Wyrwany śmierci Meo szuka swojego miejsca na Ziemi!!!

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Wto mar 18, 2008 21:31

Marcelibu, ja się zgadzam z Bungo. Meo jest leciwym kotkiem, może poczekać do tych konsultacji i dać mu spokój? Obserwować czy ma apetyt, jak z wydalaniem i takie tam pierdołasy, niech się kotek zaaklimatyzuje. W tym wieku ten stres związany z codziennymi zabiegami może na niego wpłynąć zabójczo:(
Co do kasy na konsultacje, no przecież nie bedę się kłócić, ani robić scen, powiedziałam, że tyle mogę, to mogę. Tym bardziej, że od kwietnia do utrzymania mam sie nie dokładać. Nr konta mi podaj, bo ja po Świętach będę w rozjazdach i z dostepem do internetu będzie u mnie krucho, a później wyjeżdżam na urlop, więc to chciałabym mieć z głowy :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 19, 2008 1:51

Bardzo mi żal i Meo i Marcelibu. Tak się cieszyła z leczenia Meo! A z każdą wizytą u lekarza jest coraz trudniej. A dzisiejszy dzień mógłby załamać najsilniejszego. Rzeczywiście ostatnie próby leczenia zamieniają się w pasmo "tortur" dla Meo. Prawie wszystko trzeba robić na siłę, On ma już dość, przecież to już starszy kot. Łapki ma pokłute, krwiaki od wkłuć, wenflonu nie można już włożyć, musi być podnoszony za skórę, żeby wrzucić do otwartej buzi proszek, który i tak za chwilę wymiotuje, cały się ślini i nie pozwala się wytrzeć, w kącikach oczu miał łzy, bronił się z całych sił, ale tak po cichutku, wcale się nie odzywał, tylko cały się wyrywał, a na koniec leżał przez jakiś czas w kontenerku taki bezwładny, zrezygnowany i chyba czuł się strasznie samotny... A niektórych leków i tak nie udało się podać, czyli leczenie nie przebiega jak powinno. Lekarz na USG mówił, że jego narządy wewnętrzne min. wątroba, jak na kota w tym wieku wyglądają całkiem nieźle. Może więc spokój by Mu jednak pomógł. Nawet lekarki mówiły, że taki stres z leczeniem wątroby może Mu wykończyć serce. Wiem, że Marcelibu zrobiłaby wszystko !!!, żeby było Mu u niej dobrze, ale On o tym musiałby się dopiero przekonywać i właściwie zaczynać wszystko od początku. No i jeszcze trzeba się liczyć ze zdaniem Hugo, co do obecności Meo. Więc, jeśli u Gamonia już czuł się szczęśliwy i wróciła Mu chęć do życia, to patrząc dziś na Niego w gabinecie, pomyślałam, że chyba powrót do Agnieszki byłby dla Meo najlepszy, żeby się uspokoił i poczuł pewniej.
Ostatnio edytowano Śro mar 19, 2008 9:15 przez Martulinek, łącznie edytowano 1 raz
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro mar 19, 2008 8:40

Jak minela nocka?
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67155
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Śro mar 19, 2008 9:11

Nocka spokojnie. Ja dzis wzięłam sobie dzień wolny. Meo lezy na kanapie bawi sie myszką przywiezioną kiedyś przez Wimę, roboty Thorcat :D . Mama zaraz idzie na bazarek i ma kupić watróbke to spróbuję przemycić Ursocam 8) .
Myśle, że byłoby dobrze zrobić Meo badania krwi, może w piątek, pogadam jeszcze z wetką Małgosią. badania te będę chciała zrobić w mojej lecznicy, żeby uniknąć wożenia Meo daleko. Koszt około 50 zł. i chcę też zrobić albuminy. I chcę mu też podawać te homeopatię, o której pisała Fredziolina. Jest opcja, że leukocyty rosną ze stresu, juz dwóch wetów mi o tym mówiło, łacznie z panią Małgosią, a wtedy, kiedy Meo miał pobieraną krew ostatnio to był kłuty 3 razy i wetka była taka, hmmm..., niekonieczna.
Wczoraj rozmawiałam z Gamoń, która bardzo tęskni za Meo i chciałaby, żeby do niej wrócił. Chce go również zawieźć sama do Olsztyna, bo chce być pewna, że wszystko jest OK - to takie znane pewnie wszystkim uczucie. Ja myśle, że w piątek badania krwi, cały czas trzymając leczenie na wątrobę, potem Lechowski 10 kwietnia i zobaczymy.
O teraz sikamy.... 8)
Marcelibu
 

