Dzięki, dzięki
Mnie święta uciekły gdzieś między rozdziałami i notatkami bo ryłam do egzaminu hipermegasuperwielkiego. Na szczęście juz po. A wczoraj dowiedziałam sie, że zdałam
Poza tym czas mi przez palce przecieka, nie mam kiedy tu pobyć, czasem coś skrobnę, czasem zerknę. Ale mam zaległości.
Z wiadomości kociastych:
Zdrówko dopisuje. Konan faszerowany jest pastą na kłaki, którą pluje, np dziś na okno

potem Proziu wylizuje i robi polerkę

wpycham gnojkowi chudemu już prosto w paszczę a i tak coś zawsze wymyśli. Z łapki potrafi sobie strząsnąć i ostentacyjnie zrobić freski na ścianach

Ale jakoś dajemy radę
Proziu niedługo zacznie się turlać

muszę go jakoś odchudzić, chyba zaczniemy chodzić na spacerki na trawkę, bo porcje jedzenia ma już minimalne.
Frejka jest nadal zaburzona psychicznie

ale ucieszyła się na mój powrót, bardzo mi okazywała czułość, choć na swoich dziwnych warunkach.
Wczoraj dzwonił długo telefon, a ja nie mogłam go znaleźć

po 10 minutach Proziu się podniósł, telefon miał pod tłuściutkim brzuchem
Jeśli chodzi o Zuzię i Tofika-mają dziwne relację, młoda gnębi starego, który trochę ma jej dość, więc ją pierze, albo szuka schronienia. Zuzia waży 3 kg i nadal jest mikrokotem. Futro ma jak ludzkie włosy, tylko ogon koci. Już się nic nie plącze. Jest chyba najpiękniejszą kicią jaką widziałam

paputy ma tak owłosione że przebiera łapami w miejscu zanim uda jej się ruszyć, wystają jej włosy spod opuszków na jakieś 3 cm

wpada w poślizgi. Jest zakochana w moim tacie z wzajemnością

straszny z niej łobuz i miziak.
Oba koty jedzą już prawdziwego barfa

nawet Tofik się przekonał

Zasmakował w mielonym barfie, przemrożonym, kiedy wszystko jest dobrze zmieszane i nie pachnie tak intensywnie.