e tam. po prostu zawsze dostawałaś kociaki, które już pobyły gdzieś (u mnie
) przynajmniej kilka dni.
te były praktycznie jeden dzień, w dodatku nie bardzo się nimi zajmowałam ze wzgledu na ślepaki...
jedyne co ci grozi z ich strony to podrapania i małe pogryzienia - jeśli sie tego boisz - to załóż chocby dowolne rękawiczki. Przed podrapaniami ochronią. Kociaka za skórę na karku i na kolana. wyciagaj tego, któy najgorzej syczy, to super metoda:)
i na kolana, glaskac. jak nie masz czasu sie zajmowac, to zaloz cos czego ci nie szkoda, gruba warstwe od strony brzucha i wsadz se kociaka za koszule. tak mozesz czytac, prasowac, pracowac, zmywac. a on sie przyzwyczaja ze czlowiek nie gryzie. zawsze bierz tego najbardziej agresywnego.
to zupelnie normalne ze one sycza i sie boją, nie miały się kiedy nauczyć że człowiek nie jest zły.
a jak wrocisz zmeczona do domu to se polóż poduszkę pod tyłek w łazience, weź gazetę i posiedź z nimi z godzinkę. wchodząc do łazienki wnieś ze sobą coś bardzo łądnei pachnącego, apetycznego (mogą się przedtem ciut przegłodzic, nie zaszkodzi im). Zobaczysz, wylezą, to zarłoki:)
ich mama jest SUPER proludzka, jestem pewna, że one też będą.
"Moje" ślepaki się bawią...