Nasz Pięciokot. cz.16 ... DT...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie mar 20, 2011 21:58 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

Pięknie opisałaś wiosnę :1luvu:
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 20, 2011 22:15 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

Dziekuje. To nie ta wiosna co u nas. Tu choc wczesniejsza, rozwijajaca pierwsze paki, kiedy w kraju jeszcze snieg lezy, wiosna jest blada jak angielskie kobiety, bezbarwna jak angielskie domy, mdla jak angielskie jedzenie. Czuc ja w cieplejszym sloncu, w rzadkich chwilach bezchmurnego nieba, widac w pojawiajacych sie drobnych zyjatkach, w wiosennych kwiatach. Brakuje tego oczywistego seledynu spowijajacego z dnia na dzien bezlistne drzewa - tu drzewa nie zrzucaja calkiem lisci, wiele z nich mimo wiatrow pozostaje w pozolklej szacie, a popularne ostrokrzewy cala zime stoja w zieleni. Brakuje zapachu wilgotnej ziemi - pierwszego zwiastuna jaki w kraju zapowiadal prawdziwa wiosne. W murach, w asfalcie i betonie nie ma ziemi. Pojawily sie w szczelinach mniszki samobojcy - nie przetrwaja dosc dlugo by zakwitnac. Czekam na moje Twigmore Woods, na feerie kwiecia i krzyk dzikich gesi.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Czw mar 24, 2011 18:35 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

Utrzymuje sie ladna pogoda - jak milo... Temperatura pozwala chodzic juz w calkiem lekkich ciuchach, choc jeszcze zdecydowanie z dlugim rekawem. Nie dotyczy Anglikow, oni juz wydekolceni i na ramiaczkach zasuwaja, ale oni tak maja. Koty zauwazyly wiosne - wyleguja sie na parapecie jak tylko pojawi sie na nim promien slonca, ozywione, weselsze, mniej spiace, ganiaja sie po domu. Nawet wytworna i powsciagliwa Futro dostaje glupawki i smiga przez caly dom w szalenczym galopie. Coraz trudniej nam znalezc miesjce w lozku, zwlaszcza od kiedy przestalismy dogrzewac dom. Koty opanowaly nasze legowisko, na poduszkach wyleguje sie Futro, czekajaca za kazdym razem na zaproszenie i ladujaca sie bez zaproszenia, ale juz od podlogi mruczaca wsciekle Miyuki. A wywalic z lozka mruczacego kotka sie nie da! Hino okupuje ktorys z dolnych naroznikow, blokujac nam w ten sposob ew. wymachiwanie odnozami dolnymi, a Tysiek dba o wentylacje boczna, upychajac sie miedzy nas i sciagajac za soba koldre. Tylko Klaczek, jak to ksieciunio, zachowuje rezerwe, obserwujac nasze zmagania z kocia inwazja, z bezpiecznej wysokosci szafy, zascielonej kocim kocykiem. Jemu ta szafa zdecydowanie odpowiada.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Czw mar 24, 2011 21:51 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

Bardzo lubię czytać Twoje posty :D
...Obrazek...Obrazek

kussad

Avatar użytkownika
 
Posty: 14240
Od: Pt paź 13, 2006 9:59
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt mar 25, 2011 14:31 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

U mnie tez slicznie. Wietrze prawie caly czas wiec koty przesiaduja i niuchaja wiosne :)

Bylam w sobote w Lincoln - rzut beretem od Ciebie :) Jak jeszcze nie widzialas katedry to jedz szybciutko - b fajna.

Mary_Poole

 
Posty: 1631
Od: Wto lut 03, 2009 21:51

Post » Pt mar 25, 2011 19:34 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

Widzialam katedre w Lincoln jak bylam tu pierwszy raz - jest cudowna, bardziej mi sie podobala niz katedra w Yorku, mimo ze ta ostatnia uchodzi za piekniejsza. Bajeczny widok na katedre jest z murow zamku - wznosi sie nad dachami domow jak surrealistyczna wyspa, jak cos nie do konca rzeczywistego, taka inna niz wszystko wokol, nieporownywalnie piekniejsza, niezwykla, wyniosla i zdobna jednoczesnie. Katedra w Lincoln byla pierwszym obiektem w UK wobec ktorego padlam niemal na kolana. Wnetrza... Wysokosc sklepien, magia witrazy, bogactwo zdobien - snycerka jak ze snu... Ambona, stalle rzezbione w debie, rzezbione portale, sarkofagi... Olsniewajace po prostu, a zwazywszy ze w architekturze zawsze najbardziej podobal mi sie gotyk, to juz wszystko w temacie.
O, widok z murow zamku na katere - mam.
Obrazek

A mnie sie dzis udalo, udalo, udalo!! Hino. Czasem, kiedy szwenda mi sie pod nogami i drac pyszcz kaze sie glaskac, biore ja znienacka na kolana. Zwykle wytrzymuje do 2 minut, przewaznie wciskajac mordke w zgiecie mojego lokcia, jakby bala sie patrzec. I ucieka. Dzis polezala sobie troche na boczku, potem zrobila stary numer z chowaniem pychola, posiedziala z 10 minut nim dala dyla. UWAGA! Prawie caly czas mruczala!! Cos znowu w kocie drglo! :piwa:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob mar 26, 2011 8:59 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

kinga w. pisze:UWAGA! Prawie caly czas mruczala!! Cos znowu w kocie drglo! :piwa:

:ok: :ok: :ok: :piwa:


Co do katedry - piękna...

