Gość jest mały (choć nie aż tak młody),
niebieski, brytyjski i ma na imię Yafka.Yafka mieszka u mnie (z przerwą na czas okołoślubny) od września.
No to po kolei.
Yafka urodziła się w lutym 2010. Na początku rosła pięknie, problemy zaczęły się gdy trzeba było nauczyć kociaka jeść stały pokarm. Nie chciała długo. Jak już się nauczyła to zaczęły się zaparcia.... Takie zaparcia, że kociak musiał miec lewatywy, bo inaczej się nie dało. I tak przez wiele miesięcy. Parafina, laktuloza, siemię lniane, błonnik, no wszystko było grane. Po lewatywie pieluchy, bo brudziła, separacja by było wiadomo czy się załatwi. A potem znów lewatywa. Yafka cały ten czas mieszkała w domu hodowcy, jednak pod koniec lata znaleźli się ludzie, którzy ją adoptowali. Na jedynego kota, o którego mogli dbać, rozpieszczać itd. Problem oczywiście nei zniknął i ludzie też traili w końcu do weta na lewatywę. Do innego weta niż poprzednio. Wet zdiagnozował Megacolon, dał leki i.... zasugerował uśpienie kociaka. Bo się męczy.
Megacolon to inaczej zespół okrężnicy olbrzymiej. Gdy zwierzak nie może się załatwiać, kał zalega, okrężnica się rozciąga. Rozciągnięta ma w sobie jeszcze więcej kału, większych rozmiarów, którego zwierzak tym bardziej nie może wydalić. MOże się zapchać tak, ze kał wypełni całą jamę brzuszną. Przyczyny tego moga być różne. Od zlej diety, stresu, przez wady budowy aż do nie działających jelit, które nie wypychają kału.
Tak to wygląda u szczurów, ale ogólnie u innych zwierząt podobnie. Pod linkami sa zdjęcia. http://forum.szczury.biz/viewtopic.php?t=3005
Ludzie poszli do innej lecznicy. Zasugerowano wycięcie całego jelita grubego lub uśpienie kociaka.
Ludzie nie mieli doświadczenia z kotami, a już w zupełności z chorymi kotami. Dali sobie wmówić, że kot się męczy.
Zadzwonili oczywiście do hodowcy, burza mózgów i znajoma pojechała zabrać im kociaka. Zadzwoniła do mnie jaka jest sytuacja, ze trzeba by zdiagnozować, spróbować leczyć. Z racji, ze hodowczyni ma dwójkę małych dzieci, a w związku z tym mniej czasu na latanie po wetach, uzgodniłyśmy, że kociak trafi do mnie.
I tak pewnego wieczora trafiła do mnie 7mio miesięczna Yafka.
Ważyła 1200g. Parafina upośledza wchłanianie, a ona dostawała ją od miesięcy. Chuda, tłusta, biedniusia ale bardzo kochana. To był kociak pełen chęci do życia. Kociak, który dopóki się nie zatkał biegał, skakał, bawił się. Chodziła do kuwety 10 razy dziennie, napinała się z całych sił i nic. Lewatywy były co ok 5-6 dni. Zdarzyło jej się czasami następny dzień po lewatywie załątwić, więc kolejna przesuwała się o dzień lub dwa.
Trafiliśmy oczywiście do naszej pani wet.
Odstawiliśmy parafinę, dostawała tylko laktulozę i ten lek, który przepisał wet od uśpienia. Gasprid- pobudzający prace jelit. Od dawna powinna go brać. Gasprid ładnie pobudził jelita na jakieś dwa tygodnie. Wtedy lewatywa była rzadziej. Potem znów co 5 dni.
Co dalej miał ustalić dr Galanty- specjalista, ktróy zajmuje się taki przypadkami, który usuwał już jelito grube u MCO i kot ten ma się dobrze. Przed pierwszą wizytą u doktora Yafka zrobiła mega wielka kupę. Cieszyło nas to bardzo, ale doktorowi nie dało materiału do macania

Wtedy to był efekt działania Gaspridu. Pan doktor stwierdził jednak zwężenie odbytu i jakby się nie załatwiała kazał przyjść za jakiś czas. W czasie gdy byłam w Krakowie Yafka miała trochę poszerzony operacyjnie odbyt w lecznicy u naszej pani wet. Znów było tak, ze ciut się załatwiła, potem zatykała.
W międzyczasie trochę przytyła, zaczęła wyglądac jak 4ro a nie 3 miesięczny brytek... Jak tylko ja odtykano w lecznicy to od razu było mrrmrrr, pogłaszcz mnie, pobaw się, ja cię bardzo kocham. Kociak niczego się nie bał, ożywał, nie było mowy by sie męczyła. Lecznicę traktowała jak drugi dom, nie bała się jej. W domu ganiała się z kotami, sypiała na poduszce, pokazywała kilka razy dziennie jak pięknie drapak drapie. Przychodziła na kolana, spała obok laptopa. No kot idealny. Dlatego walczyliśmy dalej.
Przy którymś kolejnym zatkaniu zrobiliśmy rtg. Przy kolejny pojechaliśmy do dr Galantego, by tym razem pomacał wypełnione jelita. Pomacał, wsadził palec w odbyt. Nadal wąsko, za wąsko. Jeszcze nie czas na usunięcie jelita, poszerzamy odbyt. 29 X Yafka miała operację poszerzenia odbytu. Noc spędziła u naszej pani wet, bardzo kiepsko się wybudzała. Potem to sie musiało zagoić, potem zdjąć szwy i.... wiecie co???
Od operacji Yafka załatwia się sama