Post » Śro mar 19, 2008 10:46

Marcelibu, plizzz, oddaj Meo Gamoniowi. Daj mu spokój do tego 10 kwietnia, do tych konsultacji. Stres jest równiez zabójczy dla nerek, nie tylko dla serca, to przeciez stary kotek. Badania krwi zrób mu przed samą wizytą u profesora.
Wiem, że chcesz dobrze, ale te intensywne zabiegi najwyraźniej nie wychodzą mu na korzyść

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 19, 2008 10:46

Cioteczki Kochane. Udało się Meo "zapodać" Ursocam. Ze świeżutką wątróbką, pomysł Agnieszki. VICTORY!!!!!! :dance: :dance2: Ten Ursocam jest bardzo ważny, bo likwiduje zastój w drogach żólciowych!!!! Niestety, Metronidazol w tabletce został wyczuty i trzy razy wypluty kawałek wątróbki z tym lekiem :? . Zostajemy więc przy ostatnio postanowionym leczeniu:
Synolyx, Ringer+Duphlate w kroplówce pod skórę, Ursocam, Vit.K jeszcze dziś dzień po dniu, potem raz na tydzień, Vit. E nie do zapodania, bo dopyszcznie... :?
Marcelibu
 

Post » Śro mar 19, 2008 10:48

:ok::ok:
:ok::ok:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67155
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Śro mar 19, 2008 11:01

casica pisze:Marcelibu, plizzz, oddaj Meo Gamoniowi. Daj mu spokój do tego 10 kwietnia, do tych konsultacji. Stres jest równiez zabójczy dla nerek, nie tylko dla serca, to przeciez stary kotek. Badania krwi zrób mu przed samą wizytą u profesora.
Wiem, że chcesz dobrze, ale te intensywne zabiegi najwyraźniej nie wychodzą mu na korzyść

Zapytam wetkę, czy możemy poczekac np. do 8 kwietnia. Trochę się boję, bo jeśli wątroba zaczęła by siadać, to nie będziemy wiedziały. No i te leukocyty... Zapytam ją dziś i napiszę jaka sytuacja. Jesli krew w piątek, to może go przetrzymam jeszcze do piątku rano i potem zawioze
do Agnieszki. U mnie kosztuje badanie krwi 50 zł., obok Agnieszki 80 zł.

Ja nie myślę, że Meo jest u mnie zestresowany: bawi się myszką, głaski i mruczanki bez przerwy, jak tylko rękę do niego wyciagnę to przybiega jak piesek, ładnie zjada, pije, kuwetkuje, śpi ze mną. Wywala brzuszek na kanapie, łazi, zaglada do szafy, chce wyjść z pokoju - wydaje mi sie, że nie jest źle.
Marcelibu
 

Post » Śro mar 19, 2008 11:09

Zapytaj koniecznie, bo wiesz mozna niekiedy wylać dziecko z kąpielą.
Uważaj tez na watróbke, u takich starszych kotów nie jest wskazana. Czasem można podać, ale nie jest wbrew pozorom zdrowa, zwłaszcza przy kłopotach z watrobą :(

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 19, 2008 12:22

casica pisze:Zapytaj koniecznie, bo wiesz mozna niekiedy wylać dziecko z kąpielą.
Uważaj tez na watróbke, u takich starszych kotów nie jest wskazana. Czasem można podać, ale nie jest wbrew pozorom zdrowa, zwłaszcza przy kłopotach z watrobą :(

Tylko do podania leku. Inaczej nie możliwości zapodania Meo tabletki, nawet w 4 osoby :? ... Tu na siłę nic nie przechodzi.
Marcelibu
 

Post » Śro mar 19, 2008 14:18

Jestem już po uzgodnieniu procesu leczenia Meo z Panią Małgosią:
Bierzemy Synulox - jeśli zastrzyk to 1 raz dziennie, jeśli tabletki to 12,5 mg/kg kota (czyli razy 4) = 50 mg, ale dwa razy dziennie.

