Lifter pisze:Olat pisze:Piwo z bonusem- mocna rzecz![]()
W swoim czasie - PRL znaczy sie - bylem w Wawie. Wchodze do sklepu spozywczego, gdzie widze wielki stos transporterow wypelnionych piwem "Krolewskie". I slucham rozmowy pana ze sprzedawczynia.
-Jest piwo?
- Nie, po poludniu maja dostarczyc.
- Aha, dzieki.
Nie wiem o co chodzi, kupuje Krolewskie... Powiem tak. We Wrocku w owym czasie byly 3 piwa
1. Odra - wedle teorii konsumentow robione na wodzie prosto z Odry, stad ta nazwa.
2. Piast - robione na wodzie z Odry wczesniej uzytej do mycia ekspresu "Piast".
3. Mieszczanskie - czyli to, co wysikali pijacy Odre i Piasta, zmieszane z woda z Odry.
Krolewskie bylo duzo gorsze od Mieszczanskiego. Potem sie dowiedzialem, ze lokalsi nazywali je "Kur***skie" i nie uznawali w ogole za piwo - stad pytanie o "piwo" w sklepie mialo sens. Pan sie pytal kiedy dowioza cos, co mozna pic...
W Gdansku - w 1988 - pilem tez cos, co miejscowi radzili cedzic przez zeby, bo wtedy drozdze sie na nich osadzaly i latwiej bylo je wypluc.
I takie tam piwne klimaty.
Ale nie uwazam, zeby jabole byly wtedy lepsze. Jesli juz to trzeba bylo pic czysta wodke, ale smak Vistuli i te teorie posylal na deski.
Do kadzi z "mieszczuchem" sikali już robotnicy pracujący w browarze i jest to fakt potwierdzony przez sanepid w tamtych czasach - co bynajmniej nie przeszkadzało nam go pijać na imprezkach

Vistula za to była największym, jak dotąd, osiągnięciem polskiej myśli technicznej: Japończycy zmieścili telewizor w zegarku, a my kombajn w butelce

Ale fakt, że tego się zasadniczo pić nie dało.
Za to "na zaplutym dworcu w Tarnowie" piłam kiedyś piwo o dźwięcznej nazwie Kuracyusz; zrobiłam to wyłącznie po to, żeby móc się tym faktem chwalić