Zupełnie całkowicie samodzielnie. Kupy ma piękne, nie lata do kuwety co chwilę, napina się chwilkę i bęc, kupa zrobiona.
Zaczęła jeść ogromne ilości jedzenia

W tej chwili waży 2100g. W dwa miesiące przytyła 900g, z czego większość ostatnio. ma w końcu piękne futro, okrągły brzuszek i.... wygląda jak w ciąży

Ma w tej chwili wygląd 4-5 miesięcznej brytyjskiej dziewczynki.
Gania się z Vanilką, śpi ze mną na poduszce, paca by ją głaskać, kocha głaskanie. I je... jejeje pożera. Pożera ogromne ilości mokrego, suchego Yafka nie tyka. Wcześniej nie było to nawet wskazane.
Saszetki Intestinala, Natures Menu, Trovet weterynaryjny, Purina wet, Specific wet (ale nie smakuje), Kattowit dla rekonwalescentów, Feline Porta. Ogólnie dobre mokre, łatwo przyswajalne, kitten lub dla rekonwalescentów. Nauczyła się też jeść barfa. 170g jest w stanie zjeść na raz i szuka po innych miskach dokładki...
Skoro po prawie 4 tygodniach jest idealnie, to.... czas małej szukać domu. Smutno mi bardzo, bo to kot z najfajniejszym charakterem wśród obecnej czwórki, ale tak musi być. Oczywiście hodowca o wszystkim wie i nowy dom musi być przez niego zaakceptowany.
A dom dość specyficzny. Nie może być mocno zakocony, bo opiekun musi miec możliwość obserwowania ile i czy Yafka się załatwia. Z drugiej strony Yafka bardzo lubi inne koty, więc w sumie bym nie chciała by była jedynaczką. Chyba, że jedynaczką w domu z dziećmi, gdzie prawie cały czas ktoś jest w domu.
Yafka dostaje i będzie dostawac pewnei do końca życia leki. Dwa razy dziennie Gasprid i laktulozę. To mocno uwiązuje do domu, ja to wiem. nie można jej zostawić na weekend i wyjechać. Cena leków to kilkanaście zł za Gasprid (przy obecnej jej wadze starcza na dwa miesiące) i laktuloza 22zł na 1-2 m-ce. Czasami parafina jakby się jednak przytała, trzeba ją miec w domu.
Dom musi zdawać sobie sprawę, ze utrzymanie Yafki jest kosztowne. Takie żywienie to koszt 200-300zł miesięcznie. W wersji dla leniwych to Intestinal 3saszetki dziennie po5zł to 450zł miesięcznie. No ale kupując większe puszki i robiąc/kupując barfa jest się w stanie z połowę z tego zjechać. Ale to nadal dużo jak na jednego kota. Nie jestem w stanie powiedzieć czy Yafka będzie kiedyś normalnie funkcjonować na zwykłym adulcie, czy nauczy sie jeść suche i nie zatka się, czy na samym barfie się nei zatka. To trzeba by z czasem wypróbować. Na razie ma jeszcze kilka miesięcy z życiorysu do nadrobienia.
Do tego nikt nie da gwarancji, ze zawsze będzie ok. Być moze jak podrośnie zaczną się problemy. Lewatywa z pobytem w lecznicy to kilkadziesiąt do stu złotych jednorazowo. Jakby jednak jelito przestało działać, to operacja usunięcia to 700zł. Oczywiście można wtedy rozmawiac z hodowcą o pokryciu cześci kosztów. Plus badania, rtg itd jak to bywa przy operacji.
To oczywiście czarny scenariusz, na razie wygląda, że Yafka będzie juz normalnym zdrowym kotem, no mniejszym pewnie niż na brytka przystało, ale okrągłym, pyzatym i zdrowym. Ale musze o tym każdemu powiedzieć. Poza tym, ze Yafka jest mała, to jest bardzo dobra w typie. Krótka, zwarta, główka jak od cyrkla ryzowana, małe uszka, oczka jak monety, absolutnie piękny przykład brytyjczyka. Do tego ten wspaniały charakter.
Wracając do domku- na razie szukamy w Warszawie lub okolicach bo zwyczajnie tu jest dr Galanty, w razie czego. No i hodowca.
Poza tymi specjalnymi wymaganiami oczywiście standardowo zabezpieczenie okien czy balkonu, podpisanie umowy.
Jeszcze tylko co do sterylizacji muszę z panią wet pogadać, czy już teraz, czy jednak potem. jak potem to nowy opiekun nie moze budzić wątpliwości czy to zrobi.
Uffff, jakieś historyjki i więcej zdjęc to potem, bo musze lecieć

