Izula, dziewczyny
Wczoraj byłam faktycznie kompletnie wypruta z sił, taka szmatka. Chyba za dużo skumulowało się - i dużo pracy, i choroby futrzaków wykończające emocjonalnie (Bambosz, przedtem Agatka), i takie prozaiczne, codzienne, bytowe też. Wszystko razem to czasem robi się za dużo. Ale dzięki dzięki dziewczynom, ich wsparciu i zwyczajnemu poczuciu, że nie jestem sama już nieco lepiej. Tylko snu i tak trochę brak, nie jestem przyzwyczajona wstawać o 4-tej rano. do tego w nocy staram się chociaż raz wstać, naciągnąć coś na siebie i na chwileczkę wyjść z Bamboszem, żeby chociaż część posikał na zewnątrz.
Bambosz bez rewelacji, ale i bez jakichś pogorszeń.
Zmniejszamy mu już dawkę sterydu, więc chyba i lać będzie mniej.
dostaje też mniej relanium bo jego organizm wysycił się i jest po prostu cały czas senny. Ale na krótkie, nie męczące spacerki to chce chodzić, a jakże
W ostatnich dniach dowiedziałam się, że w Olsztynie jest nie tylko ośrodek rehabilitacji psów, ale i możliwość stacjonarnego pobytu tam psa przez czas intensywnej rehabilitacji. Czyli tak, jak było pod Wejherowem. Sróbuję się dowiedzieć, ile to może kosztować. Pod Wejherowem było pół biedy, 500 zł zaq 10 dni, z wielu zabiegami. Boję się, że tu może być znacznie gorzej. ale kto pyta, nie błądzi.
Za chwilę pójdę zakupić Bambolkowi jakiejś rybki, o ten fosfor cały czas chodzi.
Charlisiowi ranka goi się na szczęście ślicznie.
Ale w końcu muszę się wybrać na kilka badań krwi - Charliś, Szarotka, Okruszka.
No i w końcu muszę podjąć pewne ostateczne już decyzje co i jak z mieszkaniem i coś z nim zrobić, mam po dziurki w nosie życia w ruinie. Chociaż w tym momencie ma to swoje plusy - lepiej, że Bambosz zalewa teraz, jak jest tak jak jest.
U nas strasznie parno, nie tylko ja ledwie łażę, ale i futra prawie nie ruszają się. Ożywają trochę wieczorem i rano.