Nie potrafię ogarnąć tej choroby. Ja wiem, że mały choruje i widzę powiększony brzunio. Wiem, że łatwo się męczy i nie jest aktywny. Ale nie zakoceni znajomi są w szoku, że on nie jest zdrowym kotkiem, gdy do nas przychodzą. Ładne futro, piękne ślepia.
Ciężko jest. Zwłaszcza jest mi ciężko z TŻ. On nie chce zrozumieć, że nie mamy szans. Chociaż rozumiem go. Dla niego strata bliskich, kochanych jest jeszcze trudniejsza. Jako dwudziestolatek stracił ojca, który poszedł do szpitala na badanie kręgosłupa i który już nigdy nie wrócił do domu (szybko postępujący rak).
Brawcia chyba lepiej. Apetyt jej dopisuje cały czas. Troszkę sobie biega, gada. Jeszcze trzy dni antybiotyku i kontrola. Mam nadzieję, że będzie ok.
Wiecie może gdzie w Wawie przyjmują endokrynolodzy z NFZ? Muszę się zapisać, bo mi znaleźli niedoczynność tarczycy.
Oby we wtorek mi coś nowego nie wynikło.

Stresuję się.
Primka szaleje, Gaja ma humorki. Obie potrafią być mega upierdliwe. Prima mogłaby swoją energią i głupotą obdzielić kilka kotów.
Suńki dobrze. Udało mi się też wyleczyć rybki znajomej.