Quazimodo, czyli jak Najbrzydszy z Pięknych Dużą prowadza...

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt mar 28, 2008 21:41

No i co? Zamiast mi współczuć męk przeżywanych z Qua to czytając się śmieje :evil: no i tak jak sobie wracałam zastanawiając się co mnie czeka, obmyślając strategie działania. Wchodzę do mieszkania, a Qua śpi... cisza, spokój znikąd zagrożenia. Odetchnęłam z ulgą wzięłam suki na spacer. Po spacerze dalej cisza, spokój. Marzenie o spokojnym wieczorze się zrealizuje. Wymarzony wieczór w domu przed męczącym weekendem. Po 5 minutach marzenia prysły. Wybiegł Qua i się zaczęło... fajna zabawa... nawet Qua przez 5 minut zajmował się piłeczką, którą specjalnie mu kupiłam, żeby mnie nie męczył. Piłeczkę w końcu przejęła Mała Di, a teraz jest tak, że łazi za mną i miauczy, poza tym miauczy i miauczy, miaukolenie wywołuje fakt, że śmiem nie być na placu zabaw (czyli w dużym pokoju). Jak tylko wrócę do siebie zaraz przybiega i mi gada. Postanowiłam być twarda i to ignorować. Tylko kilka razy wzięłam kota na ręce, odsunęłam łóżko bo miał ochotę pozwiedzać, otworzyłam szafę... i czuję się podle. Jak zdrajca co kotu czasu nie poświęca. Zwykła świnia. A Qua teraz zamilkł i czeka aż się będę z nim bawić, tak sobie myślę, że to mnie w nim chyba najbardziej rozczula, że czasami taki bezradny jest. Niby coś pogada ale w rzeczywistości to wszystkie jest takie trochę nieśmiałe.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 29, 2008 1:08

ja nie mogę z Wami :lol: naprawdę, rozwala mnie to, co tu czytam :lol:

żeby same takie domki, jak Twój, Malati, były na świecie, to nie byłoby żadnych kocich problemów :ok:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 29, 2008 10:08

Georg-inia pisze:żeby same takie domki, jak Twój, Malati, były na świecie, to nie byłoby żadnych kocich problemów :ok:



;)

ale wiesz to nie do końca tak. Dzisiaj rano posprzeczaliśmy się z Qua okropnie tzn. czuję się jak jędza, a Gruby jest w mega szoku. No dobra był bo wiecie... ciągle przypominam o tej małej głowie. W każdym bądź razie jak rano zostałam obudzona 5ty raz miałam dosyć i dość ostro zareagowałam na Qua w sensie, że powiedziałam mu niemiłym tonem co o nim myślę. Jaką on miał biedną minkę, szok! później Qua wyszedł, w całkowitej ciszy, poszedł do toalety i zapomniał, że byłam na niego zła. Śpiewy rozpoczęły się na nowo. Całe szczęście szybko minęły.

A co do domku to nie jest moja kwestia, bo domek żaden fajny to nie jest. Ot normalny ze zwariowanymi psiakami, które są dziwaczne, poza tym ja dalej nie wiem czy ja go dobrze leczę. Bo uciekłam z B., przeniosłam się do nijakiego weta i leczę kota homeopatią, nie przejmuję się ilością picia jaką on w siebie ostatnio wrzuca, bolący pyszczek ignoruję. Nie wiem czy tak powinien robić dobry domek, ale chwilowo musimy odpocząć od wetów.
Bo to wszystko kwestia Qua, to jest prawdziwy Kot nad Koty, bardzo wrażliwy, kochany, z niesamowicie pogodnym charakterem. Myślę, że rzadko takie koty się spotyka, gdybym chciała to pewnie byłby zupełnie inny, nie drapał mojego łóżka (niektóre koty mają drapaki inne biedaczki nie mając odpowiednich drapaków mają łóżko), rano po jednym syknięciu się uspokajał. Poza tym to jest kot z którym wszystko niemal można zrobić, wycałować brzucha, popodnosić, pobiegać nim po domu (specjalnie nie piszę z nim, tylko nim), a on jeszcze mruknie i się przytula. W życiu specjalnie (bo w zabawie to często) nikogo nie udrapał, nawet wetów nie próbował. Ot i cały sekret. Bo ja jestem strasznym nerwusem, łatwo mnie wkurzyć. Dingol robił to notorycznie, psuki czasami sprawiają, że mam ochotę je udusić, Qua się to jeszcze nie udało. No dzisiaj rano mu się to udało, ale też na chwilkę.