Ornipural co drugi dzień 1 ml pod skórę, Ursocam 1 raz dziennie 1/5 tabletki (60 mg a tabletka ma 250 mg).
I teraz tak, żeby Meo jak najmniej stresować to:

1. Kroplówki z czystego Ringera (bez mleczanów) 60 ml + 30 ml Duphlate co drugi dzień i wtedy nie podajemy Ornipuralu.
2. Ornipural w te dni, kiedy nie ma kroplowki j.w. (bo się miesza z Duphlate) - czyli na odwrót co drugi dzień niż pkt 1.
3. W te dni, kiedy nie ma kroplówki podajemy Synulox w tabletkach (trzeba przetestować, czy wchodzi w kota z wątróbka czy innym mięsem) ale 2 razy dziennie - wtedy unikamy kłucia skóry.
4. W dni, kiedy przypada kroplówka można podać Synulox w zastrzyku i wtedy raz dziennie
5. Vit. K od przyszłego tygodnia tylko 1 raz w tygodniu, dobrze byłoby podać Vit. E, ale wiemy jak to do pysia cokolwiek na siłę wchodzi.
6. Krew pobieramy przed wizytą u prof. Lechowskiego, czyli tuż przed 10 kwietnia
Wetka wypytując mnie o Meo (jedzenie, picie, kuwetkowanie, zachowanie etc.) coraz bardziej utwierdza się, że te leukocyty wzrosły podczas stresu przy wyjeździe do weta i samym pobieraniu. Bo nie chce się wierzyc, że przy takich wysokich czuł by się OK, tak, jak jest. Dodatkowo ten transport i wymioty w czasie jazdy nie robią dobrze na wątrobę. A apetyt jest, pijemy, kuwetkujemy, mizianki obowiązkowe, teraz oglądamy torbę od lap-topa :wink: i było sioo. A teraz chrupiemy suche "wątrobowe" l/d.

Tylko teraz pytanie do Agnieszki, czy da radę :wink: :D ? Ja kupię dziś u weta ten Synulox w tabletkach, (mam nadpłatę ze 100 zł. od Bungo), to przetestujemy jak wchodzi w tabletkach i przekaże Agnieszce. Agnieszka w rozmowie powiedziała, że ten wet obok jej domu zszedł by trochę z ceny o podawał taniej te kroplówki (teraz co drugi dzien). Tylko, że co zrobimy w Święta, bo ta lecznica chyba będzie zamknięta? Wtedy wejdzie sprawa wożenia do lecznicy czynnej (zostaje albo Małgosia albo moja, bo mam zniżkę.) lub szukanie innej czynnej w Święta.
Marcelibu
 

Post » Śro mar 19, 2008 14:45

W Świeta zróbcie kotu dzien dziecka i nie podawajcie nic. Skoro jeszcze wetka mówi, że te leukocyty podwyższone moga byc od stresu.
Przy kroplówkach, Dracul, który przyjmuje lekarstwa mniej wiecej tak jak Meo, miał tak silny stres, ze plamił sikami po podłodze jak zatkany kot. Zatkany nie był, robilismy USG, zadnych kryształów, to byl wynik stresu. Tyle, że w jego przypadku kroplówki były kwestią życia. Poniewaz on się tak stresuje jak Meo, od jakiegos czasu badania kontrolne robimy w domu, wyniki sie ustabilizowały, cukier w normie - a przy pobieraniu krwi w gabinecie skakał jak oszalały, leukocyty też. Jest znacznie lepiej, poza tym przy pobraniu krwi nie urządza krwawej jatki bo odpada mu stres zwiazany z wynoszeniem z domu.
Nie zlikwidowalam jeszcze stałego zlecenie, skoro Meo wraca do Agnieszki, to niech tak zostanie jak było

