Stella po wczorajszych emocjach zrobiła kompletny regres. Dzisiaj większosć dnia wygląda tak (to zdjęcie zrobione na dużym zoomie, bo nie da się do niej podejsć tak blisko):

Czai się w kątach, łypie na nas uważnie i udaje, że jej w ogóle nie ma

Ucieka jak tylko nas zauważy. Nie ma w ogóle apetytu, ledwo skubnęła jedzenie, na szczęscie sporo pije, bo u nas w mieszkaniu znowu bardzo ciepło. Mała dieta jej się stanowczo przyda, ale martwi mnie, czemu nie je - czy ze stresu, czy po szczepieniu, czy co...
Dobija mnie to zachowanie, tak jakby w jeden dzień przekresliło się wszystko, co budowalismy z nią od 7 miesięcy
Bylismy z TŻem poza domem większosc dnia, po powrocie nałożyłam sobei na twarz maseczkę, żeby się zrelaksować w łazience i oczywiscie od razu obie przyszły strzelić po kupsku, z czego Ciri dostała rozwolnienia

i tyle miałam relaksu, trzeba było sprzątać, potem już się tak wkurzyłam, że poodkurzałam całe mieszkanie. Jeszcze czeka na mnie sterta prasowania. Ot, niedziela. Ale mamy długi wekend, może jutro uda się skoczyć nad morze albo gdzies, bo pogoda naprawdę piękna...