PS. Moja mama chce wziąć Lutka ze schroniska na Paluchu... to jest Pekińczyk.... jestem załamana. Wiem, że pekin to marzenie mojej mamy ale nie wyobrażam sobie tego... on jest bardzo podobny do Kajtulka

http://www.paluch.org.pl/pokazzwierze.php?numerek=451

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 29, 2008 13:46

Wychodzę, a w zasadzie już dawno powinnam wyjść :|
Jeszcze tylko zdjęcia z zabawy z królewiczem wrzucam:

Nocne rozmowy:
Obrazek

Mój jest ten kawałek szlafroka, który masz na sobie. Przeleciał mi przed nosem, oddawaj:

Obrazek
(w powiększeniu widać niezwykle uroczą minę)

Puszczę, a może nie puszczę
Obrazek

Kiedyś dostałam bukiet z super zabawką dla kota:
Obrazek

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 29, 2008 19:10

Nie, nie, nie. :roll:

Kiedyś dostałaś super zabawkę dla kota, a gratis były te kwiaty. :wink:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Nie mar 30, 2008 5:00

Qua przesadza i to na całej linii :evil: Jest chyba najbardziej zaborczym stworzeniem z jakim kiedykolwiek mieszkałam, zresztą może to nie zaborczość a niedostosowywanie się do jego planów co powoduje złość. Albo ta echinacea to naprawdę jakiś psychotrop. Niedługo zacznę w to wierzyć

Wróciłam do domu! Przed chwilą.... nawet psuki na mój widok nie burknęły sobie. Di tylko przyszła przywitała się... po 5 sekundach pojawiła się Mała Biała Beza... dodam tylko, że rozwrzeszczana Mała Biała Beza. Chwila przytulanek i całusów, chwila jedzenia i co dalej... no zgadnijcie co można robić o 5.46 nowego czasu, a 4.46 starego? Tak... wykonywać arie operowe wśród biegów, skoków i prychania, oczywiście, że musiałam brać w tym udział jako wielka karuzela machająca zabawką Qua do której kiedyś ktoś przyczepił kwiatki. I tak jest bonus, bo teraz sam się może pobawić piłeczką... za to tupania z pięć razy więcej... a jak skończyła się moja wizyta w łazience w celu zmycia makijażu? Tak właśnie tak pełnym kocim niezrozumieniem wyrażającym się w głośnym opowiadaniu o tym... hmm czy jeśli ktoś ucieka przed swoją własną piłką to świadczy to o pewnych brakach w rozumowaniu? I jeśli jeszcze uciekając przed nią puszy ogon?
... ciekawe czy on tak całą noc czekał aż wrócę, żeby wreszcie się pobawić :evil:

dodane po posłaniu łóżka - jest już jasno... tak sobie właśnie uświadomiłam, kto jest większym wariatem. Wariat czy ten kto za nim idzie. ech kto z kim przystaje takim się staje... mycie zębów wśród wspaniałych śpiewów to coś co uwielbiam. Drzwi od toalety otwierające się z szybkością błyskawicy są jeszcze fajniejsze zwłaszcza gdy towarzyszy temu okrzyk do złudzenia przypominający "wazzzaaaaaa" i wielce wkurzonozainteresowane spojrzenie... a jak bosko o 6.16 brzmi turlany po podłodze papierek po cukierku i odgłosy czajnika. Tak mam fajnego kota, oooo ale coś za moim łóżkiem szeleści, a jaki jest zły, że nie może za nie wleźć... i jakie skoki. Idę spać...zanim coś jeszcze odkryje. Za pół godziny powinien się zmęczyć lub znudzić... chociaż nie... wtedy wstanie mama a wraz z nią Qua. tiaaaaa