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro mar 19, 2008 16:03

Pewności, że leukocyty sa od stresu nie mamy, niestety. To tylko przypuszczenia... Antybiotyku nie można przerywać, a idąc Twoim tokiem myślenia to nie dostałby kroplówki w Niedzielę Wielkanocną. Bo już wszystko jest ustawione:
Dziś jest środa i musi dostać zastrzyk z Synoluxu, bo z wetką rozmawiałam dopiero o godz. 13 i poczynione zostały te ustalenia, więc tabletki nie dostał (o ile w ogóle będzie do zapodania w sensie fizycznym). I dziś ostatnia Vit.K.
Czyli dziś też dzień kroplówki.
Czwartek - ewentualne tabletki i Ornipural. I tak na zmiane.
Marcelibu
 

Post » Śro mar 19, 2008 17:05

Dziewczyny - pax vobiscum :wink: Wszyscy chcemy dla Meo jak najlepiej. Jeśli więc moge wyrazić swoje zdanie to uważam że:
- skoro kotuch jest u Marcelibu, to w tej chwili, w trakcie leczenia, przenosiny narobiłyby, moim zdaniem, więcej szkody niż pożytku, zwłaszcza, że Meo czuje się tam dobrze;
- skoro leczenie rozpoczeto, to trzeba doprowadzić je do jakiegoś sensownego etapu, ale warto dopytać wetkę, jak długo to będzie trwać i czy nie może krócej;
- dobrze by było, gdyby leczenie w maksymalnym stopniu ograniczyć do zabiegów domowych - wizyty u weta wyraźnie kotu nie odpowiadają, być może nawet powodują pogorzenie wyników; jeśli więc byłoby to możliwe, to może warto dać Meo - po zakończeniu tego etapu leczenia - kilkunastu dni "wolnego" od weta, a następnie zrobić zapowiadanie badania i konsultację.
I wtedy będziemy wiedzieć na czym stoimy i wtedy można dyskutować, gdzie Meo powinien mieszkać :)

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro mar 19, 2008 17:15

Wybacz Marcelibu, ale uważam, że przesadzasz. Aż się cofnęłam do początku stycznia i poczytałam stare posty. W styczniu Meo miał dobre wyniki badań krwi i moczu, Agnieszka pisała, że kot jest w świetnej formie. Dużo pił i sikał, ale na miłość boską to jest przecież stary kot. A na ewentualność pnn nie ma przecież profilaktyki. Miał grzyba, ale w końcu nie doczytałam się czym go leczyłyście. Czy dostawał ketakonazol? Głównie leki przeciwgrzybiczne mogły spowodować podrażnienie wątroby.
W lutym pojawiła się infekcja, zaatakowana z grubej rury, łącznie z kroplówkami i karmą dla nerkowców. Po co? Też pisałam o tym, że trzeba było leczyć infekcję, a później sprawdzić czy wyniki wróciły do normy. Jak ten kotek ma nie mieć podrażnionej wątroby po takiej końskiej kuracji? Leukocyty zaczęły spadać, ale zamiast dać kotu odetchnąć, kolejne ostre kuracje, badania krwi i USG. Do tego wszystkiego dochodzi stres. Obawiam się, że postępując w ten sposób zaleczysz go na….
Dlatego owszem, podążając moim tropem odpuściłabym mu te kroplówki świąteczne.
Ja rozumiem, że chcesz dla Meo jak najlepiej, ale czasem może warto dać tez szanse naturze?
Jestem naprawdę pełna obaw i myślę, ze teraz trudniej będzie go wyleczyć z efektów zbyt intensywnego i niekiedy na siłę leczenia

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Silverblue i 31 gości