Zajonc pisze:Bardzo proszę, niech mnie ktoś zaadoptuje
Przyłączam się do prośby Zająca...
Nie liczę na adopcje realną, ale wirtualny opiekun byłby wybawieniem i dla niego, i dla mnie.
Zając uchodzi za żarłoka, i tak jest w istocie, ale jest też przy tym bardzo wybredny. Nie chce jeść suchej karmy, nie lubi konserw.
Jeśli już nie ma wyboru, zjada trochę, a potem najczęściej wymiotuje, zwłaszcza po suchym, ale i po konserwach często mu się zdarza. Poza tym zjada ich niedużo, szybko mu się nudzą i bez przerwy mnie molestuje o coś według niego jadalnego… W praktyce oznacza to surowe, ewentualnie gotowane mięso, po którym – o dziwo – nie wymiotuje. Mimo że konserwy, nawet pasztety, dodatkowo mu rozdrabniam, a mięso daję w kawałkach, czasem całkiem sporych.
Zając tak już ma. Pewnie wpływa na to fatalny stan jego uzębienia i wieloletnie przyzwyczajenia żywieniowe wyniesione z poprzedniego domu. Męczę się tak z Zającem, odkąd się u mnie pojawił ponad rok temu. Dotychczas było mi łatwiej jakoś go zaspokoić, bo do marca jego wirtualnym opiekunem była Varia, co miesiąc zasilając jego dietę kwota 30 zł.
Dziękuję, Variu!
Od kwietnia jednak nie mam już dofinasowania do Zająca i nie mogę już karmić go indywidualnie. Na koncie mam 0 zł, w portfelu takoż.
Od kilku dni choruje Figielek (do niegojącej się od dawna rany na skórze, wymagającej już operacji, doszło zapalenie pęcherza) i Nutka (nawrót zapalenia zatok). Nie mam im jak pomóc, nie mam już nawet domowych leków.
Pod oknem co noc, a od pewnego czasu także już i w dzień, koczuje - i niestety wydziera się co sił w jego chudym ciałku - Centuś-Szajbuś, kocurek, kóry wcześniej rezydował koło zdrojowej stróżówki. W dzień wbiega na klatkę schodową i całą ją perfumuje. Chciałabym zdążyć z kastracją, zanim utłuką go sąsiedzi.
Ponadto koty znów przynoszą pchły i kleszcze, a ja nie mam już za co kupić następnej porcji Frontline’u. Potrzebuję też leków na odrobaczenie.
Jestem bliska załamania. Jeszcze Pipinka dostała koszmarnej rui, przez która nie śpię po nocach. U mnie też się coś wykluwa, bo od 2 dni boli mnie gardło. Do tego dochodzą pomniejsze złośliwości przedmiotów martwych, które powinnam wymienić lub naprawić – gasnąca latarka, ledwo zipiący rower... I braki podstawowych rzeczy.
Gdyby ktoś mógł mi pomóc, byłabym bardzo wdzięczna. Najbardziej pilnie potrzebuję zakupić propolis i Cerutin dla Nutki, znamię kukurydzy dla Figla (już pije od Śpiocha i nawet jest poprawa, ale niestety kończy mi się to zioło), Furagin, strzykawki. Chcę zbadać mocz Figlowi i zabrać go do weta. Idealnie byłoby razem z Centusiem. Idealnie byłoby móc od razu zakupić jakiś preparat p/pchłom i kleszczom...
Te koty bardzo potrzebują pomocy, a ja nie mam jak jej udzielić
---