Też dziękuję

Cieszę się, że wyciągnęłaś mnie z domu i fajnie się gadało.
No i była okazja zabersa oplotkować
Widziałam Dymka od Avian. Oesu, jaki to piękny i
dobrzewyglądający kotek. Żaden tam tłuszcz, po prostu smok wawelski z diablimi oczami. Podobno tymczas do wydania, ale jak wspomniałam, że mogę adoptować, pojawiły się
przeszkodyniedopokonania 
Cudo, pani, cudo. I - co przecież kluczowe - bardzo grzeczny. Nawet go niosłam od sceny (Dymek wygrał konkurencję w klasie kotów domowych) do kojca i zostałam zaszczycona pacnięciem łapy.
Poznałam też Admina i ku mojemu miłemu zaskoczeniu, nie rzucił we mnie odbezpieczonym granatem, tylko sympatycznie się przywitał (swego czasu solidnie zalazłam mu za skórę, ale co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr

).
Do dalii dojechałabym wcześniej, gdyby Menel nie uznał w ostatniej chwili, że właściwie okoliczności sprzyjają dłuższym spacerkom. Musiałam tego potwora szukać pod wszystkimi krzakami, bo przecież on nie po to się schował, żeby od razu, po pierwszym moim zawołaniu, wyleźć z kryjówki.
Od dłuższego czasu ma miejsce w moim domu zjawisko, o którym zawsze zapominałam napisać. Otóż zwykle, gdy wracam po dłuższej lub krótszej nieobecności, najbardziej
serdecznie witał się ze mną Nero. Gdy jest sezon grzewczy, często w przedpokoju czeka na mnie jeszcze Burek wygrzewający się na podłodze. Ostatnio, od jakichś kilku tygodni, jest zawsze Menel, który następnie, razem z Nerutkiem, podąża następnie za mną do garderoby, gdzie pozbywam się obuwia i odzieży na rzecz domowej koszulki. I na tym nie koniec. Nero siada obok mnie, żebym dopełniła rytuału powitalnych pieszczot i właśnie Menel chyba się zapatrzył, bo robi dokładnie to samo. Mam więc od pewnego czasu dwa smoki atakujące o głaski, przy czyn Menel jest cwany i zapewnia sobie miejscówkę na moich kolanach. Te zwyczaje nauczyły mnie tak manewrować, żeby każde rajstopy albo pończochy, które mam akurat na nogach, nie były jednorazowe.
Skąd tyle wylewności u rudego? Pojęcia nie mam. Ja w każdym razie jakoś szczególnie go nie zachęcałam. Nera zresztą też nie, co - jak się okazuje - ma dość małe znaczenie.
W rozmowie z dalią przypadkiem okazało się, jaki zbawienny wpływ na organizm ma olej lniany. A właśnie od wczoraj jestem posiadaczką dwóch niedużych buteleczek, będę więc podawać zasrańcom. Sama też spróbuję zażywać.
I to chyba chwilowo wszystko. Jak mi się coś przypomni, to napiszę.
Aha, samochód po sobotniej wyprawie już posprzątałam, ale wycieraczkę z pawiem Nerutka po prostu z odległości zlewałam wodą. Nie mogłam się zbliżyć, bo mi się od razu na wymioty zbierało. Normalne pawie badam i zbieram bez żadnych sensacji, ale takie żółte i ciągnące jest ponad moje siły. Znowu mam w aucie czyściutko i bezkłakowo.