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 30, 2008 11:35

Zasypianie było przeurocze. Czułam się jak Olbrzym w świecie Guliwera. Nawet z zamkniętymi oczami czułam się obserwowana. Znacie to uczucie jak wiecie, że ktoś Was obserwuje? Zwłaszcza jak ten ktoś kryje się w jasności pokoju. Po chwili tych obserwacji stwierdziłam, że jednak nie zasnę i chciałam Guliwera pojmać. Guliwer wydając dzikie okrzyki zaczął uciekać przed olbrzymem. Dużo większa zręczność i zdecydowana lepsza znajomość terenu sprawiły, że przez dłuższy czas wśród dzikich okrzyków uciekał dzielnie i sprawnie, nie dając się schwytać. Wreszcie wykonał jeden taktyczny błąd i wpadł w sidła złego olbrzyma, który przytulił go mocno i chyba chciał zjeść. Guliwer jednak uciekł... jednak zaraz wrócił i poszedł spaty tuż koło olbrzyma.

A tak w ogóle to głupoty piszę, bo żaden Guliwer a Bruce Lee, Qua ewidentnie ćwiczy partie z jego filmów. Odgłosy umie już jak mało kto. Nawet tonacja niemal identyczna. Te wszystkie skoki, piruety, no wypisz wymaluj Bruce Lee... tylko ciekawe skąd je zna bo ja niestety takiego kina nie oglądam.
Po położeniu się ze mną, czy raczej przy mnie pogłaskałam Qua a on zaczął mruczeć jak mały motorek. Na jednym miźnięciu chyba z 10 minut mrukał sobie. Cud, miód.... tak... o jakiejś 8 zostałam obudzona, jednak jakoś szybko Qua się spacyfikował i wszedł mi pod kołdrę wtulając się w moją talię 8O

Chciałam być wredna i go obudziłam przed chwilą we wstrętny sposób zmuszając do zabawy... no to biegnę się bawić, bo Qua wyraźnie się spodobało to, że nie śpi o tak zwariowanej godzinie.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 30, 2008 12:47

Mam dzisiaj dzień mega lenia, więc sobie tutaj piszę i! Nie dość, że zmiana czasu to w ogóle pór dnia nie mogę rozpoznać. Ostatnio było tak, że w ciągu dnia Qua był pod kocykiem, w nocy na moim łóżku. Przed chwilą siedział na łóżku przysypiając... no i co to za pora doby? Zwiedziliśmy też piwnicę, bo mama robi porządki, miło nam było w piwnicy. Babcia to nie wierzyła, bo Qua (co mnie też zaskoczyło) zachowywał się jak psiak. Poszedł do piwnicy ze mną warunkowo, noga w nogę ze mną. Później wracać chciał ro mówiłam Królewiczowi : no chodź zostaniemy jeszcze chwilę - kot był już przy drzwiach, ja usiadłam. Spojrzał na mnie jakby ważył coś w myślach - mrrrriaau? - skinęłam głową - no chwilkę a zaraz pójdziemy - no i zaczęło się zwiedzanie. Ale jak dałam sygnał do wymarszu to noga w nogę ze mną wracał ogromnie z siebie zadowolony... tylko, że dotarł do parteru i znowu koniecznie do pani sąsiadki chciał zajrzeć... do 3 jeszcze nie nauczył się liczyć więc na pierwszym piętrze też mieliśmy zatrzymanie. Metoda radzenia sobie z tym dalej taka sama. Na ręce biorę Gargamela, wstawiam na pierwszy schodek a on robi bieg pod kolejne drzwi.

Qua odkrył dzisiaj też balkon, wnętrze moje łóżka w którym coś go strasznie zirytowało... to dziwne jak mój kot w ciągu dnia skacze jak kangur z porażeniem jednej części ciała. Bo to przysypianie bardzo szybko minęło, no wiecie wiosna i te sprawy.


