no i po spotkaniu miau.. miałam iść do pracy tak o, dorobić, ale tż mnie uprosił, żebym z nim została w domu

jestem w szoku..
nakupowałam chłopakom hurtowo myszek na sprężynce. wiszą na dwóch słupach, niestety jedna już poleciała, bo "któryś" obgryzł sprężynkę

(100% że Kacper) nie stać mnie na 30 myszy miesięcznie

ale póki co to hit zabawkowy
obecnie bracia się obgryzają na podłodze, Kacper się nudzi i szuka sobie czegoś do ogryzienia (to nasz domowy gryzoń), a Poker czeka z wytęsknieniem na spacer..
a oto Lejosek [*]

szukamy "podobnego" psa.. M. najchętniej by chciała samego Lejoska, ale nie da rady

byle był nie najmniejszy, raczej średniej wielkości, mało szczekający, spokojny, nie zjadający kotów, ignorujący konie i bez raka, co by nie umarł tak szybko

najchętniej włochaty

ktoś zna?
a jeszcze korzystając z weny pisarskiej... przed wakacjami ktoś wyrzucił z auta psa przed domem znajomych. nie chcieli dać go do schroniska, ale w rezultacie wylądował u nich w korytarzu przed mieszkaniem. sąsiedzi się pluli, więc obecnie pies się szwęda po wsi, często wyłazi na ulicę i choć ponoć nadal jest u nich karmiony widzę, że jest go coraz mniej. zaproponowałam go M. do rozważenia i się dowiedziałam, że dziewczyna jej brata chce go wziąć jak tylko wybudują dom. Czyli będzie tu z nami mieszkał. Muszę ją tylko uświadomić, że musi się pospieszyć, bo zanim dom wybudują to go rozjadą..

a oto lisek
