zakończenia prac, o których nie wiem kiedy się rozpoczną :x

Żaden z pozostałych kotów tak kretyńskich pomysłów nie miał, ten sobie wymyślił. Bardzo mu się spodobało, na balkon usiłuje wyleźć za wszelką cenę :roll:
jestem przerażona inwencją małego mniejszego.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 31, 2014 10:56 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

Uuu, skubany, bury maluch.
Mówiłam, zostaw Kubusia :twisted:
To nie Dżygita się zachciało - się zachciało, się ma...

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33215
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon mar 31, 2014 11:30 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

Coś ta młodzież dzisiejsza kocia ma durne pomysły :evil:

Moja Majka nie lepsza, jej ostatnia ulubiona zabawa to galop przez cały pokój i na koniec skok rozpędzonym kotem na szybę od drzwi balkonowych :roll: O wypuszczeniu na balkon to nawet nie myślę, bo siatkę z boków mam przyciśniętą do elewacji (blok nowy więc nie wolno niczym przymocowywać) , miałam w zeszłym roku tam pokombinować z listewką na wymiar, ale moje się nie interesowały więc nic nie robiłam. Jak w tym roku po raz pierwszy i ostatni otworzyłam balkon i Majka na niego wreszcie wyszła to pierwsze co zrobiła? Wskoczyła na barierkę właśnie przy tej siatce i próbowała łeb pod nią wsadzić :evil:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Pon mar 31, 2014 11:31 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

To ten wiek niestety.
Dyndanie jest the best :evil:

Behemotu do dziś tak zostało :?
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Pon mar 31, 2014 11:41 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

A mówiłam "Burian"? To w castingu wygrał Dżygit :x jeszcze podobało mi się "Koba", no może Bóg strzegł, bo nie wiem co on by wzorem imiennika wymyślił.

Wiecie co? On to może mieć po mnie :oops: Jak ja byłam w jego wieku, to pomysły miałam wcale nie mądrzejsze, a niewątpliwie ryzykowne, delikatnie mówiąc. Np. kto przejdzie bliżej krawędzi dachu wieżowca :twisted:

Majce gratulujemy :roll: :lol:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 31, 2014 11:47 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

casica pisze: Np. kto przejdzie bliżej krawędzi dachu wieżowca :twisted:

:strach:
Nie mów, ze przechodziłaś?
casica pisze:jeszcze podobało mi się "Koba", no może Bóg strzegł, bo nie wiem co on by wzorem imiennika wymyślił.

Pamiętam :twisted:

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33215
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon mar 31, 2014 11:59 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

jozefina1970 pisze:
casica pisze: Np. kto przejdzie bliżej krawędzi dachu wieżowca :twisted:

:strach:
Nie mów, ze przechodziłaś?

Oczywiście, jeszcze teraz robi mi się słabo na sama myśl, tzn dopiero teraz :twisted:
Byłam też zwycięzcą w tej kategorii.

Nie wygrałam natomiast w innej pasjonującej konkurencji - ktonajwolniejprzejdzieprzezulicęprzednadjeżdżającymsamochodem. Kolega wygrał, nadal kuleje :P
Wrażenia z wygranej kolegi, jakos nas odstręczyły od dalszych popisów.

Żebrałam też na ulicy, ale to nie było groźne, to tylko obciach był, wg babci oczywiście, bo mnie tylko frustrował brak skuteczności. Niestety już druga zaczepiona osoba zidentyfikowała mnie gdy zaczęłam opowiadać swoją smutną historię o braku rodziców i alkoholizmie babci. Wysłuchała, o podstępna, po czym zapytała spokojnie - a Ty dziecko nie jesteś czasem wnuczką pani O.? Tak, wyznałam dumnie i wprost z ulicy zostałam doprowadzona do babci, bo z lenistwa żebrałam pod domem :roll:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 31, 2014 12:52 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

Myśmy z bratem za dzieciaka jako najbardziej bolesny (wiadomo czemu :mrgreen: ) pomysł mieli rzucanie grudkami ziemi z balkonu na przechodzących dołem ludzi :oops:

Mój TŻ miał swojego czasu podobne pomysły wieżowcowe, tylko, że on wcale nie był szczeniakowaty już. Na któreś imprezie łazili po barierce po balkonie w jego mieszkaniu na 10 piętrze :strach: i nawet nie tłumaczy ich to, że pod wpływem napojów zwanych wyskokowe byli :roll: Stare konie, tak coś koło 18 lat mieli wtedy, a durne :mrgreen:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Pon mar 31, 2014 13:02 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

Hm, mój własny ojciec zabawiał się podczas studiów z kolegami ze stancji spuszczając na glebę na zakochanymi parkami po kropelce ukradzionej w laboratorium nitrogliceryny :twisted:
Mam zaś gotowała z koleżanką rzadki kisiel i łyżeczką z okna na łeb zakochanym parom albo wyfioczonym elegantkom :mrgreen:
Dorośli byli :|

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon mar 31, 2014 13:46 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

Z tym obrzucaniem dołem idących, to widać wszyscy tak mieli, ja też.
A fajnie było podczas deszczu - rzucało się ziemniakami w parasole :oops:

Karierę w obrzucaniu rozpoczęłam wcześnie, na politechnice. Mieszkania prywatne były na III piętrze. Na dole zaś w holu gromadzili się w przerwach studenci. Ja plułam :) Pewnego razu student trafiony dwukrotnie (głowa i spodnie) zapukał do drzwi i zapytał grzecznie czy są tu jakieś dzieci :x
Ale nie to było najgorsze, na klęczkach błagałam tatę, żeby mi spuścił lanie. Niestety, musiałam zejść na dół i przeprosić, tak, to było straszne, to i koszmarne kazanie na temat :x
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon mar 31, 2014 15:27 Re: Moje koty XIV. Piękni dwudziestoletni :)

O, rzucanie przez okno na tapecie :mrgreen:
Też mam swoje wspomnienia w temacie ;)
Sąsiad robił remont u nas w mieszkaniu (jakieś malowanie czy coś), jego żona, kumpela mojej mamy, zajeta była pogaduszkami z mamą, a ich syn, rok młodszy ode mnie, miał się ze mną bawić. Akurat był w domu kosz jabłek, który mama dostała od kogoś, parę jabłek z wierzchu było nadgnitych - no i znaleźliśmy sobie fajną zabawę, czyli rzucanie nimi z okna w ludzi :oops:
Później wyszliśmy bawić się na zewnątrz - i mój sąsiad wymyślił inną przednią zabawę: portfel na nitce, położony na chodniku. Przyczajeni za krzakiem mieliśmy ubaw po pachy, jak paniusie, jedna przed drugą, prawie biegły w jego stronę, a portfel nagle zaczął im uciekać :ryk:

O małym burym kotku doczytuję - w zasadzie nie dziwi mnie jego inwencja, ma to po mamusi - adopcyjnej, oczywiście :twisted:

U nas każde młodsze kocie pokolenie wnosiło coś nowego, jeśli chodzi o pomysłowość. I nie zawsze były to fajne pomysły. Np. Bliźniaki (Maciek i Misia) miały tendencje wspinaczkowo-wysokościowe, takie jak spacery po karniszu lub wspinaczka na meble kuchenne, a z nich skok na wiszącą lampę :twisted: Ile ja się potem nabiegałam, zeby dokupić szklany talerz do niej...

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 69 gości

cron