No i dzisiaj mija 7 miesięcy odkąd jest u nas!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

I polecam Wam na posłuchanie. Wsłuchajcie się i uśmiechnijcie. To takie znane i piękne. Takie o Qua bardzo mocno (i o mnie też)
http://pl.youtube.com/watch?v=N_OxFhypr ... re=related

"A ja szepnę skrycie
och życie kocham cię kocham cię
kocham cię nad życie
Choć barwy ściemniasz
Choć tej wędrówki mi nie uprzyjemniasz
Choć się marnie odwzajemniasz

Kocham cię życie
Kiedy sen kończy się kończy się
kończy się o świcie
A ja się rzucam
Z nadzieją nową na budzący się dzień"

(zwłaszcza o tym śnie kończącym się nad ranem... ;) ) A poważnie to Qua jest optymistyczny jak ta piosenka!

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 30, 2008 17:01

Pięknie Malati :D

Ty lepiej trenuj kondycję, bo Qazik najwyraźniej potrzebuje ruchu :wink: Słodki musi być z tymi swoimi okrzykami niczym karateka - taki pączuś i dzikie skoki :D :D :1luvu:

Moje chłopaki i ja pozdrawiamy wiosennie :D
Obrazek Klara, Tosia i Pingwin fotostory--->zapraszamy :)
Maciuniu ['] Pompuś [']

olusiak81

 
Posty: 1114
Od: Śro sie 15, 2007 18:14
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie mar 30, 2008 17:16

:balony: Wszystkiego najlepszego z okazji 7miesięcznicy!!! :balony:
:torte:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Nie mar 30, 2008 23:35

olusiak no słodki jest niebywale :roll: w wizualizacji owego czynu pomaga wyobrażenie sobie bezy, dodanie jej króciutkich łapek, a następnie wyobrażenie jej sobie jako Bruca Lee :lol: I ćwiczę, dzielnie ćwiczę. Codziennie (na trenażerze) 5 kilometrów biegam, albo troszkę więcej no przez pół godziny, schudłam... waga Qua jest względnie stała 4,3 kilograma... w zasadzie jak go brałam byłam pewna, że on do 4 nie dojdzie. Tak myślałam, że 3.8 kg to będzie absolutny maks...

Marcia dziękujemy!! Niestety siedmiomiesięcznica nie skłoniła mnie do żadnych przemyśleń, a Qua jak go proszę o przemówienie to z ekhm no taką miną trochę jakby no ten tego akurat nie miał ochoty na myślenie i przemówienie, spogląda na mnie co daje mi możliwość zaobserwowania wysuniętego języka. W sumie to chyba lepiej, bo obawiam się, że nasze dwie puste głowy nic mądrego by nie wymyśliły.

Za to tak jak sobie o wszystkim myślałam to stwierdziłam, że powinnam być przygotowana na taki właśnie rozwój wypadków. Czego można spodziewać się po kimś kto ekhm wspólne życie rozpoczyna od wywalenia się brzuchem do góry, wystawiania łapek przez kratki transportera i miaukolenia, w ramach przerwy otwierania tylko paszczy jakby się chciało miaukolić?

Sterroryzowana jestem nie tylko ja. Po powrocie do domu pytam się mamy czy Gruby już ją męczył czy znowu czekał aż ja wrócę. Na co słyszę odpowiedź TŻta mamy, że o 20stej przyszedł i zaczął im wielce zniecierpliwiony tłumaczyć co mają robić. Mama miała swoją wielką szansę z której skorzystała. Mogła pobawić się z Qua wstążeczką...

Jaka jest różnica między psem, a kotem podczas słania łóżka? Jak się podnosi je (sofę, czyli może raczej kładzie oparcie i podnosi przez to do góry siedzenie) pies albo zeskoczy z łóżka, albo (tak u mnie to drugie) położy się na oparciu. Co robi kot? Wielce zadowolony z darmowej windy wczepia się pazurami w rant siedzenia, a następnie krzyczy, że chce jeszcze raz.

Dzisiaj wepchnęłam się Qua do toalety... w zasadzie to poszłam do niej a akurat on tam stał. Więc wbiegł, ja też weszłam i wcale nie po to żeby go gładzić. Qua wydawał się okropnie zszokowany. Wyraźnie to zniszczyło jego delikatną (niczym żelazna sztaba) psychikę.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 31, 2008 10:23

3 odsłony tego samego:

po prostu Qua i wielbłąd:
Obrazek

Wersja słodziak:
Obrazek

Wersja myśliciel:
Obrazek


zwróćcie uwagę na bimbałkę, popularnie zwaną brzucholkiem :roll:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 31, 2008 10:32

Czy chodzi ci o tą część Quazka, która zakrywa mu tylne łapki :lol: ?

