
Karpia w galarecie robiłam przed chwilą, ale ...

Otóż jakieś dwa tygodnie temu znajomi namówili mnie na kupno karpia gdzieś pod Kudową, że oni zamówili, że jadą, że to wyjątkowy karp, jakiś ekologiczny, magiczny, że nie śmierdzi mułem tylko perfumami i że jak chcę, to mogę zamówić, itd. Ok., dla spokoju zamówiłam jednego karpia, bo po co mi więcej.
Pojechali. Wrócili, wrzucili mi zawiniątko 70 dag, jak się okazało za 30 zł.
To ja też wrzuciłam do zamrażarki i dzisiaj rozmroziłam

Cud karpia polega na tym, że to filet, bez długich ości, ale ta górna część pocięta na kilkadziesiąt paseczków razem z drobnymi ościami

A przy gotowaniu dodatkowo się rozwalił przez te nacięcia i zrobił bigosem

Jadę do Lidla po nieekologicznego, śmierdzącego mułem.
Czitka kicha, Brat bije Balbisię.
Idą Święta.