charm

Avatar użytkownika
 
Posty: 6644
Od: Nie paź 26, 2008 20:07
Lokalizacja: Orzesze

Post » Sob mar 26, 2011 9:16 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

Hino c.d. Chyba nie tylko drglo.... Wlazla nam zaraza o drugiej (dokladnie 5 po) w nocy do lozka i kazala sie glaskac. Dluuugo. Oczywiscie jak przerywalam, dostawalam nauczke szybko kopiacymi lapkami, wiec w trosce o swoja powloke glaskalam. Nawet schowane pazurki potafia skrobac w niemily sposob. Kota pokombinowala, wlazla pod koldre, znalazla sobie tam miejsce i cala mruczaca posiedziala z pol godziny. Oczywiscie glaskac, glaskac - niewazne ze Rajmund rano do pracy. To ze jak sie placze pod noglami i drze pyszcz o glaski, jest namolna do bolu, to juz wiem, ale w lozku wytrzymaywala zwykle krotka chwile i zazwyczaj wskakiwala na sam brzeg, gotowa natychmiast wiac. Czasem bralam ja pod koldre, ale to tez zwykle byla chwila. Cos kotu odbija... Wylaczone centralne czy co? :roll:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob mar 26, 2011 19:04 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

Podczytałam :P Fajnie opisujesz, jak zwykle. A twoja Hino jak mój Toril. Kilka dni odwagi, i dystans. Ale odwagi ma coraz więcej. Już nawet raz po mnie przeszedł :ok:
Pozdrawiam :piwa:
Koty żyją akurat tyle, żeby zdążyły spleść się z naszym życiem i zapaść
głęboko w serce. Potem je łamią. Ale ile warte byłoby życie bez nich...


Dwie baby i rudy ...

tosiula

 
Posty: 23191
Od: Sob lut 24, 2007 17:42
Lokalizacja: Kujawy; między miskami a kuwetą

Post » Pon mar 28, 2011 18:53 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

I jak poszukiwanie pracy.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Pon mar 28, 2011 21:54 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

Tosiula, Hino coraz mocniej sie podstawia. Rano lazi z jednej strony lozka na druga i domaga sie zrobienia miejsca na kotka. Bo kotek potrzebuje duzo miejsca z brzegu zeby czul sie bezpiecznie. Wiec ona lazi, a my sie przemieszczamy robiac miejsce, az zaakceptuje i wskoczy. Wtedy "wykopuje dolek" w materacu i sie uklada i lezy tak az przylegly do niej czlowiek sie gwaltowniej ruszy - wtedy wieje z protestem "slownym".
Hannah, srednio. Ogloszenie na sklepie wisi, troche poobrywane, ale nikt nie dzwonil. Ogloszenia w necie wisza. Strone Job Center sprawdzam regularnie - byly 3 oferty ale po 15-18h tygodniowo, za najnizsza stawke of course. Pikus stawka, nie oczekuje kokosow, ale 18h oznacza rozpieprzony dzien, a w efekcie zarobilabym w granicach 80 funtow tygodniowo. Szukam normalnego wymiaru godzin, moze byc najnizsza stawka, ale niech w sumie bedzie to normalny uklad. 3h dziennie skutecznie blokuje mi ew. druga prace, a nie wnosi konkretow do budzetu.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Pt kwi 01, 2011 21:04 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

Ale jak pracujesz mniej niz 16h to mozesz sie starac o job seekers allowance czyli o kuroniowke :) musialabys tylko sklamac, ze jestes samotna a Rajmund to twoj wspollokator. Chyba, ze bierzecie working tax credit razem - to wtedy pupa zbita.

Tonie jest takie glupie pracowac 15h tygodniowo, brac jsa. Moglabys isc do szkoly i sie jezyka poduczyc i pozniej szukac czegos fajnego.

Mary_Poole

 
Posty: 1631
Od: Wto lut 03, 2009 21:51

Post » Sob kwi 02, 2011 15:38 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

Chyba nie moge lgac ze Rajmund to moj wspollokator - raz ze to oszukanstwo, dwa ze juz mielismy sytuacje, kiedy podpinalam sie pod jego ubezpieczenie. Konkretnie o szpital chodzi. Generalnie figuruje juz w jakichs tutejszych systemach jako moj partner. Ale... Jesli jedno pracuje w niewielkim wymiarze godzin, to drugie ma obowiazek zarobic na oboje? Dobrze rozumiem, ze takie opcje odpadaja, jesli jedno z partnerow ma normalna prace? Poki co to rozwazanie teoretyczne bo nie zlapalam zadnej pracy. Odbilam sie od kilku ogloszen w Jobcentre - problem to znajomosc jezyka, brak doswiadczenia, referencji i karty CSCS, albo wlasnego transportu. No, sporo oczekuja od kandydata na "konserwatora powierzchni plaskich". Co do szkoly i nauki jezyka, to wlasnie usiluje cos znalezc - siedzac w domu i sluchajac radia niewiele zdzialam.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Sob kwi 02, 2011 20:20 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

To trzymamy kciuki, ogonki i pazurki za pomyślne znalezienie pracy :ok: :ok:

KAsia Amy

 
Posty: 3728
Od: Nie sty 03, 2010 21:17
Lokalizacja: P-ń

Post » Wto kwi 05, 2011 20:18 Re: Nasz Pięciokot. cz.16 ... i zostalo piec. :))

Szukamy dalej - na razie chocby wolontariat, byle jezyka lizac.
Wiesci z kraju:
Obrazek
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1201 gości