Nie wypadła-w zamieszaniu,kiedy przyszedł chłop od jajek,dozorczyni z rozliczeniem za wodę i jeszcze tam ktoś(u nas chodzą tak ok.ósmej wieczorem,zeby kogos zastać),kotek sie wymknał i do rana nikt nie zauważył

Kobita polazła do pracy na 7.00,chłop nie kumaty nic wcześniej nie zeznał,że kotka nie widzi,tylko wybył.Ogłoszenia na osiedlu wieszałam koło ósmej rano.No to zadzwonili po 16!Z kotkiem fizycznie na ręku pukałam do sasiadów,ale akurat nie do nich,bo maja małe dziecko,a secundo-maja psa.Tylko juz go nie maja,od 2 tygodni-odeszła.To w niedzielę ze schronu w Tarnowskich Górach wzięli kotka-szczepionego(chyba! i bez talonu na sterylkę)I chyba wyszłam na nadgorliwa,bo kociczkę zgarnęłam!