Dzisiaj wepchnęłam się Qua do toalety... w zasadzie to poszłam do niej a akurat on tam stał. Więc wbiegł, ja też weszłam i wcale nie po to żeby go gładzić. Qua wydawał się okropnie zszokowany. Wyraźnie to zniszczyło jego delikatną (niczym żelazna sztaba) psychikę.


Przepraszam, ale.... :ryk:
To mnie rozbiło :ryk:
:ryk:
:ryk:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pon mar 31, 2008 11:27

MarciaMuuu pisze:Czy chodzi ci o tą część Quazka, która zakrywa mu tylne łapki :lol: ?


no o tą :roll: poza tym trochę łapek wystaje, ale łapki powinny być bardziej widoczne? :|


MarciaMuuu pisze:Przepraszam, ale.... :ryk:
To mnie rozbiło :ryk:
:ryk:
:ryk:


no tak... bo Qua naprawdę uważa, że toaleta to taki super pokój do miziania się. Wychodząc zawsze na niego wpadam, no chyba, że śpi. Teraz poszedł spać ale cały ranek coś obmyślał. Nawet przyszedł do mnie jak przy kompie siedziałam i się poprzytulał. Normalnie miejsce przy komputerze do miziania nie służy i jak ma ochotę to zmusza mnie żebym się przesiadła.

Tak się zaczęłam zastanawiać czy traktowanie kota jak zabawki pluszowej jest nienormalne, czy normalne? Tzn. przewracanie na brzuchol i całowanie brzuchola, wygrywanie melodii na owym brzucholu, poza tym ściskanie, miętolenie w wielorakich wymiarach. Branie na kolana, ściskanie i owijanie się wokół kota, wbijanie paluchów, gładzenie pod włos, gładzenie ogona, klepanie w pupkę, podnoszenie, podrywanie do góry i szybki bieg?
Poważnie nie wiem czy tak się robi czy nie..

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon mar 31, 2008 18:01

No cóż w ramach wolnego czasu doprowadzam plan Georg-inii, który uznałam za swój, do zrealizowania. Czyli osiągnięcia 100 stron, w ten sam sposób chyba zniechęcę nawet tych biednych, nielicznych czytelników jacy nam zostali :roll:

A o Qua nic nie napiszę, bo w sumie to też nie ma co napisać. Wieczorem pewnie będzie, bo teraz to co mam pisać? Jak wściekły wrzeszczał na mnie, że już mam iść i machać mu wstążeczką? Albo mogę (o to mogę) jak wymieniałam żwirek (nigdy więcej benitowego żwirku, ohydztwo, nigdy a feeee, wolę mieć cat besta w całym mieszkaniu, zresztą teraz kupiłam dla kotów długowłosych to może mniej będzie) opisać i zabarykadowałam drzwi do toalety przed Qua. W niezłym szoku był chłopak, chyba najbardziej go szokowało, że on miaukoli a ja nic (czekałam aż się odmoczy trochę, bo brrrr nigdy więcej benitowego! niezauważyłam pewnego elementu). Nawet na kolana do mnie przylazł (no to go wymiędliłam... w zasadzie jak poczytałam to chyba tak się nie powinno robić, pewnie trafię niedługo na jakąś czarną listę) i się powtulał... tiaa niezwykle fascynujące te nasze życie jest.


W zamian powklejam dwa obiekty, którym zrobić zdjęcie jest trudniej niż nie wiem, odmówić Qua. Mogłabym wklejać po zdjęciu na wiadomość wtedy szybko do tej magicznej liczby 100 doszłabym:

A przed chwilą patrzyłam na Ciebie:
Obrazek

Robisz zdjęcie? Super już biegnę:
Obrazek
Mała Di
Obrazek

Zdjęcia Pampy są zazwyczaj w takim ujęciu:
Obrazek

Mała Di uśmiechnięta:
Obrazek

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Hana i 51 gości